Odnowa Kościoła poprzez ubogich

Świadectwo Kiko Argüello o korzeniach, z jakich narodziła się Droga Neokatechumenalna. Fragment książki "Kerygmat. Z ubogimi w barakach" publikujemy za zgodą Wydawnictwa Archidiecezji Lubelskiej "Gaudium".

Reklama

Był tak poruszony tym, co mu mówiłem o Jezusie Chrystusie, że chciał, abym nawrócił cały klan. Nalegał na to ciągle i mówił: "Chodź do mojego domu!, i ciągnął mnie ze sobą. Pamiętam, że kiedyś zaprowadził mnie do groty, całkiem ciemnej, pełnej Cyganów i quinquis. Nie było nic widać. Powiedział: "Mów im o Jezusie Chrystusie!. "Ja?. "Tak, mów o Jezusie Chrystusie!. "Ale ja nie umiem mówić o Jezusie Chrystusie! Co chcesz, żebym im powiedział? Katechezy z Cursillos?. Cyganie nie umieli ani czytać, ani pisać. Jeśli im się powie parę abstrakcyjnych słów, przestają słuchać, nie nadążają za tobą. Jak można mówić do Cyganów-analfabetów, którzy niczego nie wiedzą? Jak to możliwe? Ale on naciskał na mnie, żebym mówił. Pytałem sam siebie: "Jak przemówiliby Apostołowie? Jak przepowiadali Apostołowie?. Znajdowało się w tej jaskini wiele cygańskich kobiet, takich, co noszą długie kolorowe spódnice i proszą na ulicach o jałmużnę, sprzedają coś itp. Zacząłem mówić o Adamie i Ewie czy coś w tym rodzaju. Wstała jedna kobieta w głębi i mówi mi: "Pan to widział?. Była to matka tego przywódcy. On na to: "Cicho matka, spokój!. A ona dalej: "Widział pan umarłego, który wrócił z cmentarza? Ja wiem tylko jedno, że mój ojciec umarł i już więcej nie wrócił do domu. Jakaś "ręka" jest na niebie, ale ja nie wierzę ani w księży, ani w nikogo. Jeżeli pan widział umarłego, który wrócił z cmentarza, słucham dalej. Jeśli nie, koniec! Idziemy sobie!. I wszystkie kobiety wstały i zebranie się skończyło.

Ta kobieta dużo mnie nauczyła, bo w tamtej chwili zastanawiałem się, jak nauczaliby Apostołowie. Czytałem Pismo całymi dniami i znalazłem urywek w Dziejach, gdy namiestnik Festus mówi do króla Agryppy: "Mam tutaj bardzo interesującego więźnia, chciałbym, abyś go posłuchał. Opowiada o jakimś umarłym, który żyje, który zmarł, a teraz żyje (por. Dz 25,14-19). Z tego tekstu zrozumiałem, że ze wszystkich rozmów, jakie miał Festus z Pawłem, jedyna rzecz, którą ten poganin pojął, to ta, że Paweł mówi o jakimś zmarłym, który wrócił z cmentarza. Tamta kobieta powiedziała mi, że jedyna rzecz, o jakiej ona zgodziłaby się słuchać to właśnie to, czy ja widziałem powstałego z martwych, a więc coś, co by dowodziło, że po śmierci jest życie, co udowadniałoby to naprawdę. "Widziałeś powstałego z martwych? Jeśli nie, nie słucham cię, nie życzę sobie kazań.

Pan zaczął dawać nam pomału podstawy kerygmatu. W ten sposób zmusił nas do znalezienia wśród ubogich tego, co potem stało się katechezami takimi, jakie dzisiaj głosimy w parafiach.

***

Któregoś dnia zawołał mnie ten quinqui i powiedział: "Chodź, wyjdź na zewnątrz. Zwołałem wszystkich mężczyzn". Zobaczyłem siedzących na ziemi Cyganów. Mój barak, pamiętam, znajdował się na polu, które schodziło ku pustyni kastylijskiej i tam, na tym polu siedziało na ziemi, jak Indianie, ze trzydziestu Cyganów. "Dalej, mów im o Chrystusie, mów im o Bogu". "Ależ ja nie umiem mówić o Bogu. Co chcesz, żebym im powiedział". "No chodź, mów im tak, jak mówisz do mnie". Zatem pytam jednego Cygana o mocno ciemnej karnacji: "Wierzysz w Boga?". Odpowiada: "Tak". "O!, widziałeś Go?". "Nie". "To dlaczego wierzysz w Boga? Twój ojciec ci to powiedział?". "Nie". "Chodziłeś do szkoły?". "Nie, nigdy". "A więc dlaczego wierzysz w Boga? Widziałeś Go? Jakiego jest koloru? Niebieski? Jaki jest Bóg?". Siedział cicho. "Wierzysz w Boga. Dlaczego w Niego wierzysz?". I ten Cygan, jeden z tych, co jeżdżą wozem po wsiach i naprawiają rożne rzeczy – tak zarabiają na życie, ponieważ są nomadami – opowiada pewne zdarzenie. Mówi: "Jechałem raz wozem, byłem wtedy żonaty i miałem dziecko. Zatrzymałem wóz i szukałem miejsca, żeby coś zjeść i odpocząć. Usiadłem pod drzewem. W tym momencie niebo się zachmurzyło i niespodziewanie piorun uderzył w wóz. Byłem wtedy z moją żoną. Siedzieliśmy obok. Piorun uderzył w wóz i zapalił go. A w środku był mój syn!". Cyganie wierzą, że w niebie jest jakaś potężna ręka. On wtedy rzucił się na kolana i powiedział do Boga: "O Boże, ratuj moje dziecko! Jeśli uratujesz moje dziecko, obiecuję, że całe moje życie będzie dla Ciebie!". Tak się najpierw pomodlił, a potem pobiegł do wozu, który stał już w płomieniach. Dziecko było żywe, zdrowe i śmiało się. W tamtej chwili miał takie boskie oświecające doświadczenie. Uzyskał pewność: "Bóg jest. Nawet jeśli ktoś zechce mnie przekonać, że Boga nie ma, ja wiem, że Bóg istnieje".

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7