Czego właściwie chcemy: gry pozorów? W to bardzo łatwo się wpisać, ale co będzie pod spodem? O teatrzyk nam chodzi czy o rzeczywistość?
Komentarz ks. Jacka Stryczka na temat samochodów księży (a właściwie wygłoszona na ten temat homilia) budzi ostatnio sporo emocji. Jak można bronić księży posiadających drogie samochody? Ksiądz powinien być ubogi! Szkoda, że - jak się wydaje - skupiono się na jednym zdaniu, nie wnikając w treść tego, co tak naprawdę zostało powiedziane i napisane.
Tymczasem ks. Stryczek poruszył dwa ważne problemy, powszechnie niestety niezauważane. Po pierwsze, powszechnej zazdrości, żeby nie powiedzieć zawiści, że ten ktoś ma a ja nie. "Zazdrość polega na tym, że przeszkadza mi to, że ktoś ma lepiej. Przeszkadza - nie w sensie emocji, ale w sensie czynności. Zazdrość jest negatywną motywacją do działania. Zazdrość polega na tym, że już tak bardzo mi to przeszkadza, że muszę coś z tym zrobić. Zazdrość tworzy plany. Kombinuje i knuje, jak zaszkodzić tym, którzy mają. Zazdrość chce krzywdy. Chce, żeby ludzie cierpieli. Ma ich boleć" - pisał w felietonie pod koniec listopada. I dodawał: "Dla mnie samochody, samochody księży - to tylko tester. Na bycie chrześcijaninem. Chrześcijanin nie zazdrości. [...] Chrześcijanin cieszy się, gdy komuś jest lepiej. Przecież jest chrześcijaninem." (źródło).
To jest jeden element, bardzo istotny i niszczący nasze życie społeczne. Od rodzinnego po polityczne. Nie tylko kompletnie pomijany, ale pewną retoryka na temat ubóstwa wręcz sankcjonowany. Owszem, łatwo na niego oślepnąć, wymaga mojego nawrócenia. Przede wszystkim.
Drugi element to powszechne przekonania na temat tego, jaki ma być ksiądz. Zresztą, nie tylko ksiądz, każda osoba na eksponowanym stanowisku. Jaki ma być z wierzchu. Z pozoru. To przecież widzimy. Z zewnętrznych zachowań, ubrań, samochodu właśnie. Wystarczy że kupi samochód "dedykowany" dla księży, taki który "nie wygląda" na bogaty i wszystko będzie OK. Doprawdy? Czego właściwie chcemy: gry pozorów? W to bardzo łatwo się wpisać, ale co będzie pod spodem? Czy patrzymy na to, co jest ważne, czy na stosunek do Boga i ludzi, na konkretne działania, na modlitwę, na to jak spowiada, jak odprawia, jak działa jako kapłan, czy może na samochód?
O teatrzyk nam chodzi czy o rzeczywistość?
Jeśli o to drugie, może zajmijmy się rzeczywistością?
W sprawie księdza z Kasiny Wielkiej (sprawa porsche) ks. Stryczek zauważył rzecz najważniejszą: tu nie chodziło o samochód. Chodziło o to, że ów ksiądz dbał o siebie, nie o wspólnotę, której posługiwał. Samochód (oraz cały pakiet zarzutów finansowych) był tylko tego wyrazem. To jest sedno. Mówił także o konieczności zwracania uwagi na uwarunkowania społeczne. Czyli - tłumacząc na język kościelny - na świadectwo wobec ludzi, którzy żyją wokół mnie.Całe nagranie można przesłuchać TUTAJ.
Myślę, że te dwie myśli warto uwidocznić. Bo oczywiście, może szczególnie w dzisiejszym świecie i wobec nędzy wielu, dobrowolnie podjęte ubóstwo jest wartością. Jest świadectwem, że nasze życie nie od pieniądza zależy. Przeciwświadectwem w tym wymiarze jest jednak nie tylko demonstracyjne pławienie się w luksusie. Jest nim także ubóstwo pozorne. Można przecież nic nie mieć na własność, ale korzystać z luksusów. O to chodzi? Zdecydowanie nie. Bardzo mocnym przeciwświadectwem jest także zazdrość. To ona najmocniej świadczy, że liczy się pieniądz i tylko pieniądz. Nieważne, że go nie mam w kieszeni. Mam go w głowie i w oczach. Jest nim w końcu pazerność. To chyba w Kościele boli najbardziej. Patrzenie w kieszeń nie na człowieka, którego ma się przed sobą...
Na marginesie: wczoraj opublikowaliśmy prośbę małej wspólnoty staroobrzędowców (odłam prawosławia), żyjącej pod Augustowem, której brakuje 7-8 tys. zł. na ogrodzenie cerkwi. Wielkim wysiłkiem malutką cerkiew wybudowali i wyposażyli, te 7-8 tys. zł. to dla nich wielka kwota. To już ich finansowo przerosło. A problem jest banalny: chodzi o to by zwierzęta, głównie psy, nie zanieczyszczały terenu świątyni... Ktoś na Twitterze zapytał, czy to żart. Nie, nie żart. Taki mały obrazek, co znaczy mieć i nie mieć.
Dobrowolne ubóstwo jest ważne. Bardzo ważne. Ale właśnie: wolne. Radosne. Nie na pozór. Nie wyszarpane. Ubóstwo, które nie zazdrości. Jak masz zazdrościć, lepiej miej, będziesz mniejszym zgorszeniem. Tylko takie ubóstwo jest świadectwem.
Do takiego świadectwa jesteśmy powołani wszyscy, w skali jaka jest możliwa w naszym stanie życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).