Jeden? Trzech? Tej tajemnicy nie można ogarnąć umysłem. Wymyka się naszemu poznaniu, razi sprzecznością z tym, co przyzwyczajeni jesteśmy uznawać za logiczne. Gdyby była ludzkim wymysłem, prędko byśmy ją odrzucili. Ale jest integralną częścią objawienia przyniesionego nam przez Jezusa Chrystusa. Dlatego z pokorą ja przyjmujemy. I próbujemy zgłębiać, choć pewnie marnie nam to wychodzi...
ks. Grzegorz Strzelczyk
Trójca Święta - jeden Bóg, trzy współistotne Osoby. Można by odnieść wrażenie, że ktoś to wszystko strasznie skomplikował. Że ktoś uczony stworzył teorię i do niej jakoś próbujemy dopasować Boga. Można by - tyle że jest dokładnie odwrotnie.
Bóg w gościnie u Abrahama. W tradycji chrześcijańskiej zapowiedź prawdy o Bogu Trójjedynym. Jedno z wielu przedstawień w ikonografii chrześcijańskiej. Malowidło z prawosławnego klasztoru w Kalopanajotis na Cyprze.
Najpierw było doświadczenie Apostołów. Oni towarzyszyli Jezusowi, słuchali Jego nauczania, byli świadkami cudów, śmierci i wreszcie zmartwychwstania. Oni widzieli Go wstępującego do nieba. I na nich wreszcie zstąpił Duch Święty, z mocą i mądrością, której nikt nie mógł się oprzeć. To doświadczenie mówiło im, iż Jezus jest kimś więcej niż tylko człowiekiem, a Duch Święty kimś więcej niż tylko uosobieniem, symbolem Bożej mocy.
Apostołowie wyrastali z tradycji żydowskiej, w której centrum stoi prawda o jednym i jedynym Bogu, którą zresztą Jezus potwierdził. Jednak doświadczenie mówiło im wyraźnie, iż z jednej strony w Chrystusie sam Bóg wszedł w ludzką historię i że Duch przedłuża Boże działanie w Kościele, z drugiej - że sam Jezus zwracał się do Boga „Ojcze”, a o Duchu Świętym mówił jako o „Pocieszycielu, którego pośle od Ojca” (J 15,26), a więc Ojciec, Jezus i Duch to trzy różne Osoby.
Najstarsze, sięgające lat pięćdziesiątych, tradycje Nowego Testamentu świadczą o usiłowaniach Apostołów, by zrozumieć i wypowiedzieć to doświadczenie. Brakowało im odpowiedniego języka, który pozwoliłby mówić o Bogu jako o jedności i wspólnocie zarazem. Musieli go dopiero stworzyć. Początki mogłyby się wydawać bardzo skromne: autorzy ksiąg Nowego Testamentu zaczęli nazywać Jezusa tytułami, które w Starym Testamencie odnosiły się do Boga, takimi jak „Pan” czy „Zbawiciel”, wskazując tym samym, że był równy Bogu. Zrozumienie stopniowo pogłębiało się, tak że św. Jan mógł napisać w latach dziewięćdziesiątych w Prologu swojej Ewangelii: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo (…) Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,1.14). Jezus jest odwiecznym Słowem, Synem Boga, który przyszedł na świat. Ta idea przenika na wskroś czwartą Ewangelię, która jak żadna inna daje nam wgląd w tajemnicę jedności Ojca, Syna i Ducha.
To, co było jasne w wierze i w świetle doświadczenia Paschy Chrystusa i Zesłania Ducha Świętego, zupełnie takim nie było dla osób nieżyjących tym doświadczeniem. No bo jakże: jeśli Bóg jest jeden, to nie jest ich trzech. A jeśli chrześcijanie mówią o Ojcu jako o Bogu, o Synu jako o Bogu i tak samo o Duchu Świętym, to ilu bogów wyznają? Biorąc „na chłopski rozum” albo jest jeden, albo trzech. Inaczej dochodzi się do sprzeczności. Czyżby Bóg chrześcijan był sprzeczny sam w sobie? Już zatem w drugim wieku, czyli w trzecim pokoleniu po Apostołach, konieczne stało się dokładniejsze wyjaśnienie tej prawdy.
Oczywiście nie wszystkie proponowane interpretacje były zgodne z doświadczeniem wiary wspólnoty Kościoła. Przede wszystkim pojawiła się pokusa uproszczenia, ucieczki przed sprzecznością, po linii albo jeden - albo trzech. O ile o trzech bogach prawie nie było mowy - zbyt silna była monoteistyczna tradycja Starego Testamentu - o tyle nie brakło koncepcji przeakcentowujących jedność. Pojawiło się na przykład twierdzenie, że Ojciec, Syn i Duch to tylko trzy sposoby ukazywania się jednego i tego samego Boga wobec człowieka (a zatem nie ma pomiędzy nimi żadnej faktycznej różnicy). Inną próbą interpretacji była konstrukcja piramidalna: prawdziwym Bogiem jest Ojciec, zaś Syn jest człowiekiem, który zostaje obdarzony darem uczestnictwa w jedynej boskości Ojca…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.