Kiedy umiera dziecko, rodzice doświadczający bólu i pustki spotykają się często z... dystansem otoczenia.
Magda i Tomek stracili pierwsze dziecko w piątym tygodniu ciąży. Nie zdążyli nawet poinformować rodziny, że spodziewają się długo oczekiwanego potomka. Nie mieli się z kim podzielić swoim smutkiem. Zostali z nim sami.
Orędownicy
– Pan Bóg pocieszył nas w niezwykły sposób, pozwalając, aby w wyznaczonym terminie porodu poczęła się nasza córka Ania, która szczęśliwie przyszła na świat w 2007 roku – wspominają. Cztery lata później Magda znów poroniła. Pocieszenia znajomych w stylu: „Macie już jedno dziecko” czy „Jesteście jeszcze młodzi” wcale nie pomagały uporać się z bólem. Małżonkowie nie potrafili rozmawiać ze sobą o swoich emocjach. Nawet po narodzinach kolejnego dziecka wiedzieli, że nie przeżyli dobrze żałoby po tych utraconych. Pomogły im rekolekcje „Trudne rozstanie”, organizowane przez Diakonię Życia Ruchu Światło–Życie.
– W ciągu tego jednego weekendu, dzięki możliwości podzielenia się ze współmałżonkiem i innymi uczestnikami swoimi przeżyciami, utajonym bólem i żalem, Bóg uzdrowił nasze relacje. Pomógł pogodzić się z poniesioną stratą i uradować się z obecności w niebie takich orędowników, jakimi są teraz dla nas nasze dzieci. Była to także okazja, aby porozmawiać ze starszą córką o rodzeństwie, które nie narodziło się, ale z którym kiedyś się spotkamy w niebie – mówią. – Teraz rozmowa o naszych doświadczeniach nie jest już dla nas tematem tabu. Dzięki temu możemy pocieszać innych, którzy znajdują się w podobnej sytuacji – dodają.
Złość i żal
Rekolekcje dają możliwość poświęcenia czasu zmarłemu dziecku, pożegnania, wyciszenia. Niektórzy rodzice nie mieli możliwości poznania go, inni stracili dzieci kilku- lub kilkunastoletnie. Każda śmierć jest inna, rodzi jednak podobne emocje. „To, co było dla mnie osobiście bardzo cenne, co wyniosłam z rekolekcji »Trudne rozstanie«, to po pierwsze świadomość, że mogę przeżywać złość, żal do Boga. Że to nie oznacza załamania w wierze, że nie muszę »od razu« dojrzeć do pogodzenia się ze stratą synka. Złość i żal wyrażone, wypowiedziane, maleją. Rozmowa z Bogiem przed Najświętszym Sakramentem o tym, co tak okrutnie mnie boli, to nie tylko »działanie terapeutyczne«. To przede wszystkim otwarcie na łaskę i na nieprzeniknione działanie czułego Boga w moim zranionym sercu” – pisze na swoim blogu Kinga, która także brała udział w rekolekcjach organizowanych przez Diakonię Życia.
Rodzice, którzy przyjeżdżają do Koniakowa, mają możliwość otwartego mówienia o swoich emocjach w gronie osób, które doświadczyły podobnego bólu. Konferencje psychoterapeuty, obecność kapłana, modlitwa przed Najświętszym Sakramentem, czas dla małżonków – to przestrzeń, w której ma szansę dokonać się uzdrowienie. Tylko dobrze przeżyta żałoba daje szansę na normalne życie, bez zgorzknienia czy zamykania się w sobie. Ania i Tomek posługują na rekolekcjach „Trudne rozstanie”. – Dwa lata temu straciliśmy dzidziusia w 8. tygodniu ciąży. Każde doświadczenie straty dziecka jest pewnie trudne i bolesne. Ja nie miałem możliwości swojego dziecka przytulić, pocałować, poznać – mówi Tomek. – Pamiętam, że kiedy na USG pani doktor powiedziała nam, że dziecko nie żyje, dodała wtedy coś, co bardzo nas pocieszyło, że to dziecko będzie pierwszą osobą, która wybiegnie nam na spotkanie w niebie – wspomina Ania. – Przedstawiając swoją rodzinę, opowiadamy teraz o swoim dziecku w niebie. Pamiętają o nim również nasze żyjące dzieci – dodaje.
Córeczki Asi i Andrzeja wiedzą, że mają w niebie czwórkę rodzeństwa. Kiedy chodzą na grób Jasia, zabierają ze sobą różne zabawki, żeby pobawić się z braciszkiem w sobie tylko znany, dziecięcy sposób. Ze świadectw małżeństw, które straciły dziecko, przebija jedno: pewność, że po drugiej stronie mają kogoś, kto na nich czeka i przy śmierci wybiegnie im na spotkanie. Świadomość, że ich rodzina rozciąga się na ziemię i niebo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.