Teza być może zbyt odważna: nie uchodźcy i imigranci stanowią dla nas zagrożenie. Jeśli cokolwiek nam grozi to prześladowanie chrześcijan przez chrześcijan.
Poniższa myśli nie będzie wiernym cytatem, a jej pochodzenie nie jest pewne. Znalazłem dawno czytając Tomasza Mertona. On z kolei kogoś cytował. Kogo? Nie pamiętam. Wujek Google również nie ma pojęcia. Popularny niegdyś autor, pisząc o sile modlitwy, zauważył, że „świat podtrzymuje w istnieniu modlitwa jednego sprawiedliwego”. Zapewne ów modlący o tym nie wie. A gdyby nawet anioł lub posłany z nieba święty o tym mu powiedział, byłby szczerze zdziwiony.
Nie wiem, czy wśród uczestników wczorajszej modlitwy w Bazylice Santa Maria in Trastevere na rzymskim Zatybrzu był ten jeden sprawiedliwy. Za to mam pewność, że wśród licznie zgromadzonych było wielu ludzi wrażliwego serca, spragnionych pokoju i nie hołdujących zasadzie „bliższa ciału koszula”.
Nadrabiamy zatem informacyjne zaległości. „Melodia poświęconego Maryi starożytnego hymnu syryjskiego i słowa Modlitwy Pańskiej w języku arabskim odbijały się echem wśród naw Bazyliki Santa Maria in Trastevere, gdzie rzymianie, odpowiadając na zaproszenie Wspólnoty świętego Idziego, wzięli udział w liturgii, podczas której modlono się o pokój i wyzwolenie syryjskiego miasta Aleppo, symbolu współistnienia kultur i religii, ofiary oblężenia, gdzie wojna nie oszczędza nikogo, poczynając od najsłabszych, chorych i dzieci. W liturgii uczestniczyli liczni chrześcijanie pochodzący z Aleppo, Homs i Damaszku, przebywający obecnie we Włoszech dzięki korytarzom humanitarnym, otwartym przez Wspólnotę św. Idziego i włoskie kościoły protestanckie.” Proboszcz Bazyliki, ks. Marco Gnavi, mówił do zgromadzonych między innymi o lenistwie i obojętności tych, którzy mając możliwości „nie chcą usłyszeć krzyku niewinnych” i apelował o dalszą modlitwę, by „Pan wstrząsnął sumieniem ludzi, zarówno wierzących, jak i rządzących, i przerwał oblężenie śmierci, które zabija Aleppo i jego dzieci”.
Cytuję obszerne fragmenty informacji, jaka znalazła się na stronach Wspólnoty i powtórzona została na internetowych stronach Corriere della Sera ubolewając nad tym, że nie pojawiła się w polskich mediach. Może to jakiś znak? Jeśli, z pewnością nie świadczący dobrze o naszej chrześcijańskiej wrażliwości.
O tej wrażliwości myślałem wczoraj także przy innej okazji. Na Mszach świętych dziękowałem za posługę ministrantom. Bo – jak zapewne niektórzy zauważyli – 15 sierpnia to również wspomnienie męczeństwa świętego Tarsycjusza, jednego z czterech patronów służby liturgicznej. Prosiłem więc o modlitwę w ich intencji i o odwagę dla kolejnych. Bo dziś stanąć przy ołtarzu, również w małych, tradycyjnych środowiskach, jest aktem odwagi. Jak jest aktem odwagi trzeźwość, zaangażowanie w ruchy i grupy modlitewne, czy choćby zwykły szacunek dla dnia świętego.
I tu dochodzimy do ostatniego spostrzeżenia, jakie wylęgło się w mojej proboszczowskiej głowie podczas podziękowania na sumie. Boimy się tak zwanego Państwa Islamskiego; boimy się mogących prześladować nas imigrantów i uchodźców. Otóż na dzień dzisiejszy nie stanowią oni dla nas najmniejszego zagrożenia. Jeśli grozi nam jakieś prześladowanie to chrześcijan przez chrześcijan. Wiem coś o tym. Zbyt często muszę ocierać łzy i słuchać skarg. Po mnie wyzwisko na ulicy spłynie jak woda po kaczce. Jeszcze za wyzywającego zmówię zdrowaśkę. Małe dziecko, dorastający młodzi, takiej odporności duchowej i psychicznej nie mają. Dlatego potrzebują modlitwy. Jak oblężone Aleppo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.