Nie jestem przekonany co do jakości teologicznej adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia” - powiedział kard. Gerhard Ludwig Müller. W rozmowie ze szwajcarskim portalem katolickim cath.ch były prefekt Kongregacji Nauki Wiary ujawnił, że ostateczna wersja papieskiego dokumentu nie była przejrzana przez tę dykasterię.
Opublikowana w 2016 r., w wyniku dwóch zgromadzeń Synodu Biskupów nt. rodziny, adhortacja spotkała się rozbieżnymi interpretacjami w kwestii ewentualnego dopuszczenia do Komunii św. katolików, którzy po rozwodzie zawarli nowe związki cywilne - w szczególnych przypadkach i po odpowiednim rozeznaniu sytuacji.
- Taki dokument powinien się opierać na słowach Chrystusa dotyczących nierozerwalności małżeństwa, na Piśmie Świętym, na nauczaniu soborów... „Amoris laetitia” z teologicznego punktu widzenia zawiera braki, co prowadzi do poważnych różnic interpretacyjnych. Konferencje episkopatu mogły więc dać sprzeczne, a nawet diametralnie przeciwstawne interpretacje, gdyż dokumentowi brakuje niezbędnej jasności. Nie byłoby tych sprzecznych interpretacji, gdyby końcowa redakcja została przejrzana przez Kongregację Nauki Wiary, a tak się nie stało. Cierpi na tym Kościół - stwierdził kard. Müller.
Wyraził też ubolewanie, że nie wszystkie uwagi Kongregacji zostały wzięte pod uwagę w tej końcowej redakcji tekstu, gdyż - jak podkreślił - „Kongregacja go ulepszyła”. Jego zdaniem lepiej by było, gdyby Franciszek przed ogłoszeniem adhortacji zwołał kolegium kardynalskie - „senat papieża” - aby zajęło się rozbieżnościami, co pozwoliłoby uniknąć publicznej dyskusji nad „dubia”, kontrowersyjnymi punktami dokumentu. [Pięć „dubia”, czyli wątpliwości dotyczących treści adhortacji, przedstawiło jeszcze w 2016 r. czterech kardynałów: Raymond Leo Burke z USA, Walter Brandmüller i Joachim Meisner z Niemiec oraz Carlo Caffarra z Włoch - KAI].
Według kard. Müllera nie można ślepo podążać za papieżem - Piotr nie jest „bossem” biskupów, istnieje kolegialność biskupów - przypomniał purpurat. - Nie możemy zadowolić się rozkazem z Rzymu, gdyż władza papieża jest związana z władzą biskupów, zgodnie z tradycją apostolską, Pismem Świętym i nauczaniem soborów.
Papież „jest strażnikiem doktryny, a nie tym, kto tworzy doktrynę”. Nie można robić rewolucji w kwestii nierozerwalności małżeństwa, gdyż trzeba podążać za nauczaniem Chrystusa i Apostołów. - Nie można powiedzieć, że to nauczanie nie pasuje już do naszych czasów. Nie można korygować słów Jezusa - przekonuje były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Zwrócił uwagę, że wiele się mówi o decentralizacji w Kościele i przyznaje konferencjom episkopatu kompetencje doktrynalne, których nie mogą posiadać, bo są jedynie instancjami administracyjnymi. Doktryna istnieje tylko „cum et sub Petro” [wyrażana razem z papieżem i pod jego władzą - KAI], różnice kulturowe nie są źródłem objawienia. - Kultury są sposobem, w którym objawienie się wyraża. Nie ma wiary szwajcarskiej, wiary niemieckiej czy wiary amerykańskiej. Jest tylko jedno i jedyne objawienie; bo Chrystus nie chce dzielić, ale chce jednoczyć - zakończył kard. Müller.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.