Bóg nie jest twoim tatą

– Ojciec kocha nasze słabości; one Go do nas przyciągają, są zaproszeniem dla Niego, by mógł w nas działać – mówi Sonja Corbitt, Amerykanka, autorka książek i multimedialnych studiów biblijnych.

Reklama

Sonja przyjechała do Polski na zaproszenie Szkoły Nowej Ewangelizacji „Zacheusz” z Cieszyna i Wspólnoty Przymierza „Miasto na Górze” z Bielska-Białej. Wygłosiła między innymi dwie konferencje dla kobiet u ojców franciszkanów w Katowicach-Panewnikach i na Klimzowcu w Chorzowie.

Urodziła się w Kalifornii. Została wychowana jako baptystka, jednak kilkanaście lat temu przeszła na katolicyzm i, jak twierdzi, jest to jeden z największych darów, jaki w życiu otrzymała. – W niezwykły sposób uporządkowało to moją relację z mężem, z synami – opowiada.

Czemu wracasz do wymiocin?

Wyszła za mąż dość wcześnie. Być może była to jakaś forma ucieczki przed życiem z ojcem, który zadawał jej wiele bólu. „Mój ojciec od zawsze był despotą, żądającym ślepego i natychmiastowego posłuszeństwa – wspomina Sonja w jednej ze swoich książek „Uwolniona”. – Nasza relacja zbudowana była na szacunku zrodzonym ze strachu, nieuniknionej kary i ogromnej nieufności pomieszanej z tęsknotą”. Dlatego gdy pewnego dnia od jednej z bliskich osób usłyszała, że podczas rozmowy z Bogiem można poczuć, że siada Mu się na kolanach, nie była w stanie sobie tego wyobrazić.

„Poczułam niemal odrazę – wraca pamięcią do tamtego dnia. – Byłam podejrzliwa, spętana własnymi wyobrażeniami na Jego temat. Czy powiedziałabym coś, co mogłoby Go rozzłościć i sprawić, że odepchnąłby mnie od siebie?”. Zdawała sobie sprawę, że ciągłe przenoszenie emocji i wspomnień z dzieciństwa utrudnia jej wejście w głęboką relację z Bogiem; nie pozwala uwierzyć, że On jest jej najlepszym Ojcem. „Chciałam to jednak wiedzieć. Jeśli mogłabym się w Jego obecności poczuć tak komfortowo, by usiąść na Jego kolanach i być niesioną w Jego ramionach, tego właśnie pragnęłam”.

Podjęła decyzję, że zrobi wszystko, by poznać, jaki Bóg jest naprawdę. – Jako baptystka nie miałam do dyspozycji całego bogactwa możliwości poznania Boga, jakie daje Kościół katolicki: Msza, sakramenty – opowiada. – Jedyne, do czego miałam dostęp, to było słowo Boże. Zaczęłam codziennie czytać Biblię. Każdego ranka wcześniej wstawałam i modliłam się, nawet wtedy, gdy niczego nie czułam, nie widziałam żadnego postępu w moim życiu. I pewnego dnia Pan do mnie przemówił. To był fragment z Księgi Przysłów, którą Sonja akurat czytała. „Jak pies do wymiotów powraca, tak głupi powtarza szaleństwa” (Prz 26,11). – To było o mnie – przyznaje. – Bóg chciał mi pokazać, że to moje „wymioty”, grzechy, do których ciągle wracam, schematy zachowań, które wciąż powtarzam, blokują mnie na przyjęcie Jego bezwarunkowej miłości.

Bóg stopniowo pokazywał, co było największym złem w jej życiu, wokół którego się kręciła. – Moimi „wymiocinami” był niepohamowany gniew – przyznaje po latach. – Co jest twoimi? Do czego ty wciąż powracasz?

Zaczekaj na Boga

Sonja była furiatką. Często reagowała wściekłością nieadekwatną do sytuacji. „Zdarzały mi się słowne i cielesne pojedynki z koleżankami w szkole, z narzeczonym – opisuje w książce. – Później gniew popychał mnie do wybijania dziur w ścianach naszego domu, tłuczenia naczyń, palenia gumy w oponach, wyłamywania zamków i drzwi. Doszłam do punktu zwrotnego, gdy zaczęłam zauważać skłonność do agresji rodzicielskiej względem mojego syna. Przeraziłam się”. Bóg chciał ją uzdrowić. Jednak musiał sięgnąć głęboko do rany jej serca, pokazać korzeń problemu.

– Noszę w sobie ranę zadaną przez ojca – przyznaje dzisiaj. – Głębokie rany wywołują gniew. Cierpiało moje małżeństwo, degenerowało się moje rodzicielstwo, zaczęłam na własną rękę sięgać po leki. Bóg chciał mnie uwolnić, przekonać, że nie jest moim ziemskim tatą.

– Uciekamy od wspomnień traumatycznych doświadczeń, od tego, co powoduje ból. Jednak czy nie jesteśmy zmęczeni powtarzaniem ciągle tych samych negatywnych schematów? Wciąż ranimy siebie i innych. Nigdy nie będziemy wolni przed Bogiem, jeśli nie zdecydujemy się poznać prawdy o przyczynie naszych „wymiotów”.

Sonja przekonała się, że Bóg nie działa jak środek przeciwbólowy; nie chce złagodzić jedynie objawów i skutków ran, które nosimy w sercu. Pragnie sięgnąć w głąb, do źródła problemu, i uleczyć przyczynę bólu. Czeka jednak cierpliwie, aż sami będziemy gotowi się z tym zmierzyć.

„Kiedy Bóg zaczął mnie uwalniać, doświadczałam bolesnych, negatywnych uczuć, ale Pan na różne sposoby, szczególnie przez Pismo Święte, zapewniał mnie, że są one normalną częścią procesu uzdrowienia. Kiedy czułam, jak On swoim palcem wytrwale, coraz głębiej badał moje rany, doświadczałam czasami pokusy, żeby odwrócić się od Niego i szukać powierzchownego ukojenia. Święty Jan od Krzyża uczy nas, że musimy czekać na Boga”. Sonja zrozumiała, że Bóg nie chce dać jej taniej pociechy, ale stałą pewność, że nic nie odłączy jej od Jego ojcowskiej miłości (por. Rz 8,35). Dziś przekonuje tysiące kobiet i mężczyzn na całym świecie, że tego samego doświadczenia Bóg chce dla nich. „Nie szukaj pozornego ukojenia. Poczekaj na Boga, ponieważ On zawsze przychodzi. Odnowi Twoje siły. Odnajdziesz Boga, który uwalnia na sposób, o jakim nawet nie śniłeś” – zapewnia.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama