Często, myśląc o Wschodzie, jesteśmy niewolnikami stereotypów, że daleko, zimno, białe niedźwiedzie i bieda. To nie jest cała prawda, a bezpośrednie kontakty z duszpasterzami i mieszkańcami tych terenów pomagają zrozumieć, jak jest naprawdę – mówi w rozmowie z KAI ks. Leszek Kryża TchR, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi w na Wschodzie.
Jaka zatem powinna być rola Polaków w budowaniu relacji mieszkańców Wschodu z Kościołem powszechnym? Z jednej strony, Polacy lepiej niż ktokolwiek na Zachodzie rozumieją mentalność i potrzeby mieszkańców tych terenów, z drugiej strony podróż tych mieszkańców na Zachód odbywa się często z przystankiem właśnie w Polsce.
– Po pierwsze, jesteśmy najbliższymi sąsiadami tego Kościoła. Po drugie, jeśli wziąć pod uwagę czasy I i II Rzeczpospolitej – te tereny były kiedyś naszą ojczyzną i sporo osób mieszkających w granicach dzisiejszej Rzeczpospolitej ma tam swoje korzenie i bliskich, a np. na dalekiej Syberii odnajdują ślady swoich dziadków. Te więzy są i dają nam tytuł do tego, że jesteśmy zobowiązani do tego, by pomagać temu Kościołowi. Nie chodzi o zobowiązanie z przymusu, ale wypływające z głębi serca.
To jest fenomen, że potrafimy ten Kościół i zauważyć i wspierać, choć coraz bardziej stoi na własnych nogach, ale jednak, ze względu na sytuację ekonomiczną, wciąż potrzebuje naszego wsparcia, także duchowego.
Wiemy, na co zostanie przeznaczona tegoroczna zbiórka?
– Będziemy realizowali kolejne projekty, które do nas napłyną – z tegorocznych zostało jeszcze ponad 100. Chcemy też wesprzeć przyszłoroczny Kongres Młodzieży Polonijnej, którego jesteśmy współorganizatorami, a w którym wezmą udział także młodzi ludzie ze Wschodu. Będziemy się starali wspierać budowę Domu Seniora na Grodzieńszczyźnie i centrum duszpasterskiego dla diecezji kamieniecko-podolskiej.
Te i inne dzieła można wesprzeć także poza tą niedzielą? Załóżmy, że ktoś chce wesprzeć konkretny cel: kupić pampersy, ufundować wakacje, pomóc samotnej matce.
– Jesteśmy otwarci na każdą pomoc, co widać nawet po naszym biurze, które przypomina nieco magazyn (śmiech). Np. jeszcze niedawno stały tutaj dwa potężne pudła zabawek, które dostaliśmy w prezencie. Otrzymała je misjonarka ze Wschodu, która nas odwiedziła i aż oczy jej się zaświeciły. Każdy taki gest jest dla mnie cenny, miły i dobrze spożytkowany. Nasze konto jest czynne cały rok i mogę zagwarantować, że każdy, nawet najdrobniejszy dar, zostanie dobrze spożytkowany.
Jest też możliwość nawiązania kontaktu z konkretnymi osobami ze Wschodu. Np. teraz jestem w kontakcie z siostrą z Kazachstanu, która zajmuje się pomocą najuboższym rodzinom. Przysłała mi kilka listów z adresami i opisem historii tych rodzin. Z moich rodzinnych Kaszub zgłosiły się rodziny, które chcą je przeczytać i pomóc tym potrzebującym, a takich listów mam jeszcze wiele. My dajemy iskrę, a dalej te sprawy toczą się już swoim życiem. A ci ludzie są bardzo wdzięczni i przez lata wspominają tę pomoc. Np. w Doniecku spotkałem ostatnio panią, która wzruszona dziękowała za wypoczynek w Karwi, który zorganizowaliśmy dla rodzin jakiś czas temu. Po prostu warto!
Dziękuję za rozmowę.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.