- Konstytucja 3 Maja przypomina nam, że religia jest integralną częścią ludzkiego bytowania - powiedział abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. sprawowanej na wałach jasnogórskich.
W oparciu o te objawienia następny król, Jan Kazimierz III Waza (1648 - 1672) - za panowania którego Rzeczpospolita zmagała się z Moskwą i Szwecją, nie wspominając już o rebelii Chmielnickiego - napisał list błagalny do papieża Aleksandra VII. Ojciec Święty odpowiedział: „Dlaczego zwracasz się o pomoc do mnie, a nie zwracasz się do tej, która sama chciała być Waszą Królową? Maryja Was wyratuje, toć to Polski Pani. Jej się poświęćcie, Jej oficjalnie ofiarujcie, Ją Królową ogłoście, przecież sama tego chciała”.
List ten uzmysłowił polskiemu królowi, że w Maryi znajduje się jedyna nadzieja na pomoc. Postanowił też, że – kiedy tylko jakiś skrawek Rzeczypospolitej zostanie uwolniony od wrogów – on uda się tam, aby dokonać publicznego ślubowania. Kiedy więc (w marcu 1656 roku) Szwedzi wycofali się ze Lwowa, król przed obrazem Matki Bożej Łaskawej - złożył obiecane śluby (dnia 1 kwietnia 1656 roku), polecając królestwo Jej obronie. Lwowskie śluby były wyrazem wdzięczności za przełomowe wydarzenie tej wojny, a mianowicie za bohaterską obronę klasztoru na Jasnej Górze.
Kilka dni po swoim ślubowaniu król przybył do lwowskiego kościoła Jezuitów, gdzie nuncjusz apostolski odprawił nabożeństwo, powtarzając trzykrotnie na końcu Litanii Loretańskiej inwokację: Regina Regni Poloniae, ora pro nobis (Królowo Królestwa Polskiego, módl się za nami). Tym samym ogłosił oficjalnie Maryję Królową Królestwa Polskiego.
Śluby kazimierzowskie umocniły w świadomości polskiego narodu szczególną miłość do naszej Królowej, Pani Jasnogórskiej. Polacy uznali w niej Królową swoich serc i - tak w Ojczyźnie jak i poza jej granicami – związali z Nią w sposób nierozerwalny swoje nadzieje. „Gdzie jest – pytał kard Stefan Wyszyński - ukryta przedziwna moc, która daje Kościołowi wewnętrzną duchową wolność i nieustępliwość, tak podziwianą przez wszystkich? ... tajemnicą tej niezwykłej mocy jest fakt, że Polska jest zwarta jako Naród, zwarta narodowo i religijnie, szczególnie w swej miłości do Kościoła Chrystusowego i Matki Najświętszej” (kard. S. Wyszyński, Wszystko postawiłem na Maryję, Warszawa 1998, 292-293).
Pamiętamy o tym zwłaszcza dzisiaj, kiedy Ojcowie Paulini - dla uczczenia trzechsetnego jubileuszu koronacji jasnogórskiego obrazu - wzywają nas do włączenia się w przedsięwzięcie nazwane „Żywą koroną Maryi”. Inicjatywa ta nie zmierza do ponownego „koronowania” Maryi koronami materialnymi, ale do „ukoronowania” jej naszym ewangelijnym stylem życia. Dąży ona do ofiarowania Maryi naszych darów duchowych, które świadczyć będą o tym, że istotnie pragniemy, aby Ona królowała w naszych sercach. Zachęca nas do tego, byśmy - przesyłając na Jasna Górą własna fotografię - zapisali na niej osobisty dar duchowy dla Najświętszej Maryi Panny (np. regularne czytanie Pisma Świętego, spowiedź po wielu latach, pojednanie z kimś po długim konflikcie, postanowienie porzucenia uzależnienia, dziesiątka różańca świętego ...). Ten gest będzie wyrazem naszej codziennej miłości skierowanej do Maryi. Będzie on wprowadzeniem Maryi do naszego domu, do naszej rodziny i naszego życia. W ten sposób staniemy się „żywym diamentem” w koronie Maryi a Ona stanie się Panią naszego życia.
Jest to inicjatywa godna pochwały, przypadająca w 300-letnią rocznicę koronacji jasnogórskiego obrazu oraz w 60-tą rocznicę rozpoczęcia Wielkiej Nowenny; tego dziejowego programu duchowej odnowy polskiego narodu, opartego na Ślubach Jasnogórskich.
Konstytucja 3 maja 1791
Drugim tematem związanym z dzisiejszym dniem jest Konstytucja majowa. Kiedy pod koniec lat 80-tych XVIII wieku sytuacja międzynarodowa zaczęła się kształtować pomyślnie dla Rzeczypospolitej a Rosja była zaangażowana w wojnę z Turcja i Szwecją, w październiku 1788 roku rozpoczął obradować w Warszawie sejm. Z uwagi na dokonane przez niego reformy ustroju państwa przeszedł on do historii pod nazwą Sejmu Wielkiego.
Niektórzy z uczestniczącym w tym sejmie posłów zadali sobie proste pytanie: co sprawiło, że Polska - która 150 lat wcześniej była jedną z największych potęg europejskich i największym krajem w Europie - tak nisko upadła? I właśnie w odpowiedzi na to pytanie zrodziło się - w wielkim mozole ducha - lekarstwo w postaci Konstytucji majowej, wprowadzającej nowy ustrój prawny państwa. Było to dzieło niedokończone, trwały bowiem dalej prace nad „Konstytucją Ekonomiczną” oraz „Konstytucją Moralną”, czyli odpowiednikiem francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela.
Konstytucja majowa zakładała przejście od monarchii parlamentarnej do monarchii konstytucyjnej. Wprowadzała podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Likwidowała liberum veto w sejmie, odebrała też prawo głosu w sprawach publicznych tzw. „gołocie”, czyli szlachcie bez ziemi, najbardziej podatnej na obce przekupstwo. Zrównała mieszczan ze szlachtą, wzięła chłopów pod opiekę państwa. Religii katolickiej zapewniła status religii panującej, gwarantując jednocześnie tolerancję religijną dla wszystkich innych wyznań.
Wąskie grono reformatorów zdawało sobie sprawę z tego, że na przyjęcie tej Konstytucji legalnymi metodami nie ma szans. Skoro więc liczenie na nieobecność wielu posłów opozycji z uwagi na wielkanocną przerwę zawiodło, przyśpieszyli oni o dwa dni zaplanowaną na 5 maja sesję i - przy obecności zaledwie połowy deputowanych - zaproponowali przyjąć Konstytucję w całości, bez jej czytania. I tak oto - dzięki swoistemu zamachowi stanu - sejm uchwalił Konstytucję dnia 3 maja 1791 roku. Gdy więc poseł inflancki wezwał króla do jej zaprzysiężenia, władca podniósł rękę na znak, że chce przemówić, co zwolennicy Konstytucji poczytali za jego zgodę na nową Konstytucję. Jej tekst poparły później prawie wszystkie lokalne sejmiki, przyczyniając się do tego, że Konstytucja została ostatecznie zalegalizowana.
Konstytucja ta była wielkim osiągnięciem XVIII-wiecznej polskiej myśli politycznej. Była pierwszą spisaną Konstytucją w Europie, a drugą – po amerykańskiej - na świecie. Była przejawem politycznej roztropności naszych posłów, którzy potrafili - bez rewolucyjnych wstrząsów - zreformować ustrój państwowy. Była wreszcie dowodem umiejętności znalezienia kompromisów przez najważniejszych polskich polityków.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).