Niczego nam nie brakuje, by iść. Nie jesteśmy sami.
Ostatnia sobota to kolejne w tym roku wydarzenia jubileuszu miłosierdzia: jubileuszowa audiencja na Placu św. Piotra, i wizyta we wspólnocie w Villa Nazareth i prowadzonym przez nią akademiku.
W trakcie popołudniowego spotkania papież mówił o świadectwie. Takim, jak świadectwo Samarytanina, opiekującego się bliskim śmierci Żydem. Świadectwie danym mimochodem, a przecież wzrastającym jak ziarno w sercu napotkanego człowieka. Tu nie było namysłu i planu, by zaświadczyć o czymkolwiek wobec kogokolwiek. Zapewne sam zainteresowany nawet przez chwilę nie pomyślał, że jego postawa, gest, słowo, może być tak odebrane. A jednak takie świadectwo jest najmocniejsze. Mówi prawdę o człowieku i jego relacji z Bogiem. Nie kryje się pod pięknymi słowami i nie daje zafałszować.
Są ludzie, którzy idą przez życie siejąc ziarno świadectwa, choć może sami o tym nie wiedzą. To ci, którzy wychodzą życiu naprzeciw. Nie boją się ubrudzenia rąk ani popełnienia błędu, gdy po drugiej stronie jest potrzebujący człowiek. To ludzie, którzy ryzykują. I właśnie do ryzyka nawoływał papież młodych.
Kto nie ryzykuje, nie idzie naprzód. A jeśli się pomylę? Błogosław Pana! Ryzykuj dla szlachetnych ideałów. Ryzykuj, brudząc sobie ręce. Ryzykuj jak Samarytanin z przypowieści. Kiedy jesteśmy w naszym życiu mniej więcej spokojni, zawsze istnieje pokusa paraliżu. Jeśli nie będziesz ryzykować, twoje życie będzie ulegać stopniowemu paraliżowi.
Nikt nie lubi popełniać błędów. Ich naprawianie do przyjemności nie należy. Z pewnością są ludzie bardziej i mniej skłonni do ryzyka, to naturalne. Ważne, by z lęku nie stać się chłodnym obserwatorem, którego nie interesują inni ludzie i ich cierpienie. Kimś, dla kogo nie ma znaczenia, że wokół są ludzie, że czekają na pomoc, na wskazówki. Na opatrzenie ran. Ważny jestem tylko ja i mój ewentualny błąd - moja czystość.
Jest w tej postawie mnóstwo lęku. Ale jest też brak zaufania, że ze mną jest Bóg. Na każdej drodze, na którą wchodzę. Mam wszystko, co potrzebne, by nieść pomoc. Otrzymałem dary Ducha Świętego: mądrości, rozumu, rady, męstwa... Otrzymałem je przecież nie dla siebie, ale dla Kościoła. Niczego mi nie brakuje, by iść.
Ziarnem które zasiewamy wokół jest świadectwo naszego życia. Jeśli będziemy się lękać, będziemy zasiewać lęk. Zarażać nim innych. Im więcej znajdziemy dla niego mądrych uzasadnień, tym więcej ludzi powstrzymamy. Tym większe będzie świadectwo naszej niewiary i braku miłości. Tym głośniej będziemy głosić anty-Ewangelię.
Przed wiekami Dwunastu poruszyło świat, bo Duch Święty wyprawił ich w drogę. Posłuchali wezwania "idźcie". Zaryzykowali. Od nas zależy, jaki będzie Kościół i jakie będzie jego świadectwo. Nie od jakichś mitycznych "innych". Niczego nam nie brakuje, by iść.
Nie jesteśmy sami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.