„Tragedia tych ludzi jest ogromna. Nie ma pracy, rośnie bezrobocie, a co za tym idzie, wzrasta ubóstwo. 70 proc. mieszkańców Gazy żyje jedynie dzięki pomocy z zewnątrz” – mówi uczestniczący w pielgrzymce solidarności szkocki biskup William Nola.
Brak wolności, ogromne zniszczenia i widoczne gołym okiem ubóstwo – tak sytuację w Strefie Gazy opisują biskupi z różnych krajów, którzy odwiedzili ją w ramach dorocznej wizyty solidarności tzw. Koordynacji Ziemia Święta, która w tym roku odbywa się już po raz 17. Spotkali się oni z miejscową wspólnotą wiernych, personelem jedynego chrześcijańskiego szpitala w tym rejonie, a także z młodzieżą, która mówiła m.in. o totalnym braku perspektyw na przyszłość, co spowodowane jest trwającym od 50 lat konfliktem.
„Tragedia tych ludzi jest ogromna. Nie ma pracy, rośnie bezrobocie, a co za tym idzie, wzrasta ubóstwo. 70 proc. mieszkańców Gazy żyje jedynie dzięki pomocy z zewnątrz” – mówi uczestniczący w pielgrzymce solidarności szkocki biskup William Nola. Po trzech wojnach w ciągu sześciu lat zniszczenia widać na każdym kroku. Skutki otoczenia regionu i restrykcyjnych przepisów odczuwają 2 mln mieszkających tam ludzi. „W tej sytuacji wielkie znaczenie mają wysiłki chrześcijan, którzy nadal starają się prowadzić szkoły, ośrodki dożywiania i szpital dzięki pomocy dobroczyńców z zewnątrz. Potrzebują oni jednak naszej solidarności i konkretnego wsparcia; bez tego ta wspólnota w końcu przestanie istnieć” – podkreśla szkocki hierarcha.
Potwierdzeniem tych słów są ubiegłoroczne statystyki mówiące o dalszym spadku liczby chrześcijan na tym obszarze. „Z 1200 przed rokiem spadła ona obecnie do niespełna tysiąca” – mówi katolicki proboszcz Gazy ks. Mario Da Silva. Zauważa zarazem, że jego parafia jest stabilna i liczy obecnie 135 wiernych.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.