O powołaniu na stadionie i zupełnie nowych wyzwaniach z bp. Mirosławem Gucwą rozmawia ks. Zbigniew Wielgosz.
Ks. Zbigniew Wielgosz: Od 25 lat pracuje Ksiądz Biskup w Republice Środkowoafrykańskiej. W roku srebrnego jubileuszu przyszła z Rzymu papieska nominacja…
Bp Mirosław Gucwa: Ludzie odczuwają to jako wielką radość. Ja też się cieszę, ale po swojemu, ponieważ mam świadomość, jakie z tą nominacją wiążą się wyzwania.
Jednym z nich jest praca duszpasterska w kraju nękanym konfliktem zbrojnym, niepokojami społecznymi, bezradnością władz państwowych. Czy Kościół katolicki jest w RŚA jedyną trwałą ostoją dla mieszkańców?
Od 2013 roku w Republice Środkowoafrykańskiej trwa konflikt zbrojny. W tej niestabilnej sytuacji Kościół jest punktem odniesienia nie tylko dla katolików, ale dla wszystkich mieszkańców kraju. Parafie, instytucje kościelne są miejscem schronienia dla ludzi. Tam, gdzie nie ma walk, szkoły katolickie, szpitale funkcjonują. Na północy wiele parafii jest opustoszałych ze względu na toczące się walki. Ludzie opuszczają wioski i chronią się do miast, które są bardziej bezpieczne…
A w Bouar, w diecezji Księdza Biskupa?
Odczuwamy obecność rebeliantów, ale pomimo to nasze parafie funkcjonują, działają szpitale, ośrodki zdrowia, szkoły. Mam to szczęście, że diecezja była prowadzona przez 39 lat przez bp. Armando Gianniego, włoskiego kapucyna, który przyjechał do Afryki w 1964 roku. Bp Armando był pierwszym biskupem diecezji. Całe swoje życie poświęcił miejscowej wspólnocie. Powstało 12 parafii, które są dobrze wyposażone, są trzy seminaria niższe, dwa domy formacyjne dla zakonników, karmelitów i kapucynów. Ponadto są domy zakonne dla dziewcząt, które pragną być siostrami. W każdej parafii jest szkoła katolicka, mamy trzy szpitale, które dobrze funkcjonują. I jest personel, choć ciągle potrzeba nowych sił, bo każdą parafię można by podzielić na trzy lub cztery mniejsze wspólnoty. Parafie, domy, ośrodki duszpasterskie obsługuje 50 kapłanów, ale żeby tworzyć nowe, potrzeba księży.
Czy diecezja ma już swoich rodzimych kapłanów?
Rodzą się takie powołania. Chłopcy, którzy 20 lat temu wstąpili do niższego seminarium, teraz są święceni, ostatnio księżmi zostało trzech. Mamy też trzech diakonów, którzy przyjmą święcenia w przyszłym roku. W sumie w diecezji pracuje ośmiu kapłanów rodzimych, jeśli diakoni dotrwają, to będzie ich 11. Tyle samo kleryków jest w Wyższym Seminarium Duchownym w Bouar. Swoje niższe i wyższe seminaria mają także kapucyni i karmelici. Z czasem więc liczba miejscowych księży będzie wzrastać. Mamy także nadzieję, że liczba misjonarzy nie będzie się zmniejszać. Niektórzy mają już 70, 80 lat, ale przybywają do nas młodzi misjonarze. Moim zadaniem będzie najpierw nie zmarnować tego dziedzictwa, ale rozwijać je. Dzień moich święceń biskupich to 11 lutego, wspomnienie NMP z Lourdes. To zarazem Światowy Dzień Chorego, którego charakter wyznacza mi jeden z celów biskupiej posługi. W diecezji są szpitale, działa Caritas. Trzeba będzie te instytucje wspierać, żeby poprzez nie systemowo pomagać ubogim i cierpiącym.
Na hasło swojej biskupiej posługi wybrał Ksiądz Biskup słowa z Listu św. Pawła do Filipian „Dla mnie żyć to Chrystus”.
Po łacinie brzmi to: Mihi vivere Christus est. Te słowa są dopełnieniem motta z prymicyjnego obrazka. Zaczerpnąłem je z pieśni do Matki Boskiej Bolesnej, Pani Limanowskiej: „Maryjo, spraw, by serce me gorzało, by radością samą stał się dla mnie Chrystus Bóg”. Biskupie hasło jest kontynuacją tego ze święceń kapłańskich. Z Matką Bożą z Limanowej będzie się wiązał także mój herb biskupi. Na tarczy herbowej pojawi się Jej figura, ponieważ w limanowskim sanktuarium wiele się modliłem o rozeznanie mojej drogi życiowej, czy wybrać studia na AWF czy kapłaństwo. W czasie tej modlitwy przed Pietą odkryłem, że jednak tą drogą będzie kapłaństwo. Maryja towarzyszy mi od początku życiowej drogi. Pochodzę z Pisarzowej i tam też czczona jest Matka Boża, na której obraz patrzyłem przez wiele lat.
Ale ostateczną decyzję pójścia do seminarium podjął Ksiądz Biskup na stadionie?
Należałem do klubu sportowego Limanovia, gdzie trenowałem biegi. Do Zabrza pojechaliśmy na mityng lekkoatletyczny i tam na zawodach, przed biegiem na 1500 metrów, powiedziałem „tak” kapłaństwu. Parę minut przed startem. Nie wygrałem biegu, byłem drugi, ale biegło się lekko, bo wiedziałem, co będę robił w życiu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.