– Przemiana człowieka to dla mnie większy cud niż wstanie z wózka – mówi br. Waldemar Korba, kapucyn z Wałcza, który na początku lipca prowadził w Koszalinie warsztaty modlitwy wstawienniczej.
Wałecki zakonnik opowiada historię siostry zakonnej, która po modlitwie wstawienniczej wstała z wózka. – Miała taką wadę kręgosłupa, która według lekarzy na trwałe uniemożliwiała jej chodzenie – wspomina kapucyn. Efektem modlitwy była rzecz zadziwiająca. – Siostra nie tylko zaczęła chodzić – i chodzi do dzisiaj – ale w jej kręgosłupie nic się nie zmieniło – zaświadcza br. Waldemar. Zainteresowanie modlitwą wstawienniczą rośnie, stąd potrzeba warsztatów, aby osoby chcące posługiwać w ten sposób mogły to robić właściwie, a ci, którzy proszą o modlitwę, nie traktowali jej jak wizyty u fizjoterapeuty.
Pobożny egoizm
Modlitwą wstawienniczą jest właściwie każda modlitwa prośby za kogoś innego. – Może nią być np. prosty pacierz czy błogosławieństwo rodziców dla dzieci. Każdy z nas powołany jest do takiej modlitwy. Jest ona bardzo ważna, ponieważ uwalnia od egoizmu. Okazuje się bowiem, że także na modlitwie można być egoistą, który myśli tylko o sobie – podkreśla br. Waldemar, zachęcając do modlitwy za innych, również za tych, którzy czynią nam konkretne zło. Żeby więc modlić się wstawienniczo, nie trzeba należeć do wspólnoty charyzmatycznej. Trzeba po prostu być chrześcijaninem, który także na modlitwie potrafi spojrzeć dalej niż na czubek własnego nosa.
Nie szalej, módl się!
W koszalińskich warsztatach chodziło jednak o modlitwę wstawienniczą, która przybiera nieco inną formę – wspólnotową. Na osobę, która o nią prosi, wstawiennicy nakładają ręce, modlą się w konkretnej intencji, dzieląc się także słowem. Taka modlitwa to poważna sprawa, dlatego nie powinno się jej organizować byle gdzie i angażować do niej przypadkowych osób tylko dlatego, że mają szczere pragnienie posługiwania. – To musi być przede wszystkim ktoś, kto sam prowadzi głębokie życie duchowe i, co bardzo ważne, jest stabilny emocjonalnie. Podczas modlitwy wstawienniczej często dotyka się spraw bardzo delikatnych, dlatego osoba modląca się musi być zintegrowana psychicznie, pełna wiary, a także zdolna do zachowania dyskrecji – podkreśla kapucyn, dodając, że jedną z ważniejszych cech osoby modlącej się wstawienniczo jest też pokora, która nie pozwala przypisywać sobie owoców modlitwy.
Jakiej potrzeba pomocy?
Umiejętność rozeznania, kim jest osoba prosząca o modlitwę wstawienniczą, bywa kluczowa. Podczas koszalińskich warsztatów problem ten poruszali specjaliści nie tylko w dziedzinie duchowości: psycholog, nauczyciel, kurator sądowy i lekarz. – Mogą to być ludzie ze schorzeniami somatycznymi, ale też z problemami psychicznymi, które nieraz mylimy z duchowymi. Kilka razy po rozeznaniu okazywało się, że przychodziły do nas osoby niestabilne psychicznie – dzieli się Jolanta Bauer ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym „Droga Życia” z Wałcza, z wykształcenia lekarz. Jak mówi, współpraca kapłana z kompetentnymi osobami świeckimi jest tutaj nieodzowna.
Prosić Boga, a nie rozkazywać
Posługujący modlitwą wstawienniczą podkreślają też, że bardzo ważną sprawą jest zrozumienie jej celu, zarówno przez modlących się, jak i proszących o modlitwę. Nie chodzi w niej bowiem o „załatwienie” sprawy, czyli np. pozbycie się choroby, naprawienie relacji. Nie jest ona niczym wizyta u lekarza takiej czy innej specjalizacji. – Czasami przychodzimy z bólem palca, a odchodzimy uzdrowieni w zupełnie innym sensie, choć palec nadal nas boli – mówi Jolanta Bauer. – Modlitwa wstawiennicza jest okazją do głoszenia Ewangelii. Ten, za którego się modlimy, ma zrozumieć, że stoi przed Bogiem i może Mu powierzyć swoje życie. To Bóg znajdzie najwłaściwsze rozwiązanie, niekoniecznie uzdrowienie fizyczne. Choroba nie zawsze się cofa, ale dzieje się coś innego. Człowiek spotyka podczas modlitwy Boga Żywego i oddaje Mu życie – podkreśla br. Waldemar Korba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.