Polskie albertynki na zimnej Syberii dają dzieciom chleb. I są jak ten chleb – dobre.
A z Bożą i ludzką pomocą udawało się chociażby wyposażać i remontować mieszkania. Choć prawdziwiej byłoby powiedzieć „schowki” czy zapyziałe pokoiki, komórki doklejone gdzieś do głównych budynków. – Kiedyś mieszkanie jednej z rodzin spaliło się. Dzieci zostały bez dachu nad głową. A my byłyśmy przerażone, co z nimi. Modliłyśmy się o ratunek. I wtedy, w nocy, zadzwonił telefon. Ktoś z dalekich krajów przeczytał o nas i chciał wysłać konkretną sumę pieniędzy. Sumę dokładnie taką, jakiej potrzebowałyśmy na zakup nowego lokum dla rodziny.
Bywało, że i siostry remonty robiły. Zima szła, a u starszego pana w oknach folia. – Do dziś pamiętam, jak wstawiałyśmy okna. Skrobałyśmy parapety jakimiś nożami. Ręce miałyśmy popuchnięte i czerwone. Ale się udało!
Zakupiono też dla rodzin sprzęt AGD czy pralki. – My, siostry, nie miałyśmy dosłownie nic. Ale Bóg widział potrzeby swoich dzieci. To i dawał. Proste. Na Syberii byłam 10 lat. I dziesięć lat widziałam takie cuda...
Powrót
Władze usolskie podpisały z siostrami umowę, według której zakonnice mogły korzystać z pomieszczeń zaadaptowanych na świetlicę przez prawie 50 lat. Jednak władze się zmieniły i jakiś czas temu sprawę postawiły jasno: siostry muszą znaleźć inne miejsce. Takie syberyjskie „prawo”. – Ja już w tym czasie byłam poza Syberią. Bo najpierw wróciłam do kraju, potem pracowałam w Argentynie (jak dla mnie stanowczo za gorąco), na Ukrainie, a teraz znów chwilę w Polsce – opowiada s. Gabriela. Siostry postanowiły więc kupić własny budynek. Tym bardziej że obecna świetlica nie jest zbyt duża, a dzieci wciąż przybywa.
Budynek udało się kupić. Co prawda wymaga gruntownego remontu, bo przez lata nie był użytkowany i niszczał na syberyjskich zimowych mrozach. Ale czy Pan Bóg i św. Brat Albert pozostawią swoje dzieło bez pomocy? – Musimy się uwinąć do sierpnia, bo w sierpniu definitywnie trzeba opuścić obecną placówkę. Ja już będę z powrotem na Syberii, więc moim siostrom we wszystkim pomogę – cieszy się s. Gabriela, która nie ukrywa, że syberyjską ziemię pokochała jak własną. Wraca z ogromną radością. – Pracy przed nami wiele. Pieniędzy na cały remont oczywiście nie mamy. Ale Ktoś się o nas troszczy.
Uda się. Musi. Nie takie cuda się na Syberii widziało.
Informacje o tym, jak pomóc siostrom albertynkom z Usola, można znaleźć na stronie www.albertynki.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.