Świadectwo Kiko Argüello o korzeniach, z jakich narodziła się Droga Neokatechumenalna. Fragment książki "Kerygmat. Z ubogimi w barakach" publikujemy za zgodą Wydawnictwa Archidiecezji Lubelskiej "Gaudium".
Ten człowiek opowiedział zdarzenie, w którym zobaczył Bożą obecność. Biblia opowiada o wydarzeniach, faktach, w których interweniuje Bóg: wybiera jeden lud i poprzez swoje interwencje objawia się. Dlatego jedna z katechez, jakie robimy w parafiach, zaczyna się od pytań: "Wierzysz w Boga? Dlaczego wierzysz w Boga? Masz jakieś wydarzenie w swojej historii, w którym Bóg interweniował albo znasz te sprawy tylko ze słyszenia? Opowiedz o jakimś wydarzeniu w twojej historii". Tę katechezę wymyślili Cyganie, biedacy.
Jan XXIII powiedział przed Soborem, że odnowa Kościoła przyjdzie poprzez ubogich. I oto mogę powiedzieć, że na Drodze to się wypełniło.
Ten quinqui, przywódca swego klanu, przyszedł pewnego dnia na rozmowę ze mną, bo pokłócił się z hersztem innego klanu. Te klany zawsze wojują między sobą, jedno plemię przeciw drugiemu. W jednej z tych kłótni rozbił głowę matce herszta tego innego klanu i trzeba było jej założyć dwadzieścia szwów. U quinquis, i u innych Cyganów obowiązuje "prawo odwetu": jeśli mnie uderzysz i trzeba mi było założyć dwadzieścia szwów, wtedy i ja muszę rozbić głowę tobie, żeby ci założyli dwadzieścia szwów: takie jest między nimi prawo.
Ci dwaj przywódcy klanów zdecydowali się rozwiązać sprawę za pomocą walki między sobą. Zbliżał się dzień, kiedy mieli się zmierzyć. Wyzwali się do walki na kije. Cyganie noszą jako broń grube kije z żelaznym okuciem na końcu. Gdy cię uderzą, zabiją cię. Jeśli cię uderzą w głowę, rozwalą ci ją. Miał to być pojedynek na śmierć i życie. Ten quinqui przyszedł do mnie na rozmowę. Mówiłem mu: "Nie idź!". Ale on twierdził, że musi iść. Przeczytałem mu Kazanie na Górze, które mówi: "Nie opierajcie się złu" (por. Mt 5,39). A on: "Jak to? Jeśli nie będę opierał się złu, ten drugi mnie zabije!". "Dobrze, zróbmy tak: idź, ale bez broni i powiedz mu: Uderz mnie, jeśli chcesz". "Ależ, Kiko...!". "Wierzysz w Ewangelię?", mówiłem temu quinqui. A on: "Tak. Co mam robić?". "Idź bez broni, tylko tak ocalisz swoje życie. Ja tymczasem będę się modlił". To jest fakt historyczny!
Nie chciał mi podać miejsca walki, żebym tam nie poszedł. Powiedziałem mu tylko, że w tym czasie będę odmawiał różaniec. Zacząłem się modlić z rozkrzyżowanymi ramionami, myśląc: "Gdzie oni mogą być? Może już nie żyje". I kiedy się modliłem, słyszę hałas motocykla i widzę, jak nadjeżdżają na nim obaj: "Dobra, do zobaczenia!" i obejmują się. Co za cud! Co się stało?". A on mi mówi: "Wiesz, Kiko, nie dotrzymałem słowa". I opowiada, jak się stawił w barze – peryferie Madrytu były wtedy trochę jak Dziki Zachód – gdzie umówili spotkanie. Wszedł bez broni. Zostawił ją na zewnątrz, schowaną... Ten drugi, także pełen strachu, widząc, że się stawił bez kija, zaczął rozmawiać i na koniec zdecydowali rozstrzygnąć spor za pomocą pieniędzy: "Jeśli mi dasz tyle a tyle pieniędzy, zamykamy sprawę". Zapłacił i pozostali przyjaciółmi. Potem poszliśmy razem zabrać broń z miejsca, gdzie ją ukrył.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.