Msza święta w bazie Las Palmas w Limie była ostatnim wydarzeniem pielgrzymki papieża Franciszka do Peru, a wcześniej Chile.
Przed liturgią papież przejechał w papamobile wzdłuż sektorów, pozdrawiając zgromadzonych. Śpiewano w tym czasie pieśń: „Jak Cię nie kochać, skoro jesteś papieżem Franciszkiem, wikariuszem Chrystusa, który przyjechał się z nami spotkać”. Za ołtarzem wisiała kopia czczonego w Limie słynącego łaskami obrazu Jezusa Ukrzyżowanego - Pana Cudów.
W homilii papież podkreślił, że Bóg wchodzi „w naszą osobistą, konkretną historię”. To „Emmanuel, Bóg, który chce być zawsze z nami (...) tutaj w Limie lub gdziekolwiek żyjesz, w codziennym życiu rutynowej pracy, w pełnym nadziei wychowaniu dzieci, pośród twoich pragnień i niepokojów; w zaciszu domowym i ogłuszającym hałasie naszych ulic. To tam, pośrodku zakurzonych dróg historii, Pan wychodzi ci na spotkanie” - mówił papież.
Zauważył, że „nasze miasta, z sytuacjami bólu i niesprawiedliwości powtarzającymi się każdego dnia, mogą wywołać pokusę ucieczki, ukrycia się, wyrwania się”. Istnieją „obywatele mający odpowiednie środki dla rozwoju życia osobistego i rodzinnego, ale jest bardzo wielu « nie-obywateli», «półobywateli» albo «odpadów miejskich», którzy stoją na poboczu naszych dróg, będą żyć na marginesie naszych miast bez warunków niezbędnych do godnego życia. Z bólem zauważam, że pomiędzy tymi «ludzkimi odpadami» jest wiele twarzy dzieci i nastolatków. Jest oblicze przyszłości - zaznaczył Franciszek.
Może to w końcu wywołać ucieczkę i nieufność, stworzyć „przestrzeń obojętności, która czyni nas anonimowymi i głuchymi na innych, czyni nas istotami bezosobowymi z wypalonymi sercami i, przez to nastawienie, ranimy duszę ludzi”. Tymczasem, jak wskazał Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi”, „miarę człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i do cierpiącego. Ma to zastosowanie zarówno w przypadku jednostki, jak i społeczeństwa. Społeczeństwo, które nie jest w stanie zaakceptować cierpiących ani im pomóc i mocą współczucia współuczestniczyć w cierpieniu, również duchowo, jest społeczeństwem okrutnym i nieludzkim”.
Tymczasem Jezus w obliczu „w obliczu wydarzenia bolesnego i niesprawiedliwego, jakim było aresztowanie Jana” Chrzciciela, zaczął głosić Ewangelię Bożą, która stanowi „antidotum na globalizację obojętności”, ponieważ w obliczu Bożej miłości nie można pozostać obojętnym. - Jezus powołał swoich uczniów, aby żyli w dniu dzisiejszym tym, co ma smak wieczności: miłością Boga i bliźniego. I czyni to w jedyny sposób, w jaki może to zrobić, na Boży sposób: rozbudzając czułość i miłość miłosierną, wzbudzając współczucie i otwierając im oczy, aby nauczyli się patrzeć na rzeczywistość na sposób Boski. Zachęca ich do stworzenia nowych więzi, nowych przymierzy przynoszących wieczność - tłumaczył papież.
Dodał, że Jezus uczy swoich uczniów „patrzeć na to, co do tej pory pomijali, wskazuje nowe priorytety. Mówi im: nawróćcie się, królestwo niebieskie można spotkać w Jezusie, w Bogu który łączy swoje życie z życiem swego ludu, angażuje się i angażuje innych, aby nie bali się uczynić tej historii historią zbawienia”.
- Jezus, podobnie jak wczoraj, nadal chodzi po naszych drogach, nadal puka do drzwi, puka do serc, by rozpalić nadzieję i tęsknotę: aby poniżenie pokonać braterstwem, aby niesprawiedliwość została pokonana przez solidarność, a przemoc uciszona orężem pokoju - przekonywał Franciszek.
Jezus nadal „budzi nadzieję, która nas wyzwala od pustych relacji i bezosobowych analiz. Wzywa nas, abyśmy się angażowali jako zaczyn, tam gdzie jesteśmy, gdzie jest nam dane żyć, w tym zakątku dnia powszedniego. Mówi nam: Królestwo niebieskie jest pośród was. Jest tam, gdzie potrafimy okazać trochę czułości i współczucia, gdzie nie boimy się stworzyć przestrzeni, aby niewidomi odzyskiwali wzrok, chromi chodzili, trędowaci doznawali oczyszczenia a głusi słyszeli, a więc aby wszyscy, których uważaliśmy za straconych, cieszyli się zmartwychwstaniem. Bóg niestrudzenie idzie i będzie chodził, by dotrzeć do swoich dzieci - zapewnił papież.
Postawił przy tym pytanie: „Jak Jezus dotrze do wielu miejsc, jeśli brakuje odważnych i dzielnych świadków?”. - Dziś Pan wzywa ciebie, abyś wraz z Nim przemierzył miasto, twoje miasto. Wzywa cię, abyś był Jego uczniem-misjonarzem i w ten sposób stawał się uczestnikiem tego wspaniałego szeptu, który pragnie, by rozbrzmiewał w każdym zakątku naszego życia: Raduj się, Pan jest z tobą! - zakończył Ojciec Święty swą homilię.
W modlitwie wiernych proszono Boga m.in. za papieża, aby inspirowany Duchem Świętym i nauczaniem Jezusa, zawsze umiał znaleźć właściwe słowa i gesty wzywające ludzi do nawrócenia. Modlono się za rządzących, aby w swej pracy troszczyli się o godność osób, dobro rodzin, szanowali życie na wszystkich jego etapach, a także budowali społeczeństwo w oparciu o wartości ludzkie głoszone przez Jezusa. Modlono się za bezrobotnych, za tych, którym brakuje środków do godnego życia i za tych, którzy doznają ucisku, aby spotkali wierzących w Jezusa Chrystusa, którzy okażą im czułość Boga poprzez szczerą miłość miłosierną.
Przed końcowym błogosławieństwem głos zabrał kard. Juan Luis Cipriani Thorne. Podkreślił, że swoją obecnością i głoszeniem Ewangelii Franciszek zaprosił do radosnego odnowienia osobistej relacji z Chrystusem lub przynajmniej pragnienia spotkania z Nim, a także do wzmocnienia obecności katolickiej we wszystkich środowiskach i sytuacjach życia społecznego. - Chcemy być Kościołem misyjnym - zadeklarował arcybiskup Limy.
W odpowiedzi papież podziękował wszystkim zaangażowanym w organizację jego wizyty w Peru. Zapewnił, że pozostawiła ona „niezatarty ślad” w jego sercu. - Spotkanie z wami dobrze mi zrobiło. Dziękuję! - mówił Ojciec Święty.
Przypomniał, że rozpoczął swą pielgrzymkę, mówiąc, że Peru jest krajem nadziei. - Ziemią nadziei ze względu różnorodność biologiczną, która się tu znajduje wraz z pięknem miejsc, które mogą pomóc nam odkryć obecność Boga. Ziemią nadziei ze względu na bogactwo swoich tradycji i obyczajów, które naznaczyły duszę tego ludu. Ziemią nadziei dla ludzi młodych, którzy nie są przyszłością, lecz teraźniejszością Peru. Proszę ich, aby odkryli w mądrości swoich dziadków, osób starszych, DNA, które prowadziło waszych wielkich świętych. Nie wykorzeniajcie się. Dziadkowie i starsi, nie zaniedbujcie przekazywania młodym pokoleniom korzeni waszego ludu i mądrości drogi prowadzącej do nieba. Zachęcam was wszystkich, abyście nie bali się być świętymi XXI wieku - apelował Franciszek.
Przekonywał, że Peruwiańczycy mają „wiele powodów, aby żywić nadzieję”. - Widziałem to, dotknąłem tego namacalnie w tych dniach. Dbajcie o nadzieję. Nie ma lepszego sposobu, aby troszczyć się o nadzieję, niż być zjednoczonymi, aby wszystkie te motywy, które ją wspierają, wzrastały coraz bardziej każdego dnia. Nadzieja w Bogu zawieść nie może - zapewnił papież.
Z bazy lotniczej Las Palmas Franciszek odjechał samochodem na lotnisko. Do Rzymu ma przylecieć około godziny 14.15.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.