Felietonowe szaleństwo, w którym jednak jest metoda.
„Kościół stara się przemówić do każdej epoki jej własnym językiem. Inaczej w starożytności, inaczej w średniowieczu…”. Wciąż myślę o tych słowach s. Małgorzaty Borkowskiej, które niedawno (w tekście „Modlitwa i pop”) przywoływałem, a teraz zastanawiam się nawet, czy nie uczynić z nich motta moich felietonów. Bo przecież wciąż szukam, badam, przysłuchuję się temu, co i w jaki sposób mówi do nas Kościół w XXI wieku.
Z pewnością bardzo współczesna jest najnowsza książka Marcina Jakimowicza „Jak poruszyć niebo”. Okładka informuje, że zawiera ona 44 konkretne wskazówki, ale tak naprawdę jest ich dużo, dużo więcej, bo Jakimowicz, jak to Jakimowicz, mo sto pómysłów na minuta, ale też dzięki temu tak dobrze czyta się jego artykuły. Bo są żywe, pełne energii, emocji („moje myśli szybowały we wszelkich możliwych kierunkach” – przyznaje się bez bicia w jednym z rozdziałów). Tu mu się coś przypomni, tam przytoczy anegdotę; biblijne rozważania spuentuje dowcipem, dorzuci cytat z jakiejś rozmowy/wywiadu/rekolekcji i jest! Duchowe bogactwo, felietonowe szaleństwo, w którym jednak jest metoda.
Bo „Jak poruszyć niebo” to w dużej mierze historia wspólnoty, której Jakimowicz jest liderem (chodzi o Diakonię Świętej Rodziny z parafii na katowickim Józefowu), a także opowieść o innych wspólnotach, ich liderach, szeregowych członkach.
- Jakież to protestanckie! – słyszą nieustannie, choć przyciągają coraz większe rzesze ludzi. „Niektórym wydaje się, że Kościół, który wyjdzie do świata, zatraci coś ze swej natury, zgubi po drodze sacrum i rozmieni się na drobne. A to działa, paradoksalnie, odwrotnie (…) Dary i charyzmaty w naszej wspólnocie pojawiły się wówczas, gdy wyszliśmy na zewnątrz, by służyć innym” – pisze autor.
Trochę dalej natrafiam na małe co nieco o mojej ukochanej mistyce codzienności: „- Teresa od Jezusa (wielka charyzmatyczka!) podpowiadała: szukajcie Boga w codzienności (…) W najprostszych gestach. Niedawno kanonizowana Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej zdaje się podpowiadać: „Najważniejsza rzecz? Bóg mieszka w tobie”. Zawsze! Gdy robisz zakupy w centrum handlowym, gdy jedziesz tramwajem, gdy gotujesz obiad, gdy naprawiasz samochód. Mistyk to ktoś, kto przez szarość codzienności dotyka Boga” – Jakimowicz najpierw przywołuje wypowiedź o. Mariusza Wojtowicza, a później sam wyznaje: „Jadę tramwajem, odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Żydzi wierzą, że miejsce, na którym się modlisz, staje się ziemią świętą. Czy Bóg uświęca wagon linii szesnaście Tramwajów Śląskich? Co się wtedy dzieje?”.
Z tym pytaniem zostawiam dziś Państwa, a jednocześnie gratuluję Pani Grażynie, która otrzymuje od nas książkę Marcina Jakimowicza „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”, ufundowaną przez wydawnictwo ZNAK.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).