Czym jest ubóstwo? Wielką lekcją pokory dla każdego z nas i szansą na okazanie drugiemu człowiekowi miłości podobnej do tej, którą okazuje nam Bóg.
"Ubóstwo oznacza serce pokorne, które potrafi zaakceptować siebie jako ograniczone i grzeszne stworzenie, aby pokonać pokusę własnej wszechmocy, która zwodzi nas fałszywą obietnicą nieśmiertelności. To właśnie ubóstwo stwarza warunki do nieskrępowanego przyjęcia odpowiedzialności osobistych oraz społecznych, pomimo własnych ograniczeń, zawierzając bliskości Boga i wsparciu Jego łaski".
Te słowa Papież Franciszek zawarł w swoim Orędziu na Światowy Dzień Ubogich, który w tym roku wypadnie 19 listopada. Więcej szczegółów w artykule "Franciszek: Chrześcijanin nie może uchylać się od służby ubogim". Wiele w tym orędziu jest istotnych dla chrześcijanina uwag, zachęt i napomnień, jednak ten właśnie fragment bardzo mocno do mnie przemawia. Ojciec Święty zwraca nam bowiem uwagę, że do życia musimy podchodzić z najwyższą pokorą. Nie warto unosić się pychą, nie warto wynosić się na piedestał, bo tak naprawdę to, co mam dziś, jutro może rozpłynąć się, prysnąć jak mydlana bańka. Moim prawdziwym skarbem jest godność ludzka i dusza, w której każdy z nas nosi odbicie Boga. A dobra materialne otrzymujemy raczej jako wyzwanie niż coś, co nam się z natury należy. Ubodzy są dowodem na to, że właśnie nic nam się nie należy.
Więcej nawet! Nieraz to, co mamy, przysłania nam sprawy najważniejsze. Nie mówię o pogoni za nie wiadomo jakim bogactwem, bo statystyki pokazują, że taki problem jest raczej abstrakcją dla większości Polaków. Większość naszego społeczeństwa raczej walczy o to, żeby budżet domowy wytrzymał próbę miesiąca, żeby zamknął się bez ujemnego bilansu, żeby można było wyjechać na urlop, kupić auto, przeprowadzić się do większego mieszkania, zbudować dom.
Wszystkie te rzeczy są potrzebne do jako takiego wygodnego życia. Tymczasem Światowy Dzień Ubogich i papieskie orędzie ma nam uświadomić, że wygoda jest tak naprawdę miłym dodatkiem do życia, a nie jego niezbywalnym elementem. Obok nas żyje wciąż zbyt wielu ludzi, którym brakuje rzeczy niezbędnych do życia. W biedzie i nieszczęściu tak łatwo jest zagubić godność człowieka. Musimy wszyscy stanąć w jej obronie. Jesteśmy do tego powołani jako chrześcijanie. Dlatego też papież zwraca uwagę, że nie wystarczy tylko materialne wsparcie. Potrzeba jeszcze czegoś więcej:
"Jeśli chcemy naprawdę spotkać Chrystusa, to konieczne jest, abyśmy dotknęli się Jego Ciała w ranach ubogich, w odpowiedzi na Komunię sakramentalną otrzymaną w Eucharystii. Ciało Chrystusa łamane podczas Świętej Liturgii pozwala nam się odnaleźć przez miłość wspólną w obliczach oraz w osobach najbiedniejszych braci i sióstr. (...)
Dlatego też jesteśmy wezwani do wyciągnięcia ręki do biednych, do spotkania się z nimi, popatrzenia im w oczy, przytulenia, aby poczuli ciepło miłości, która przełamuje krąg samotności. Ich ręka wyciągnięta w naszą stronę jest również zaproszeniem do wyjścia z naszych pewności i wygód, i do rozpoznania wartości, którą ubóstwo ma samo w sobie".
To poruszające wezwanie i wielki problem naszych czasów, kiedy dobroczynność jest tak bardzo zinstytucjonalizowana, że nie ma szans na to dotknięcie ran Jezusowych w ranach innych ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.