Inkwizycja. Sumienie i historia

Czy Kościół jest winny swym grzesznym synom jedynie solidarność? Czy raczej także wyznanie współwiny i wyraźne określenie swego zakresu odpowiedzialności?

Reklama

Minął miesiąc od ukazania się w Rzymie (nakładem watykańskiej Biblioteki Apostolskiej) dokumentacji międzynarodowego sympozjum na temat inkwizycji, zorganizowanego w 1998 r. przez Komitet Wielkiego Jubileuszu roku 2000 (pierwodruk tekstu: G. Ryś, Inkwizycja – sumienie i historia, „Tygodnik Powszechny” 2004, nr 31/2873 - przyp. red.). Na blisko ośmiuset stronach zostały zebrane wystąpienia trzydziestu uczonych – prawie wyłącznie historyków (wyjątek stanowi jedynie o. Georges Cottier, teolog Domu Papieskiego), prezentujących swe najnowsze badania, oparte – co należy podkreślić – niemal wyłącznie na materiałach źródłowych, nierzadko rękopiśmiennych lub dopiero co opublikowanych.

Inkwizycja. Sumienie i historia   Znakomita większość tekstów dotyczy struktur i działania inkwizycji w czasach nowożytnych. Historyków to raczej nie zdziwi, lecz przeciętnego niehistoryka zapewne tak, jako że obiegowa opinia zwykła wiązać inkwizycję z ciemnym średniowieczem. Tymczasem wieki średnie, rzecz jasna, znały inkwizycję; ale bardziej jako swego rodzaju procedurę sądową niż stałą, zorganizowaną na solidnych fundamentach instytucję. Znały także inkwizytorów – i to całe ich spectrum: od ponurych figur Konrada z Marburga i Bernarda Gui po raczej sympatycznego (i zasłużonego niewątpliwie dla polskiej kultury) Peregryna z Opola.

Zinstytucjonalizowane trybunały inkwizycyjne pojawiły się jednak dopiero u progu epoki nowożytnej: najpierw w Hiszpanii (1478) i Portugalii (1536), a następnie w ich koloniach: w Goi (1554), Limie i Meksyku (1570) oraz – w Cartagena de Indias (1610). W 1542 r. została powołana do życia inkwizycja rzymska. To także czasy nowożytne – a nie średniowiecze – były świadkiem straszliwego szaleństwa polowań na czarownice (pierwszy przypadek spalenia na stosie za czary potwierdzony jest źródłowo w roku 1360).

Nie chodzi przy tym z całą pewnością o to, by bagatelizować inkwizycję średniowieczną, tym bardziej że od lat trzydziestych XIII w. inkwizytorzy działali zasadniczo na podstawie nominacji papieskich i ich działania – niewątpliwie krwawe i skuteczne (np. katarów wytępiono w ciągu zaledwie dwóch pokoleń!) – obciążają także ich mocodawców, następców św. Piotra. Tu jednak niewiele nowego da się już powiedzieć, a bibliografia na temat inkwizycji w wiekach średnich jest wręcz nie do ogarnięcia.

Watykańska publikacja koncentruje się więc na obszarach znacznie rzadziej eksploatowanych przez historyków. Oto np. trybunał w Goi (w Indiach), działający od roku 1554 (a właściwie 1560 – pierwsze procesy) aż po początek XIX w. (1812!) przeprowadził ponad 16 tysięcy procesów, z których blisko połowa dotyczyła oskarżeń o praktykowanie obyczajów przodków, tzn. zwyczajów hinduistycznych (czy można się temu dziwić, skoro sami inkwizytorzy mieli świadomość, że miejscowej ludności udzielono chrztu niemal bez żadnej katechezy!?). Nie oszczędzano wszakże również uciekających z Europy ochrzczonych w niej pod przymusem muzułmanów i żydów (ci ostatni – znamienne – stanowili jedynie 9% oskarżonych, ale aż 71% w gronie skazanych na śmierć).

Trybunał w Limie – działający z rozmachem zwłaszcza od połowy lat trzydziestych XVII stulecia, zdołał przeprowadzić 1700 dochodzeń, w wyniku których skazał na śmierć 50 osób (30 wyroków wykonano). W porównaniu z nim funkcjonująca w XVII w. inkwizycja w Cartagena de Indias musi zostać uznana za łagodną: spośród 731 procesów tylko 4 zakończyły się wyrokami śmierci; blisko 500 osób zostało ukaranych inaczej (więzieniem, konfiskatami majątku, galerami itd.). Wreszcie inkwizycja rzymska – w świetle zachowanych (raczej niekompletnych źródeł) do końca XVIII stulecia ukarała śmiercią 128 osób; podlegający jej w pewnym stopniu trybunał wenecki – 31; inkwizycje Aquilei i Concordii wydały 15 wyroków (z czego wykonano 13); nie znamy jednak liczby takich wyroków wydanych przez pozostałe trybunały włoskie.

Cztery piąte ofiar inkwizycji rzymskiej stanowili protestanci; kolejne grupy – tzw. iudaizantes (chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, często podejrzewani o potajemne wyznawanie judaizmu - przyp. red.). i kobiety oskarżone o czary (ponad 30 osób). Tu Święte Oficjum okazało się o wiele okrutniejsze niż inkwizycja portugalska (4 wyroki śmierci za czary) i dorównujące niemal hiszpańskiej (59 wyroków). W sumie otrzymujemy liczbę blisko 100 „czarownic” spalonych przez inkwizytorów w katolickich krajach basenu Morza Śródziemnego. Choć dla całości obrazu trzeba stwierdzić, iż w stosunku do liczby przeprowadzonych z tego tytułu dochodzeń (ponad 20 tysięcy!) liczba skazanych stanowi 0,5%. Ponad połowa ofiar polowań na czarownice przypada na kraje niemieckie, gdzie tego rodzaju procesy toczyły się głównie przed sądami świeckimi (63%). Z dochodzeń inkwizycyjnych zaś (20%) połowa została przeprowadzona przez Jakuba Sprengera i Henryka Institorisa.

Nie zamierzam w krótkim z konieczności artykule streszczać całej ośmiustronicowej publikacji, tym bardziej że jest ona niezwykle skondensowana, gęsta od liczb, nazwisk i dat niemal pozbawionych choćby elementarnego komentarza. Warto wszakże zwrócić uwagę na inne jeszcze obszary działania inkwizycji, słusznie wyakcentowane przez badaczy – takie jak choćby stosunek do nauk ścisłych czy współudział w redagowaniu indeksu ksiąg zakazanych i cenzura prewencyjna (udzielanie imprimatur). Blisko 8 tysięcy pozycji książkowych trafiło na indeks rzymski – od jego pierwszej redakcji w 1558 r. po ostatnią – w 1948. Jeszcze w 1900 r. znany skądinąd z otwartości papież Leon XIII umieścił na indeksie 1600 nowych tytułów! W tej masie nie znalazł się nigdy żaden z podręczników inkwizycji (jak choćby wydana u nas niedawno Practica inquisitionis Bernarda Gui); znalazło się natomiast (już w pierwszej redakcji) dwadzieścia dziewięć wydań Pisma Świętego w języku łacińskim oraz (z zasady) jej przekłady na języki narodowe. W efekcie nierzadko egzemplarze Biblii palono publicznie wraz z uznanymi za niebezpieczne książkami protestanckimi – nie mówiono przy tym co prawda, że jest heretycka, ale nazywano ją zakazaną (by po dwustu latach skonstatować ze zdumieniem brak nawet rudymentarnej wiedzy biblijnej w wielu krajach katolickich…).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama