Jeden cel, o którym marzy cała katolicka młodzież świata – Światowe Dni Młodzieży. Marzyciele ze wszystkich kontynentów łączą się w grupy pielgrzymów i w napięciu oczekują na dzień, w którym postawią stopę na krakowskiej ziemi.
Przygotowują swe serca od długich miesięcy, by móc na dwa tygodnie zanurzyć się w mieszance kultury, która wielbi Boga na swój jedyny i niepowtarzalny sposób.
Każdy tak marzy, ale nie każdy może te marzenia spełnić. W głębi kontynentów kryją się miejsca biedne i zapomniane, które na marzeniach poprzestają – bo muszą. Znaleźliśmy trzy takie miejsca – i trójkę marzycieli. I postanowiliśmy dać im szansę.
Pierwszym takim miejscem jest Liberia – najstarsza republika w Afryce, która próbuje podnieść się po niedawnych przewrotach i wojnach domowych. Mieszka tam Jones, który na co dzień spędza czas z młodzieżą z salezjańskiej placówki jako animator, kierownik chóru i przede wszystkim jako przyjaciel każdej z przychodzących tam osób. Oprócz tego studiuje inżynierię lądową, gra w piłkę i trenuje taekwondo. Jones marzy o Światowych Dniach Młodzieży między innymi ze względu na oratorium, w którym pracuje. Doświadczenie, jakie może zdobyć przyjeżdżając w lipcu do Krakowa, zaprocentuje nie tylko u niego, ale też u jego współpracowników i wychowanków. Co więcej, może się okazać, że ŚDM to dla niego jedyna okazja zobaczenia miejsca innego niż własny kraj i poznania kultury innej niż rodzima.
Drugi marzyciel pochodzi z Namibii – kraju zagubionego na południowym krańcu Afryki. Simeon ma 26 lat i mieszka w Rundu, gdzie znajduje się też salezjańska placówka misyjna. Świetny organizator, zaradny, o pogodnym charakterze i zawsze otwarty na innych, mocno angażuje się w działalność duszpasterską jako animator. Dzieli się też swoimi talentami muzycznymi jako lider chóru. Jest także przewodniczącym Rady Młodzieżowej prowadzonej przez Salezjanów misji, która obejmuje 30 ośrodków młodzieżowych na terenie ponad 150 km. Dla niego „ŚDM Kraków 2016” oznacza - tak jak dla Jonesa - „możliwości, którymi będę mógł dzielić się z innymi”.
I na koniec marzycielka z Sierra Leone w zachodniej Afryce – Monica. Nauczycielka i animatorka, jej pasją jest pracą z ludźmi, którym chciałaby dać szansę na lepsze jutro. Kiedy jej mała ojczyzna zmagała się z ebolą, razem z Salezjanami pomagała dzieciom osieroconym wskutek tej choroby. Na co dzień śpiewa, tańczy i marzy tak, jak każda zwykła dziewczyna. Dla niej także ŚDM to szansa rozwoju, jakiej już nigdy więcej nie dostanie.
Każde z tej trójki marzy, by móc uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży. Dla każdego z nich oznacza to przygodę życia i doświadczenie, jakiego nie zdobędzie nigdzie indziej. To jedyna okazja, by „dotknąć” Europy. Dla każdego z nich jako animatora to też szansa na porównanie swojej pracy z pracą innych animatorów i udoskonalenie jej – tej szansy nie dostają w swoich rodzinnych krajach, a jest ona niezbędna, by móc dobrze prowadzić innych przez życie i poszerzać ich horyzonty. A to jest ich największym marzeniem!
Światowe Dni Młodzieży to czas spotkania młodych z całego świata – a to oznacza także z tych trzech zagubionych zakątków. Bez nich ŚDM nie będzie takim wydarzeniem, o jakim marzył Jan Paweł II i o jakim marzy każdy z nas. Te niepowtarzalne skarby, jakie w tym czasie otrzyma ta trójka marzycieli czekająca z niecierpliwością na swój czas, otrzymają także ich kraje i ludzie, których spotkają. Potrzebuję tylko szansy, którą możesz pomóc dać im także Ty. Zawiedziesz ich?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).