O Bogu, który przychodzi, gdy pijesz herbatę, mówi o. Mariusz Wójtowicz, karmelita bosy.
Ilu Ojciec ma kuzynów?
Ponad siedemdziesięciu. (śmiech) Potężna góralska rodzina. To w niej uczyłem się zaufania, otwartości i wychodzenia do innych. Wielu pyta, czy łatwo młodych zarazić pasją. Łatwo. Pod warunkiem, że jesteś mądrym liderem, nie przesłaniasz ich i pamiętasz, że swoją osobą mówisz o Bogu, który jest Ojcem. Twoje Niebo było moim drugim zespołem muzycznym. Powstało w 2009 roku w Przemyślu. Przez tę wspólnotę przewinęła się ponad setka młodych ludzi. Po latach powstały płyty z poezjami mistyków Karmelu, chorały karmelitańskie, profesjonalne teledyski – kolejne spełnione marzenia
„Wyrwij mnie już z tej śmierci, Boże mój, i daj życie!” (Jan od Krzyża). Jak śpiewa się tak porażające słowa?
Jan od Krzyża jest szczery do bólu. Jego krzyk wynika z przyjaźni z Jezusem. Zresztą on nie uczył niczego, czego nie byłoby w Ewangelii…
…tylko bracia tego nie rozumieli?
Nie rozumieli Ewangelii! Przecież Jezus jest radykalny, stanowczy, kategoryczny. „Chcesz iść za mną? Zaprzyj się samego siebie”. Jan od Krzyża mówi o tym samym. Jest wymagający, to prawda, ale widzi cel i pomaga nam do niego dojść. Święci Karmelu kładą nacisk na cierpliwość, wytrwałość, stawianie sobie konkretnych celów. Teresa od Jezusa w swej „Drodze doskonałości” nie owija w bawełnę: „Niech przyjdzie, co chce, niech boli, jak chce, niech szemrze, kto chce, niech własna nieudolność stęka i mówi: nie dojdziesz, umrzesz w drodze, nie wytrzymasz tego wszystkiego, niech i cały świat się zwali z groźbami”, i tak pójdę tą drogą, i to z determinacją – dopowie życiem święta. Polski zwrot „niezachwiane postanowienie” nie ma tego emocjonalnego ładunku co oryginalne hiszpańskie determinada determinación. Pójdę i koniec.
„Wyrwij mnie już z tej śmierci!” Wydarł się kiedyś z Ojca ust taki dramatyczny krzyk?
Tak. W życiu każdego wierzącego jest chwila, gdy znajduje się pod ścianą. Czuje, że to, co ma, nie wystarcza, ogranicza go, nie daje zaspokojenia. I wtedy zdobywa się na krzyk.
Przychodzą do Was ludzie w depresji, ciemności, poranieni, pozamykani na cztery spusty. Co im Ojciec podpowiada?
Zazwyczaj są to po prostu ludzie zniechęceni, zrezygnowani. „Tyle razy próbowałem i nie wyszło”, „Chcę dobrze, a wychodzi jak zwykle”, „Czy to wszystko ma w ogóle sens?”. Opowiadam im o postaciach biblijnych. Pełnych wątpliwości, rozdarcia, o prorokach…
Gdyby przyszedł do redakcji e-mail zaczynający się od słów: „Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem!”, powędrowałby pewnie do spamu. A to przecież krzyk Jeremiasza!
I dlatego zamiast od razu doklejać komuś łatkę wariata, trzeba się z takim człowiekiem spotkać. Pogadać. Nie po to, by mu wyjaśnić, by swoimi genialnymi obserwacjami uporządkować mu życie. Trzeba się z nim spotkać. Być. Takie poranione osoby są bardzo, bardzo samotne i niezrozumiane przez najbliższych. Iluż proroków przeżywało takie chwile? Myślę, że najbardziej pozytywną osobą Starego Testamentu jest Kaleb. Facet, który jest ciągle w tle Jozuego, jest mistrzem drugiego planu. Idzie naprzód, nie narzeka. Widział Ziemię Obiecaną, doskonale wiedział, ile trudu i wysiłku trzeba będzie włożyć w to, by tam dojść, ale idzie konsekwentnie do przodu. Spokojnie, wytrwale, cierpliwie. Nie narzeka, że nie jest liderem, że stoi w tle. Robi swoje.
Kowalski przyzwyczajony do języka telewizyjnej potyczki żabek z biedronkami zrozumie wezwania z Waszej płyty w stylu: „Wśród ran moje rozkosze, w pogardzie szczęście całe”?
Nie musi rozumieć. Ważne, że zainteresuje się tym tekstem, że poezja Karmelu pobudzi go do myślenia. Czy rozumiemy do końca Ewangelię? A przecież cały czas ją czytamy. Podobnie jest z mistykami Karmelu, szczególnie z Janem od Krzyża. Nie musisz go od razu rozumieć, ważne, byś nie uciekał od tej lektury i nie bał się szukać. To jego ulubione stwierdzenie: „Gdzie jesteś, Umiłowany?”; „Gdzie się ukryłeś?”. Oczyszczenie jest drogą każdego, nie oszukujmy się. To nie jakaś wyższa szkoła jazdy napisana przez kompletnie nieżyciowego ascetę. Oczyszczenie dotyka każdego. To porządkowanie własnego życia, by wiedzieć, co jest ważne, co ważniejsze, a co najważniejsze. Jan był znakomitym psychologiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.