Katecheta - wychowawcą?

Niby nic takiego, a rozgorzała burza. I pojawiło się mnóstwo absurdalnych zarzutów. Wiara.pl oddaje głos Urszuli Bywalec, od 22 pracującej jako nauczyciel religii.

Reklama

Odczuwam głęboką potrzebę mówienia o zaproponowanej przez MEN zmianie. Według nowego zarządzenia katecheta mógłby pełnić funkcję wychowawcy klasy. Do tej pory było to możliwe tylko w sytuacji, kiedy katecheta nauczał jednocześnie innego przedmiotu. W jakiś sposób była to dyskryminacja. Na różnych forach internetowych, na Facebooku, na różnych portalach w ostatnich dniach przelewa się ogromna fala hejtu. Nie kierowana co prawda pod adresem jakieś konkretnej osoby ale kierowana pod adresem wszystkich katechetów. Z grubsza można by ująć ją w kilku punktach:

1. Katecheta nie ma przygotowania pedagogicznego do bycia wychowawcą klasy. Zastanawiam się skąd autorom takiego sformułowania się ono wzięło. Żeby uczyć w szkole katecheta jak każdy inny nauczyciel musi mieć właśnie przygotowanie pedagogiczne. Ja sama studiując teologię wybrałam specjalizację z katechetyki i mogę powiedzieć, że czego jak czego ale przygotowania pedagogicznego to mi nie zabrakło. Psychologię zgłębiałam w jej przeróżnych odcieniach: ogólnej, rozwojowej, społecznej, osobowości. Do tego pedagogika, metodyka i dydaktyka, o różnych odcieniach katechetyki nie wspominając. Przez 3 lata z rzędu praktyki w szkole i osobno hospitacje! I katecheta nie ma niby przygotowania!? Takie bzdury mogą mówić jedynie ci, którzy nie pofatygowali się spojrzeć do programu studiów dla przyszłych katechetów.

 2. Katecheta to nierób. Ogranicza się tylko do puszczania filmów na lekcji. Być może gdzieś tacy katecheci się znajdą. Jedno wiem, że lekcje mam przygotowane. W początkach mojej kariery przygotowanie jednej godziny zabierało mi jakieś trzy godziny, teraz proporcje się zmieniły bo trochę ( 22 lata ) doświadczenia już mam. I tak, zdarza mi się puścić jakiś film w ramach lekcji. Od razu mówię, film, który jest mi potrzebny i jest omówiony w ramach lekcji! Taka sytuacja zdarza się.... raz w roku.... niedowiarków zapraszam na lekcje!

 3. Katecheta marzy o byciu wychowawcą bo dostanie za to "kupę" kasy, a innym tych pieniędzy będzie brakować i nie przeżyją do pierwszego. Nie mam pojęcia jak można marzyć o byciu wychowawcą klasy. W mojej szkole raczej każdy nauczyciel jak może to tego unika. I nie chce tej funkcji za żadne pieniądze ( notabene aktualny dodatek za pełnienie funkcji wychowawcy klasy wynosi  bodaj 3 złote za ucznia na miesiąc, łatwo policzyć, że klasa 24 osobowa to dodatek 72 zł ). Czy chciałabym być wychowawcą klasy? I tak, i nie. Są argumenty za jednym i za drugim. Byłam przez jakiś czas i znam ten ciężki kawałek chleba nauczycielskiego ( i znowu muszę dodać byłam wychowawcą za darmo bo zastępowałam chorą koleżankę ). Miałam osobistą satysfakcję z tej pracy. Klasa była ze mną bardzo zżyta i kiedy się rozstawałyśmy to w wielu oczach pojawiły się łzy. Wiem też ile czasu zabierało mi przygotowanie lekcji wychowawczych, zajmowanie się dokumentacją, dziennikiem, arkuszami, ile czasu zabierały dzienniczki praktyk i papierkologia związana z całoroczną praktyką mojej klasy...brrrr.... ( mimo, że akurat to miała robić wicedyrektorka od praktyk... ).

 4. Katecheta jako wychowawca klasy wieloreligijnej... Kolejna przeszkoda nie do pokonania według "poprawnych" politycznie. Bo niby jak katecheta może być wychowawcą klasy, w której jest np.18 katolików ( w tym 2 niechodzących na religię ), 2 ateistów, prawosławnym, Świadek Jehowy, wyznawca islamu, homoseksualista i nie wiem co jeszcze. Spotyka się z tymi uczniami na korytarzu szkolnym i normalnie z nimi rozmawiam. Nie namawiam ich wszystkich na przyjęcie chrztu. Jak o coś zapytają to odpowiadam, jak mają problem w szkole to pomagam, jak mają problem poza szkołą i chcą zwyczajnie pogadać... bo mają do mnie zaufanie to... mam odmówić bo nie są z mojej opcji??? Bzdura jakaś! Rozmawiam, rozmawiam i jeszcze raz rozmawiam!!!!!! To chyba coś jak wychowawca?

 5. Katecheta to pedofil. To absolutny numer jeden jeżeli chodzi o popularność. Otóż chcę napisać, że nie jestem pedofilem, ale trzeba mi uwierzyć na słowo. Innej rady nie ma. A raczej chyba ktoś kto mówi, że KAŻDY katecheta to pedofil powinien to udowodnić.  Czy w kraju, w którym żyjemy nie obowiązuje zasada domniemania niewinności? Czyn karalny musi zostać udowodniony. Jeżeli jest inaczej to ten, kto rzuca takie oskarżenia może sam zostać oskarżony o zniesławienie.

To chyba tyle na ten temat. No może jeszcze coś. Proszę mi powiedzieć jak człowiek, który kocha Pana Jezusa i kieruje się w życiu przykazaniami ( może nie zawsze mu wychodzi ) może Państwa dzieci nauczyć czegoś złego? Może w stawianiu wymagań jest coś złego? Może w mówieniu, że białe jest białe a czarne jest czarne jest coś złego? Może w byciu wzorem do naśladowania, może to zwyczajnie kłuje kogoś w oczy? Bo już sama nie wiem co może być złego w byciu wychowawcą jako katecheta...

 Urszula Bywalec

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama