Niektórzy chrześcijanie myślą, że królestwo Boże można wprowadzić działaniami politycznymi. To błąd.
Parę dni temu pojawiła się informacja, że zakończył się proces beatyfikacyjny o. Serafina Kaszuby. Przyzwyczaiłem się do tego, że „fabryka świętych” rozkręcona przez (też już świętego!) Jana Pawła II nieustannie działa na wysokich obrotach. I że wbrew temu, co zazwyczaj myśli się o świętości, wielu z nich to postaci niezwykle barwne. Na kolejnego Polaka niespecjalnie więc zwróciłem uwagę. Ot, takie zwyczajne nazwisko. Pewnie kolejny pobożny mnich. Gdy jednak z redaktorskiego obowiązku trochę więcej o nim przeczytałem.... No nie, czapka z głowy to stanowczo za mało.
Nie będę tu przytaczał jego życiorysu. Każdy może sobie przeczytać sam informację o nim w notce na stronie naszego portalu albo w Wikipedii (szczególnie ciekawe jest umieszczone poniżej artykułu kalendarium). Nazywano go „Włóczęgą Bożym”, ale różnie dobrze można by go nazwać – z całym szacunkiem – „Bożym Wariatem”. Bo trudno inaczej nazwać jego wieloletnią posługę wiernym w Związku Radzieckim. To wieloletnie ukrywanie się tego bardzo wykształconego człowieka z prawdziwą tożsamością pod płaszczykiem bycia zwyczajnym robotnikiem... I to w kraju, gdzie znacznie trudniej niż w komunistycznej Polsce było się poruszać... Nie, naprawdę to był wielki człowiek.
Wiem, że nie jedyny. Nawet przecież w Czechosłowacji takich działających w konspiracji księży nie brakowało. Ale to tego mojego podziwu nie zmniejsza. Wręcz przeciwnie: każe mi przypomnieć sobie o tych wszystkich wspaniałych kapłanach – niektórych znałem z opowieści znajomych – którzy dla Chrystusa poświęcili naprawdę wszystko.
No tak, już wiadomo co teraz chcę napisać, prawda? Ma być narzekanie, że dziś takich kapłanów już nie ma. Ha. Nie zamierzam. Znam zresztą całkiem sporo bardzo oddanych Bożej sprawie księży. A i czasy inne i nikt przed koniecznością bycia „konspiracyjnym kapłanem” ani w Polsce ani w całej Europie nie staje. Uderza mnie co innego: umiejętność Czcigodnego Sługi Bożego do bycia chrześcijaninem i księdzem w okolicznościach, w których wydawałoby się, że pierwsza rzecz, to walczyć z nieludzkim politycznym ustrojem.
To takie normalne? No, wśród księży których jakoś bliżej znam – w sumie tak. Ale tu i ówdzie słyszę (cytując św. Pawła – „i po części wierzę”), że są i tacy, którzy uważają, że królestwo Boże wprowadza się poprzez działania natury politycznej. A tak myślących świeckich to już na pewno nie brakuje. Postać o. Serafina Alojzego Kaszuby przypomina nam, że jedno z drugim nie musi mieć nic wspólnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.