– Chcesz naprawić swoje małżeństwo, zacznij od siebie – słyszą. I na początku buntują się na te słowa, bo przecież to mąż zdradził, żona odeszła.
W spotkaniach uczestniczą zarówno małżonkowie razem, jak i jedno z nich. Grupa spotyka się raz w miesiącu, oprócz tego są dodatkowe, indywidualne spotkania na zasadzie pogotowia ratunkowego. Są też „Warsztaty 12 kroków” prowadzone stacjonarnie i przez internet. Długa kolejka oczekujących pokazuje, jak wielkie są potrzeby, dlatego wspólnota chce też uruchomić warsztaty na skype.
– Na razie traktuję Sychar jako grupę wsparcia – mówi Agnieszka. Do tej pory była na trzech spotkaniach. Ma męża uzależnionego od alkoholu, który nie przyznaje się do problemu. – Sama świadomość, że mogę do kogoś zadzwonić, że mogę liczyć na modlitwę, dużo mi daje. Podziwiam tych ludzi, którzy walczą o swoje małżeństwa, ja nie jestem jeszcze na takim etapie. Czasami mam takie kryzysy, że wydaje mi się, że nie mam na to siły – mówi. Opowiada też o pretensjach, które miała do Boga, że takim życiem „odpowiedział” na jej modlitwy o dobrego męża. – Teraz postrzegam to trochę inaczej. W pewien sposób mój mąż przyprowadził mnie do Pana Boga. Gdyby nie było to wszystko takie trudne, nie wiem, czy dbałabym o swój rozwój duchowy. W tym aspekcie jestem wdzięczna Panu Bogu – dodaje.
Kryzysy są naturalne
Tarnogórskie ognisko jest owocem rekolekcji wspólnoty Sychar, które na przełomie marca i kwietnia poprowadził kamilianin o. Wojciech Mojecki. – Już na pierwszym naszym spotkaniu powiedział, że proboszcz o. Roman Zając MI prosi, żeby w parafii przedstawić wspólnotę Sychar, a potem otworzyć ognisko – wspomina Sebastian Stalmach. Na pierwszym spotkaniu było 20 osób. – Jest duża potrzeba takich grup jak Sychar. Cieszę się, że na otwarcie przyszli też nasi parafianie. Ciągle za rzecz wstydliwą uważa się przyznanie do tego, że mam problem w małżeństwie – mówi o. Mojecki.
– Chcemy poprzez tę grupę obalać stereotypy, które funkcjonują w społeczeństwie i w mediach, że nie ma sensu ratować małżeństwa, kiedy coś się psuje. Tutaj jest chęć naprawienia, wybaczenia – takiego, o którym mówi Jezus, żeby zacząć budować od początku. Łatwiej nie poddać się, jeśli usłyszymy, że komuś się udało. Wtedy, dzięki doświadczeniu innych, sam zaczynam działać – wyjaśnia kamilianin, który jest opiekunem duchowym ogniska w Tarnowskich Górach. Od lat prowadzi kursy przedmałżeńskie. – Kontakt z Sycharem otwiera mi też oczy na to, jak powinny wyglądać te spotkania; jak na kursie uczyć zapraszania Boga do każdego miejsca w swoim życiu i swoim domu. Nie chodzi o to, żeby porozmawiać o tym, jaki Pan Bóg jest, ale uczyć się żyć z Nim na co dzień. Uczyć się tego, że ważny jest wspólny posiłek, spędzanie wolnego czasu, rozmowa – wymienia.
Duchowny podkreśla, jak istotne jest motywowanie ze strony najbliższych do tego, żeby zawalczyć o małżeństwo. – Chodzi o to, żeby nie ukrywać, że jest problem, nie obarczać odpowiedzialnością tylko jednej strony, pomóc zobaczyć choćby odrobinę dobra w tej relacji i wspierać. Dorośli, jeśli się rozejdą, może jakoś sobie z tym poradzą, ale co z dziećmi? Kryzys nie jest wcale tragedią. Może być czymś dobrym, bo nas wzmacnia, pobudza do działania. Kryzysy są naturalne. Przechodzi je każde małżeństwo, każdy pracownik, każdy ksiądz… – przekonuje. Często małżonkowie po przejściu najtrudniejszego czasu mówią, że nigdy nie było tak dobrze, jak po kryzysie. Nowi we wspólnocie pytają: „Jakie to jest »trudne małżeństwo«?”. W odpowiedzi słyszą: „Każde”.
Sychar w Tarnowskich Górach
Spotkania odbywają się w trzecie piątki miesiąca w kamiliańskiej parafii Matki Bożej Uzdrowienie Chorych (ul. Różana 2). To grupa dla osób przeżywających kryzys w małżeństwie, opuszczonych przez współmałżonka, po rozwodzie. Spotkania rozpoczynają się Eucharystią w kościele o 18.00, druga część jest w salce parafialnej.
Informacje o wspólnocie: www.sychar.org.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.