W tym dniu można zaobserwować stuprocentową frekwencję dzieci i rodziców oraz swoistą galę w kościele. To wszystko jest potrzebne i ważne, o ile nie zasłania Jezusa przychodzącego do serc dzieci, które Go naprawdę kochają.
I oby tydzień po Komunii nie zrodziło się wśród duszpasterzy i katechetów pytanie: gdzie oni wszyscy są?
Największe pragnienie
Siostra Rafaela Wieliczko, pasjonistka, jest katechetką w parafii św. Jana Pawła II w Pułtusku. Opowiada o swojej wieloletniej pracy z dziećmi i katechetycznej pasji oraz o dużej niespodziance, jaka spotkała ją w tym roku.
– W czasie ferii dowiedziałam się, że przyjadą dzieci z Kazachstanu i że część z nich zostanie włączona do klasy, którą uczę. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądało ich przygotowanie do pierwszej spowiedzi i Komunii św., bo było mało czasu, a one słabo mówiły po polsku. Przed nimi była również nauka katechizmu – co nasze dzieci opanowywały przez cały rok. Pocieszało mnie tylko to, wszystkie te dzieci są ochrzczone i mocno zakorzenione w wierze i każde z nich z pewnością pragnie przyjąć Jezusa – mówi pasjonistka.
Jak wspomina, nowi uczniowie byli grzeczni, uważnie słuchali na lekcjach i szybko chłonęli wiedzę. – Opowiadałam im o Jezusie tak, aby jak najlepiej zrozumiały, kim On dla nas jest. Chciałam, aby zapamiętały regułkę do spowiedzi, i bardzo mi zależało, aby zrozumiały księdza w konfesjonale. O samą uroczystość komunijną byłam spokojniejsza – dodaje s. Rafaela.
Dla siostry katechetki z Pułtuska wszystkie dzieci są cudowne, ale w młodych Polakach z Kazachstanu widzi szczególne pragnienie przyjęcia Jezusa do swego serca. – Widać to po ich oczach, jak czekają na tę chwilę. Te dzieci wychowywały się w innym języku, innej tradycji, jednak wiarę miały tę samą co my. Ale ich pragnienie jest niesamowicie wielkie. Dlaczego? Może pochodzą z rodzin bardziej wierzących niż nasze? Ich bliscy bronili wiary, cenili ją sobie, a tego wysiłku czasami nie widać u naszych rodzin. Dzieci z Kazachstanu boją się, czy zapamiętają formułę, czy zrozumieją księdza, ale im bliżej Komunii, tym lepiej widzę, że od tego strachu większa jest w nich miłość do Jezusa. Te dzieci mają wiarę w to, czego ich nauczyli rodzice – zapewnia siostra.
Boży tandem
To naturalne, że rodzicom i katechetom oraz duszpasterzom powinno zależeć na dobrym i duchowo głębokim przygotowaniu dzieci do radosnego i owocnego spotkania z Jezusem w Komunii św., a później do pogłębiania wiary przez uczestnictwo w niedzielnej Mszy św. Tak dzieje się w rodzinach religijnych, gdzie katecheza jest dopełnieniem tego, co dziecko otrzymuje w domu.
– Przygotowuję dzieci do Komunii św. od 15 lat. Zaczynałam pracę w Warszawie, na Sadybie, i pamiętam, że tam rodzicom bardzo zależało na dobrym przygotowaniu dzieci do tej uroczystości – opowiada s. Brygida, również pasjonistka i katechetka z parafii św. Mateusza w Pułtusku. Wspomina, jak rodzice pytali ją, co można jeszcze zrobić, aby dzieci lepiej przygotować. Ale, jak mówi, wiele od tamtego czasu się zmieniło, „chyba na gorsze”. Oczywiście, wciąż bardzo wielu rodziców świadomie przygotowuje siebie i swoje dziecko do pierwszej spowiedzi i Komunii.
– Należy pamiętać, że to rodzice w pierwszej kolejności są odpowiedzialni za religijne wychowanie dzieci. Katecheza szkolna i parafialna tylko ich wspiera w wypełnianiu tych obowiązków. Jeżeli mamy do czynienia z dorosłymi, którzy mają świadomość przynależności do Kościoła, praw i obowiązków wynikających z tego faktu, to jestem spokojny o właściwe postawy religijne ich dzieci. Jeżeli jest inaczej, to należy się zastanowić, jak docierać do tych dorosłych – mówi Piotr Świercz, katecheta z Ciechanowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).