O tym, dlaczego Odnowa w Duchu Świętym – obchodząca w Kościele katolickim 50-lecie istnienia – nie przypomina autobusu, a Kościół to nie jednorazowo nakręcony mechanizm, mówi biskup Andrzej Siemieniewski.
Agata Combik: Co się tak naprawdę stało 50 lat temu? Przecież Duch Święty zawsze, nie dopiero od 5 dekad, działa w Kościele?
Bp Andrzej Siemieniewski: Duch Święty działa zawsze. Na tym w ogóle polega Kościół, że jest wspólnotą utworzoną przez Pana Jezusa mocą Ducha Świętego. Jego wpływ na Kościół nie przypomina jednak funkcjonowania dawnego budzika, który, nakręcony rano, całą dobę chodził. Nie stało się tak, że Duch „nakręcił” 2 tys. lat temu budzik całego Kościoła i on odtąd w sposób przewidywalny, mechaniczny chodzi. Nie, zsyłanie Ducha Świętego jest nieustanne – nawet w Dziejach Apostolskich mowa jest nie tylko o Pięćdziesiątnicy, ale o kolejnych zesłaniach. I później widzimy, jak bardzo ojcowie, doktorzy Kościoła, papieże byli świadomi tego, że o Ducha trzeba prosić ciągle na nowo i że Jego przychodzenie jest nieprzewidywalne co do skutków.
W tym kontekście trzeba widzieć Odnowę w Duchu Świętym, jako nowe, nieprzewidywalne działanie Ducha. Zaczęło się ono 50 lat temu w skromnej kapliczce na przedmieściach Pittsburgha w USA. W tym roku w Rzymie w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 4 czerwca, w obecności papieża Franciszka będziemy świętować* jubileusz tych wydarzeń.
Przyjmuje się, że początki Odnowy we Wrocławiu miały miejsce w 1975 r. Ksiądz Biskup również zetknął się z ruchem dość wcześnie.
To interesujące, jak szybko Odnowa w Duchu Świętym zaczęła rozpowszechniać się na świecie, jak szybko dotarła i do nas. Swoje spotkanie z ruchem przeżyłem w 1983 r. Był on już wówczas we Wrocławiu silny, a przeżywany był we wspólnotach oazowych. Zetknąłem się z nim w Ruchu Światło–Życie parafii św. Jakuba i św. Krzysztofa na Psim Polu. Przewodził mu ks. Jan Kruczyński, wówczas wikary tamtej parafii.
Czasem mówi się o Odnowie w Duchu Świętym, czasem o Odnowie Charyzmatycznej. Jubileusz – również w naszej archidiecezji – świętują także grupy, które używają jeszcze innych nazw.
Myślę, że już dwoistość nazwy wiele mówi. Widać, że ten ruch jest słabo sformalizowany, nawet na poziomie nazewnictwa – a co dopiero w innych wymiarach. Nie ma jednego założyciela. Gdy taki założyciel jest – ruch przypomina autobus, którym ktoś kieruje; nawet jeśli pojazd skręca, bo przychodzi nowy etap, to pasażerowie jadą w tę samą stronę. A ruch Odnowy Charyzmatycznej nie przypomina autobusu, raczej podobny jest do setek małych samochodzików, które wyruszyły z jednego punktu startowego, ale jeden skręca tu, drugi tam, jeden jedzie szybciej, drugi wolniej. Do jubileuszu Odnowy przyznaje się więc wiele środowisk: struktura, która nazywa się w Polsce Odnową w Duchu Świętym, ale też różne sieci wspólnot, jak Miecz Ducha, Lud Chwały, Katolicka Fraternia Wspólnot czy Europejska Sieć Wspólnot, ponadto setki innych, które nie należą do żadnej struktury, ale uznają, że impulsem do działania były dla nich wydarzenia sprzed 50 lat. Przykładem są szkoły nowej ewangelizacji czy Koinonia Jan Chrzciciel.
Co mogłoby więc zdefiniować przynależność do tego nurtu?
Trzeba zrezygnować z formalnej ścieżki definiowania ruchu, bo on nie jest sformalizowany, nie ma statutu, założyciela. Myślę, że lepiej zrozumiemy jego istotę, odwołując się do rzeczywistości chrztu w Duchu Świętym. Terminologia jest tu różna – jedni mówią o wylaniu w Duchu Świętym, inni o chrzcie, inni o odnowie życia w Duchu Świętym. W różnych wyrażeniach chodzi o jedno: wiarę w to, że trzeba modlić się o przeżywane i doświadczane odnowienie zstąpienia Ducha Świętego, o nowe napełnienie Duchem Świętym. Taka modlitwa, takie doświadczenie, łączy wspólnoty charyzmatycznego nurtu.
* Wywiad przeprowadzono przed Niedzielą Zesłania Ducha Świętego
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.