Człowiek jest najważniejszy, nie idea. Nie ona ma zwyciężyć, ale człowiek ma być zbawiony.
Wiara (pl) była na rekolekcjach. Od piątku. Podobnie zresztą jak cały Instytut Gość Media. Tym razem spotkaliśmy się na Górze Świętej Anny. Ze sobą (wszak Gość oddziały ma w różnych rejonach Polski), swoimi rodzinami, no i z zaproszonymi gośćmi. Mnie – pewnie dlatego że pamięć mam dobrą, ale krótką – szczególnie zapadło w pamięć to, co dziś mówił bp Andrzej Czaja. Najbardziej to, co rzucił na początku trochę mimochodem: że najważniejsze jest spotkanie. Tak, rzeczywiście. Tylko spotykając się można umacniać bliźniego w wierze, tylko spotkanym można głosić Chrystusa. Jasne, nie zawsze tak będzie, ale spotkanie jest podstawą, bez której ani umacniania w wierze ani ewangelizacji nie będzie na pewno.
Niby takie oczywiste, a bardzo mnie ucieszyło. Bo siedząc za biurkiem czasem już ulegam złudzeniu, że liczy się przede wszystkim dobry program albo świetnie przygotowany materiał. I główkuję, co by to takiego mogło być. Tymczasem ktoś pomógł mi przestać bujać w obłokach teorii i stanąć na nogach rzeczywistości. Przyznaję, od razu poczułem się lepiej. Ewidentnie lepiej niż podczas latania czuję się stąpając po ziemi.
W tym kontekście nie sposób nie zauważyć, że właśnie rozpoczyna się międzyreligijne spotkanie w Asyżu. Niebawem przybędzie tam też papież Franciszek. Pewnie znów podniesie się larum, że to zdrada prawdziwej wiary. A ja już wiem, że takie spotkania są bardzo ważne. Ważniejsze niż pisanie najmądrzejszych nawet artykułów. Może i się nie uda i nie przyniesie ono jakichś wielkich owoców miłości i pokoju między ludźmi; może i nie poprawi doli chrześcijan w krajach niechrześcijańskich. Może. Ale bez takich spotkań tych owoców nie będzie na pewno.
Świat, nie tylko dzisiejszy, lubi wygłaszanie jedynie słusznych prawd i komunikaty wysyłane ponad głowami zwykłych ludzi. Idee, dla których potem ludzi wciąga się w pyskówki, bijatyki czy nawet wojny. Nie szanując tychże ludzi. Jezus, Boży Syn, zaproponował nam kiedyś styl zupełnie inny. Właśnie owo spotkanie. Tego co miał nam do zakomunikowania nie napisał gdzieś w niebie i nie przesłał przez umyślnych na ziemię do odczytania na wszystkich rogach ulic. Sam zszedł na ziemię i wszedł w naszą do bólu prozaiczną historię. Spotykając się ze zwykłymi ludźmi w ich zwyczajnych życiowych sytuacjach. A opowieść o tych wydarzeniach pozwolił spisać świadkom. Może właśnie po to, by już na zawsze nie komunikowanie idei było najważniejsze, ale spotkanie? Spotkanie z żywym i działającym Bogiem na modlitwie, w słowie czy w sakramentach?
Tak, bo to ostatecznie człowiek jest najważniejszy, nie idea. Nie ona ma zwyciężyć, ale człowiek ma być zbawiony. Prawda że piękna i jasna perspektywa?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.