Modlitwa wstawiennicza

Refleksje nad IV częścią Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Wstawiennictwo jest modlitwą prośby, która bardzo przybliża nas do modlitwy Jezusa. To On jest jedynym wstawiającym się u Ojca za wszystkich ludzi, a w szczególności za grzeszników. On jest Tym, który „zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi” (Hbr 7,25). Sam Duch Święty „przyczynia się za nami w błaganiach... przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8,26-27) (KKK 2634).

Modlitwa wstawiennicza wynika stąd, że wszyscy należymy do Kościoła, wspólnoty uczniów Chrystusa. W Jego misji nie chodzi o zbawienie poszczególnych, wybranych osób w oderwaniu od więzi z innymi, ale wszystkich w ich wzajemnej więzi. A przecież na świecie jest wiele nieporozumień, nieświadomości, zranień, cierpienia, zła… to wszystko wymaga uleczenia, którego nikt sam nie jest w stanie sobie zapewnić. Jedynym lekarzem jest Chrystus, a my na tyle, na ile z Nim współpracujemy. Przy czym wszyscy jesteśmy do takiej współpracy zaproszeni przez Niego. Wstawianie się za innymi wpierw oznacza powierzenie ich Panu Jezusowi czy Bogu wprost. W pewnym sensie można by powiedzieć, że Kościół jest wspólnotą terapeutyczną, wspólnotą osób wzajemnie sobie pomagających w uzdrawianiu. Pisał o tym np. św. Jakub:

Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego (Jk 5,16).

Wstawianie się za innymi, prośba o coś dla innych, jest – od czasu Abrahama – czymś właściwym dla serca pozostającego w harmonii z miłosierdziem Bożym. W czasie Kościoła wstawiennictwo chrześcijańskie uczestniczy we wstawiennictwie Chrystusa: jest wyrazem komunii świętych. We wstawiennictwie ten, kto się modli, „niech ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich” (Flp 2, 4), do tego stopnia, aby modlił się za tych, którzy wyrządzają mu zło (KKK 2635).

Obecnie od czasu oświecenia dominuje u nas indywidualizm, który każe myśleć tylko o sobie. Natomiast nikt z nas nie może stać się sobą bez drugiego człowieka, a takie spotkanie dokonuje się w środowisku innych, w całej społeczności. Podobnie nie możemy się zbawić solo, bez innych. To nie jest tak, jak w loterii lub jakimś konkursie, gdzie jeden wygrywa, a inni przegrywają, gdzie inni są dla nas konkurencją. Tutaj odwrotnie: łaska przychodzi do nas przez innych i ponadto także dla innych. Stąd wzajemne zatroskanie o zbawienie jest konieczne dla naszego własnego zbawienia. Taka perspektywa wynika z naszego podobieństwa do Boga, który jest komunią osób. Zaczynając od spontanicznego egocentryzmu, stopniowo odkrywamy wymiar wspólnotowy naszego życia, a ostatecznie uczymy się patrzeć tak, jak patrzy Bóg. Mędrzec Starego Testamentu pisał:

Miłosierdzie człowieka – nad jego bliźnim, a miłosierdzie Pana – nad całą ludzkością: On karci, wychowuje, poucza i zawraca jak pasterz swoją trzodę (Syr 18,13).

„Cała ludzkość” obejmuje wszystkich ludzi, nie tylko nam życzliwych. Nasza wiara, a przez nią udział w Chrystusie, daje nam taką perspektywę, która dla naszego codziennego życia może się wydawać dziwna i stanowić dla nas ogromne wymaganie, jednak w perspektywie eschatologicznej, czyli w perspektywie ostatecznego spotkania z Bogiem, staje się oczywista. A właśnie spojrzenia w tej perspektywie uczy nas Pan Jezus.

Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie przeżywały bardzo głęboko tę formę dzielenia się. Paweł Apostoł pozwala im uczestniczyć w ten sposób w swoim posługiwaniu Ewangelii, ale też wstawia się za nimi. Wstawiennictwo chrześcijan nie zna granic: „za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich sprawujących władzę” (1 Tm 2,1-2), za tych, którzy prześladują, za zbawienie tych, którzy odrzucają Ewangelię (KKK 2636).

Pierwsze zdanie – przypomnijmy – wypowiedziane przez Pana Jezusa w Ewangelii według św. Marka brzmi: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! (Mk 1,15). W tym zdaniu Pan Jezus wypowiedział program swojego orędzia. „Nawracajcie się”, dosłownie metanoeite, oznacza zmianę umysłu, a właściwie zmianę sposobu patrzenia, wartościowania, oceniania, widzenia sensu swojego życia. Uzyskuje się tę przemianę przez zmianę perspektywy – z doraźnej, zaczepionej w naszym życiu codziennym, na patrzenie od strony królestwa Bożego. Rodzi się to ze świadomości, że „czas się wypełnił”, że przemija postać tego świata. Kiedy to, czego tutaj doświadczamy, się kończy bezpowrotnie, a przed nami istnieje jedynie perspektywa wiecznego życia lub śmierci, nasze spojrzenie nawet na naszych krzywdzicieli się zmienia. Żadnej winy tutaj na ziemi nie można przyrównać do „kary wiecznego potępienia”. Św. Paweł pisze w Liście do Rzymian: cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, który ma się w nas objawić (Rz 8,18), tym bardziej musi tak być w odniesieniu do cierpienia wiecznego potępienia. Krzywdziciele nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, dlatego ci, którzy to zagrożenie dostrzegają, winni się modlić za nimi, aby się opamiętali i nie przegrali swojego życia.

*

Włodzimierz Zatorski OSB Modlitwa chrześcijańska. Refleksje nad IV częścią Katechizmu Kościoła Katolickiego Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6