Nie zabijajcie mojego zabójcy

„Chcę mieć pewność, że moja śmierć nie spowoduje wykonania kary głównej na jakiejkolwiek innej ludzkiej istocie” – napisał ks. René Wayne Robert. Amerykański franciszkanin przez lata pomagał więźniom. Być może po śmierci uratuje jeszcze jednego bandytę.

Przebaczenie na potem

W stanie Georgia, gdzie Steven Murray stanął przed sądem, wykonywana jest kara śmierci. W ciągu ostatnich 10 lat odbyły się tam 33 egzekucje. W maju 2016 r. prokurator Ashley Wright zażądał najwyższego wymiaru kary dla zabójcy ks. Roberta. Jak tłumaczył, Murraya obciąża kilka okoliczności – morderstwo popełniono razem z innym poważnym przestępstwem – uprowadzeniem połączonym z uszkodzeniem ciała. Ponadto dokonano go za pomocą śmiercionośnego narzędzia (nie ma więc mowy o przypadku). Motywem była kradzież, a samo zabójstwo miało wyjątkowo odrażający charakter.

Jednak kilka miesięcy po morderstwie okazało się, że ks. Robert przewidział, iż może zostać zabity, i nie chciał, by sprawcę także pozbawiano życia. W 1995 r. podpisał poświadczoną przez prawnika „Deklarację życia”. Stwierdził tam: „Oświadczam, że jeśli umrę w wyniku przestępstwa, chcę, by osoba lub osoby winne mojego zabójstwa nie podlegały karze śmierci ani nie stały się w żaden sposób nią zagrożone; niezależnie od tego, jak haniebna będzie ich zbrodnia i jak bardzo bym cierpiał”. W swoim piśmie ks. Robert prosił też gubernatora stanowego, by „podjął wszelkie potrzebne działania”, aby winny nie został stracony. „Za życia chcę mieć pewność, że moja śmierć nie spowoduje wykonania kary głównej na jakiejkolwiek innej ludzkiej istocie” – pisał zakonnik.

Pod koniec stycznia biskupi z Florydy i Georgii przedstawili ten zapis prokuratorowi stanowemu Hankowi Simsowi. Przynieśli mu też petycję przeciwko skazywaniu na śmierć Stevena Murraya podpisaną przez 7,4 tys. osób.

– Wykonanie kary śmierci jako konsekwencja zabójstwa w niedobry sposób nakręca spiralę przemocy w naszej społeczności – powiedział bp Felipe Estevez z diecezji św. Augustyna, do której należał ks. Robert. Zdaniem hierarchy kara śmierci oznacza brak szacunku dla świętości ludzkiego życia.

Adwokaci oskarżonego nie mają zbyt wielu argumentów. Zaraz po aresztowaniu Murray przyznał się do winy. Później się jej wypierał. Lokalnej gazecie powiedział, że na początku nie chciał zabijać księdza, ale podczas jazdy stwierdził, że posunął się za daleko, więc spanikował i zastrzelił ofiarę. Później raz kajał się i przepraszał, raz odzywał się wulgarnie. Zapewniał też, że ma problemy psychiczne. Dwukrotnie próbował powiesić się w celi. Raz ją zdemolował, więc przewieziono go do innego więzienia. Przysięgli nie mieli wątpliwości, że oskarżony jest winny popełnienia zabójstwa i nielegalnego posiadania broni.

Decyzja w sprawie wymiaru kary nie zapadła. W tej sytuacji przebaczenie ze strony zamordowanego może się okazać jedynym, co uratuje zabójcę. Od sędziego będzie zależało to, czy wola ks. Roberta zostanie uszanowana. 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11