Siostra Brygida Maniurka opowiada o spotkaniach z chrześcijanami, którzy żyją pod władzą tzw. Państwa Islamskiego.
W mieście prąd jest przez godzinę rano, godzinę po południu i wieczorem. Woda – przez kilka godzin w tygodniu. – Ludzie są bardzo przygnębieni, wciąż stąd uciekają. Wczoraj była Msza św. za pięciu członków jednej rodziny, którzy utonęli w Morzu Śródziemnym. Nawet ich ciał nie wyłowiono. Ludzie chcą emigrować tylko ze względu na przyszłość dzieci. Bo nie wiadomo, jak długo wojna jeszcze potrwa i co będzie po niej: czy nie będzie krwawego konfliktu między Kurdami a państwem syryjskim – opowiada siostra Brygida.
Nie wyparł się Go przed plutonem egzekucyjnym
W Hassake siostra spotkała swoją przyjaciółkę Caroline Hazkour i jej rodzinę: męża Martina, córkę Josephine, synów Tommiego i Charbela. Ich historia jest niesamowita. Ojciec rodziny i troje dzieci dokładnie przez rok (od 22 lutego 2015 do 22 lutego 2016) byli w niewoli ISIS. Martin, wywieziony z celi na pustynię z pięcioma towarzyszami, klęczał już – ubrany w pomarańczowy kombinezon dla skazańców – przed plutonem egzekucyjnym. Przed nim leżało trzech zastrzelonych kolegów. Wiary się jednak nie wyparł. Dżihadyści poprzestali na zamordowaniu trzech, chcieli bowiem wymóc okup na rodzinach tych, którzy przeżyli.
Heroizm wiary w niewoli zachowały dzieci, podtrzymywane na duchu przez ojca. Zabrano im nawet krzyżyki, które mieli przy sobie. Groźbami i obietnicami uwolnienia zmuszano do przejścia na islam. A oni z pestek oliwek, które jedli, zrobili różańce. – Nie ugięli się, choć codziennie spodziewali się, że może przyjść ich kolej na egzekucję. To wspaniała rodzina. Mówią, że ten rok w niewoli ISIS był egzaminem ich wiary, a wszystko, co wcześniej o niej opowiadali innym, to były puste słowa – relacjonuje s. Brygida Maniurka.
W czasie rozłąki małżonkowie dali świadectwo swojej miłości. Martin codziennie pisał listy do żony, choć nie mógł ich wysyłać. Caroline kupowała ubrania dla męża i dzieci na każdą mijając porę roku. Bo przed uprowadzeniem uciekli z domu przed bojownikami ISIS, niczego nie zabierając ze sobą. – Ludzie widząc to, mówili: „Caroline, jesteś szalona” – opowiada s. Brygida.
Caroline jest szefową Caritas w Hassake i udziela pomocy wszystkim, także muzułmanom. – Możliwe, że mężowie kobiet, które przychodziły po pomoc do Caritas, więzili mojego męża. Jednak nigdy z tak głęboką świadomością nie służyłam ludziom – opowiadała s. Brygidzie.
Martin po uwolnieniu i powrocie do domu chciał chwycić za broń, zemścić się. – Ale potem porzucił myśl o zabijaniu i postanowił, że będzie walczył inaczej. Chce dawać świadectwo, jak wiara w Chrystusa pomogła mu przetrwać ten okres, a także w czasie porwania odpowiadać łagodnie i uprzejmie na ataki porywaczy. Mówi: „Jakbym sięgnął po broń, byłbym jak oni, będę zwalczał ich świadectwem” – opowiada opolska misjonarka i dodaje, że w Syrii jest jeszcze wiele osób porwanych, o których losie nic nie wiadomo.
Caroline i Martin zostali zaproszeni do Watykanu, gdzie opowiadali swoją historię, a 4 listopada wieczorem spotkali się z papieżem Franciszkiem. – Codziennie słyszę tyle świadectw osób, które spotykam, że już czasami z trudem to niosę… – mówi mi s. Brygida. Kiedy piszę te słowa, siostra wraca właśnie do Aleppo.
PS. Imiona mieszkańców Rakki ze względów bezpieczeństwa zostały zmienione.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.