Wiek XIX skończył się w roku 1914, a wiek XX 11 września roku 2001. Ile w tym drugim prawdy?
Od zamachów w USA z 11 września minęło już piętnaście lat. Niedługo po nich wśród publicystów pojawiła się teza, że wydarzenie to tak bardzo odmieni oblicze świata, że można je będzie porównać ze wstrząsem, jakim dla dziejów ludzkości była I wojna światowa – faktyczny koniec mentalności XIX wieku. Na ile słuszne było to przypuszczenie? Myślę, że z perspektywy owych piętnastu lat można już pokusić się o wstępną weryfikację tej tezy.
Końcówka XX wieku obfitowała w przełomy. Upadł blok komunistyczny, pojawił się Internet, a świat, mądrzejszy o doświadczenia totalitaryzmów zdawał się zmierzać ku szczęśliwej przyszłości. Dla chrześcijanina cieniem na tej wizji kładły się coraz wyraźniejsze znaki bezideowości i demoralizacji. „Wszystko można, hulaj dusza, do niczego się nie zmuszaj” - charakteryzował modny wtedy postmodernizm Jacek Kaczmarski. To na tej filozofii, o czym niewielu dziś już pamięta, oparto słynną reformę szkolnictwa wprowadzającą gimnazja. Przy okazji z nauczyciela zrobiono kupca sprzedającego swój towar, z ucznia mającego prawo grymasić klienta, a proces nauczania zastąpiono procesem wspólnego dochodzenia do (niby)prawdy. I choć największym zagrożeniem dla wiary zawsze był jest i będzie grzech, wtedy, w końcówce XX wieku wielu wydawało się, że jest nim New Age. Zwłaszcza, że apokaliptyczne nastroje związane z 2000 rokiem podgrzewał znacznie bardziej przyziemny „problem milenijny” (słynne Y2K).
Co zmieniły ataki z 11 września 2001 roku? Świat Zachodu jak był, tak pozostał głupi w swoim zamiłowaniu do użycia i swawoli. Jednocześnie jednak, usprawiedliwiając to walką z terroryzmem, zgodził się na jeszcze większe zło. Po pierwsze, na daleko idącą inwigilację i kontrolowanie obywateli. Wiedza, którą dziś zbierają na nasz temat nie tylko tajne służby może i w walce z terroryzmem się przydaje, ale służy przede wszystkim serwowaniu nam sprofilowanych reklam. Może się tez bardzo przydać jako arsenał „broni hakowej” gdyby szary człowieczek zechciał stać się znanym człowiekiem albo gdyby trzeba było w jakiejś sprawie znaleźć kozła ofiarnego. Sam mam kilka pomysłów, jak można by wykorzystać ślady lokalizacji, jakie zostawiamy dzięki posiadanym smartfonom ;)
To jednak nic w porównaniu z innym skutkiem owych zamachów. Straszliwie staniało po nich ludzkie życie. O innych prawach człowieka już nie mówiąc. ONZ okazuje się bezradne jak kiedyś Liga Narodów. Światowy hegemon i strażnik demokracji pozwala sobie na wieloletnie więzienie ludzi bez żadnego procesu - słynne więzienie na Guantanamo - i nie zmienia grozy tej sytuacji fakt, że powoli jest ono likwidowane. Jeszcze gorzej, iż cywilizowany świat przymknął oko na prowadzone niby w imię walki z terroryzmem straszliwe wojny. Irak, Afganistan – bardziej otwarcie, teraz Libia czy Syria – bardziej skrycie, przez wspieranie przecież wcale nie prodemokratycznych rebeliantów. Dziś gołym okiem widać, że w tych dwóch ostatnich nie o walkę z terroryzmem chodzi, ale o interesy światowych mocarstw. Żywi ludzie, osoby, są dla włodarzy świata tylko niewiele znaczącym motłochem, który może płakać, kląć, wyć i umierać, byle udało się wielkim postawić na swoim. Ale skoro niepomni okropieństw II wojny światowej tyle razy dopuściliśmy wojnę jako sposób rozwiązywania problemów, to nie powinniśmy się dziwić, że po podobne metody sięgają inni, mniej demokratycznemu światu przychylni.
Czy wiek XXI różni się więc tak bardzo od XX? Od jego końcówki tak, ale od jego początków nie aż tak bardzo. Zapomnieliśmy o lekcjach dwóch światowych wojen, dwóch totalitaryzmów, a prawa człowieka, tak szumnie przyjmowane w połowie XX wieku, zastąpiliśmy prawami „człowieka bogatego”. Pewnie historia lubi toczyć się kołem (a może raczej krążyć po spirali). I chyba nie ma nadziei, że przed paruzją świat na jakiś dłuższy czas stanie się mądrzejszy i lepszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.