Człowiek skazany za choćby najwstrętniejsze, najbardziej odrażające zabójstwo nie przestaje być człowiekiem. Nie może przestać nas interesować.
To nie jest informacja z czołówek mediów. W Warszawie miała miejsce konferencja kryminologiczna pt. "Dożywotnie pozbawienie wolności. Zabójca, jego zbrodnia i kara". Jej tematem byli sprawcy zabójstw. Kim są, dlaczego zabijają... i co z nimi dalej?
Pytania są poważne. Kara dożywotniego pozbawienia wolności istnieje w polskim prawie od listopada 1995 r. Ponad 20 lat. Zdaniem naukowców jest ona w Polsce wciąż "eksperymentem" i nie ma utartej ścieżki postępowania z więźniami "dożywotnimi" - czytam w informacji PAP. To dość niepokojące, bo świadczy, że tak naprawdę nie ma pomysłu na postępowanie z tymi ludźmi, a być może nie ma także czegoś, co można określić "filozofią kary". Skazujemy na dożywotnie pozbawienie wolności. Jaki jest nasz cel? Co chcemy osiągnąć (jeśli coś chcemy, poza oczywistością jaką jest spowodowanie, że człowiek który dokonał morderstwa nie będzie w stanie tego czynu powtórzyć)?
Człowiek skazany za choćby najwstrętniejsze, najbardziej odrażające zabójstwo nie przestaje być człowiekiem. Nie może przestać nas interesować. Nas - ludzi. Jeśli chcemy mienić się ludźmi. A przede wszystkim nas - chrześcijan. Musi chodzi o to, by tego człowieka przywrócić społeczeństwu.
Tak, to prawda, czasem jest to niemożliwe, z różnych powodów. Nie tylko np. charakteru zaburzeń osobowości, bardzo ciężkich do terapii. Także, a może przede wszystkim, braku woli zmiany po stronie uwięzionego. Ale to - ostatecznie - jego wybór. Ważne, by ten wybór miał. To znaczy, że trzeba mu go stworzyć. To znaczy również, że trzeba mieć jakiś pomysł...
Ponad 20 lat orzekania dożywocia to dość długi czas, by taką ścieżkę wypracować. To, że jej jeszcze nie ma, oznacza - obawiam się - że nikomu na niej nie zależy. Taki stan jest niedopuszczalnym zaniedbaniem.
W informacji z konferencji poruszono także kwestię terroryzmu i możliwości, jakie stwarza proces dla propagowania zbrodniczych idei. - Czy lepiej zabijać terrorystów, tak jak terroryści, którzy dokonali mordu w tygodniku satyrycznym 'Charlie Hebdo', jeśli można ich było aresztować, zrobić im rzetelny proces, jak w państwie prawnym, żeby mogli szerzyć swoje zbrodnicze idee? - pytał prof. Andrzej Rzepliński, szef Katedry Kryminologii i Polityki Kryminalnej UW. - Czy lepiej, żeby prezydent państwa wydał rozkaz, aby ich zabić, żeby nie było procesu?
Przyznam, że alternatywy tu postawione przerażają.
Tak, to prawda, jeśli zbrodnia porusza opinię publiczną, jej sprawca staje się swoistym celebrytą. Zyskuje popularność, jakiej zapewne nigdy by nie osiągnął w inny sposób. Może ją "konsumować" osobiście, może wykorzystywać do szerzenia swoich poglądów. Nie, nie mam złudzeń. Relacje z procesu budzą emocje, więc podnoszą sprzedaż (oglądalność). Niczym jako społeczeństwo nie różnimy się w tym od tłumu Rzymian na arenie domagających się igrzysk. Nikt z nich nie zrezygnuje dobrowolnie. Ale przecież istnieje możliwość utajnienia procesu. W wielu wypadkach byłoby to bardzo wskazane, ze względu na ważne dobro publiczne. Nie tylko tam, gdzie wchodzi w grę szerzenie zbrodniczych idei. Także dla ukrócenia "celebrytyzmu" sprawców. Niech nikogo przypadkiem nie kusi kamera... Nie trzeba do tego zabijać człowieka bez sądu, w wyniku prezydenckiego dekretu (!)
Są propozycje, które nigdy padać nie powinny. Ta do nich należy.
Żadne prawo nie działa tylko dla sytuacji, dla której je stworzono i choćby z tego powodu nie należy go tworzyć pod wpływem sytuacji i dla rozwiązania konkretnego problemu. Jeśli prezydent otrzyma prawo ferowania wyroków śmierci bez sądu, to otrzyma je każdy prezydent i będzie mógł wykorzystać także w sytuacji, której sobie dziś nie wyobrażamy. To zawsze będzie źródłem bezprawia, a ostrze tak stworzonego prawa ostatecznie obróci się przeciw jego twórcom. Jeśli już do kogoś nie docierają argumenty moralne, niech pomyśli pragmatycznie. Byle nie w perspektywie "interesuje mnie dziś, jutrem zajmę się jutro" albo "po nas choćby potop".
A jeśli i to nie wystarczy, niech się zastanowi, czy chciałby by takie narzędzie miał w ręku jego polityczny przeciwnik. Może to będzie w stanie go otrzeźwić...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.