Pod znakiem otwartości na "innego", gotowości przyjęcia uchodźców, dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego przebiegał tegoroczny Mityng Przyjaźni Narodów we włoskim Rimini. Po raz 37. zorganizował go w dniach 19-25 sierpnia ruch "Comunione e liberazione" (Komunia i Wyzwolenie).
Drażliwy i gorący temat stosunków chrześcijańsko-muzułmańskich poruszył w Rimini bp Camillo Ballin, wikariusz apostolski dla Arabii Północnej z siedzibą w Bahrajnie. W krajach arabskich żyje on od 47 lat. Jego zdaniem muzułmanie umiarkowani wciąż nie zajęli dość wyraźnego stanowiska po islamskich zamachach. "Ich wizyta w kościołach to gest emocjonalny, który niczego nie zmienia. Potrzeba jasnych słów i gestów" - powiedział biskup.
Przyznał, że w świecie arabskim wiele się dzieje i jest silna wola różnych rewolucji. Początkowo miały one wymiar społeczny, potem zawłaszczyli je fundamentaliści, tak że nabrały one charakteru religijnego. „Obalono dyktatorów, którzy bez wątpienia byli niekiedy bardzo brutalni, ale zarazem jako jedyni byli w stanie utrzymać pewną jedność. Dziś panuje wielki zamęt, z którego korzystają radykałowie. Rewolucje społeczne stały się rewolucjami fundamentalistycznymi” – stwierdził 72-letni hierarcha.
„Jeden z moich islamskich przyjaciół, wybitny naukowiec z uniwersytetu kairskiego i zwolennik krytycznej interpretacji Koranu, powiedział mi kiedyś, że muzułmanie umiarkowani często są mistrzami dwulicowości" - tłumaczył dalej włoski biskup-kombonianin. Wyjaśnił, że niespodziewanie kilka tygodni temu pojawili się w kościele po zabójstwie ks. Hamela, ale - jego zdaniem - był to bardziej gest emocjonalny niż prawdziwe zajęcie stanowiska przeciwko czemuś.
Mówca zauważył, że obecnie pokazują się oni w kościele, ale to nie jest najlepsze miejsce, by przekonać świat, że w islamie nie ma przemocy. "Muszą zająć stanowisko w sposób o wiele poważniejszy, bardziej radykalny, w wywiadach, w decyzjach również politycznych, w jasnych i mocnych słowach, by powiedzieć, że to nie jest prawdziwy islam. Do tej pory tego nie zrobili i wydaje mi się, że nadal tego nie robią” - jest przekonany bp C. Ballin.
Podczas spotkania w Rimini mówiono także o pokoju na Bliskim Wschodzie. W dyskusji pod hasłem: "Nadzieja wbrew wszelkiej nadziei" wzięli udział szef włoskiej dyplomacji Paolo Gentiloni, Ján Figeľ - specjalny pełnomocnik ds. popierania religii i wolności światopoglądowej poza Unią Europejską oraz franciszkanin z syryjskiego Aleppo o. Lutfi Firas.
Końcowym akordem mityngu w Rimini było wystąpienie ks. Antonio Spadaro, redaktora naczelnego dwutygodnika włoskich jezuitów „Civiltà Cattolica” na temat: "Dyplomacja papieża Franciszka. Miłosierdzie jako proces polityczny".
W programie spotkania w Rimini znalazło się wiele świadectw zarówno terrorystów, jak i krewnych ich ofiar, więźniów, ludzi doświadczających prześladowań, ale też osób organizujących pomoc dla uchodźców. Dużo miejsca poświęcono bł. Matce Teresie z Kalkuty, którą 4 września papież Franciszek kanonizuje w Watykanie.
Organizatorem spotkania w Rimini był ruch kościelny "Comunione e Liberazione", założony w latach sześćdziesiątych przez włoskiego kapłana Luigiego Giussaniego (1922-2005). Ruch obecny jest w 70 krajach na całym świecie, skupiając ok. 60 tys. dorosłych członków. Najwięcej jego wspólnot jest we Włoszech i Hiszpanii. Od 1983 r. działa także w Polsce i zrzesza ok. tysiąca osób, głównie w ośrodkach akademickich, m.in. w Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Warszawie i Opolu.
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.