Skąd nagły wzrost liczby powołań kapłańskich w kraju, w którym odsetek praktykujących katolików znajduje się głęboko poniżej poziomu morza? Od dna można się tylko odbić. I najwyraźniej coś się ruszyło w Kościele katolickim w Szkocji.
Niech nas zobaczą
Trudno ocenić rolę tego medium w przebudzeniu duchowym, a w każdym razie w zwiększeniu zainteresowania Kościołem w Szkocji, ale biorąc pod uwagę coraz większy zasięg i liczbę wyświetleń kolejnych filmików, można założyć, że ta platforma internetowa tworzy dobry grunt. Jeden przykład: we wrześniu ubiegłego roku biskupi szkoccy zaprosili wiernych do narodowego sanktuarium Carfin, by wspólnie ofiarować Szkocję Niepokalanemu Sercu Maryi. W uroczystości wzięło udział ponad 6 tys. wiernych, co w szkockich warunkach oznacza wydarzenie o naprawdę dużej skali. Nagle oglądający to wydarzenie w sieci Szkoci zobaczyli żywy Kościół, który nie chowa się po kątach i w zakrystii, ale tworzy wspólnotę świadomych wyznawców Chrystusa, którzy zebrani w jednym miejscu robią ogromne wrażenie (co ciekawe, uroczystość miała „błogosławieństwo” szkockiego parlamentu). – Byłoby nas więcej, gdyby nie fatalna pogoda tego dnia, bo ludzie stali w ulewie – przekonuje John.
Platforma internetowa kuzynów z Mossend zasłynęła też relacjami na żywo z wydarzeń o dużo mniejszej skali, ale pokazującymi dynamicznie działające grupy, a także wciągające wywiady z ludźmi Kościoła, w tym z biskupami, którzy opowiadają o swojej drodze do odkrycia i wybrania powołania. To są autentyczne i szczere świadectwa wiary. Ogromną popularnością w sieci cieszyły się nagrania z projektu Mercy Bus – Autobus Miłosierdzia. W centrum jednego z miast organizatorzy postawili autobus, w którym można było skorzystać ze spowiedzi i uczestniczyć we Mszy św. odprawianej przez biskupa. Dla wielu przechodniów było to nieraz pierwsze od lat spotkanie z Kościołem i sakramentami. – Naszym zadaniem jest pokazać to, co mamy w Kościele najcenniejszego, choćby wyjeżdżając z tym na ulicę. Ludzie muszą mieć dostęp do tego, resztą zajmie się Pan Bóg – mówi John.
Efekt Benedykta?
Księża pracujący w Szkocji, z którymi rozmawiam, nie potrafią jednak wskazać na jakiś większy przełom sprzed lat, który sprawił, że w zeszłym roku aż 20 mężczyzn przyjęło święcenia. Co więcej, większość z nich uważa, że nie jest to raczej owoc wzrastającej liczby praktykujących, bo ta, jeśli nie spada, to w najlepszym wypadku zatrzymała się na bardzo niskim poziomie. – Jedynym wydarzeniem, które przychodzi mi do głowy i które można by traktować jako czas zasiewu, jest pielgrzymka Benedykta XVI z 2010 roku – mówi ks. Krzysztof Garwoliński, proboszcz parafii św. Patryka w Wishaw. – W naszej diecezji Motherwell kilka lat temu nie było wielu święceń, a w 2017 roku było ich aż 5, co jest ewenementem na skalę Wielkiej Brytanii. Również z mojej parafii pochodzi jeden z wyświęconych. Za dwa lata będziemy mieli czterech księży z naszej diecezji i znowu wśród nich jest jeden z moich parafian. To zresztą bardzo ciekawa historia człowieka, który zrezygnował z kariery sportowca, był utalentowanym piłkarzem. Drugi z nich był nauczycielem przedmiotów ścisłych. Obaj wybrali kapłaństwo, co tutaj jest naprawdę dużym wyrzeczeniem i spotyka się z całkowitym niezrozumieniem – dodaje ks. Garwoliński.
Inni księża z Polski, którzy pracowali w Szkocji 10–15 lat temu, mówią zgodnie: szkoccy duchowni, których wtedy poznali, to tak oddani sprawie ludzie, że jeśli rodzi się dzisiaj więcej powołań i odradza się Kościół, to m.in. dzięki ich świadectwu. – Na pewno nie byli materialistami, bo jeśli ktoś godzi się na życie za 170 funtów miesięcznie (mówią na to „zapomoga dla księdza”), choć mógłby zarabiać przynajmniej 2500 funtów, wykonując jakiś świecki zawód, to o czymś to świadczy – mówi jeden z nich. – Szkoci, gdy widzą silną wiarę księdza i silną wspólnotę – a oni naprawdę mocno się trzymają – to zaczynają zadawać pytania, bo to nie jest naturalne w Szkocji – ciągnie opowieść. – Kościół katolicki może dziś odbija się od dna także dlatego, że Szkoci widzą to, co się dzieje w Kościele Szkocji (anglikańskim): odejście od Ewangelii, wyświęcanie lesbijek na biskupów i inne szaleństwa, a to wszystko odpycha ludzi – dodaje mój rozmówca. Zresztą nawet wśród szkockich proboszczów są byli anglikanie, którzy – jeszcze za zgodą Jana Pawła II – przeszli na katolicyzm właśnie z powodu niezgody na rozmiękczoną wersję chrześcijaństwa.
– Szkoccy katolicy bardzo się ze sobą trzymają. Jeśli w jakiejś miejscowości jest tylko 100 katolików, to oni wszyscy przychodzą do kościoła w niedzielę, a potem wszyscy idą na kawę i przez godzinę ze sobą rozmawiają, w tygodniu się odwiedzają, pomagają sobie z zakupami, sprzątaniem, w opiece nad starszymi. Takiej wiary w wymiarze praktycznym nie widziałem nigdzie – mówi ksiądz, który w Szkocji pracował prawie trzy lata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).