O cudach codzienności i dobru, którego na świecie jest więcej niż zła, z Joanną Adamik, dziennikarką Redakcji Programów Katolickich TVP Kraków, rozmawia Monika Łącka.
Monika Łącka: Ci, którzy Cię znają, mówią, że Joasia to Boża dziewczyna, miłosierdzie znająca z praktyki, bo adoptując dzieci, dała im dom i miłość, których bardzo potrzebują.
Joanna Adamik: Kiedy ktoś przyprowadza ci dziecko – malutkie i zupełnie obce – zastanawiasz się, jakie jest prawdopodobieństwo, że pokochasz je jak swoje. W moim przypadku tak się stało, ale to nie wypłynęło tylko ze mnie. Jestem pewna, że to było działanie Opatrzności, Bożego miłosierdzia. Bo to, że będę mamą adopcyjną, postanowiłam wiele lat temu – bez względu na to, czy będę żoną i matką biologiczną. Ale to, że jestem adopcyjną mamą aż trójki dzieci (a jako pogotowie rodzinne mam jeszcze dwójkę podopiecznych) i sama je wychowuję, to mógł być tylko Boży plan. Ja tylko poświęciłam swoje życie jednemu: jestem opętana pragnieniem bycia potrzebną. Na zawsze, a nie na chwilę. Życie sprawia mi największą frajdę, gdy nie jest dla mnie, ale dla kogoś. Gdy kocham bezinteresownie.
Tak jak Pan Bóg?
Dlatego miłosierdzie Boga jest mi tak bliskie. Jest zbliżone do relacji, która jest dla mnie najważniejsza: matka (ojciec) – dziecko. Jeżeli kochasz i wychowujesz dziecko dla jego wdzięczności, polegniesz. Ale jeśli nie ty jesteś najważniejsza i nie twoje potrzeby i ambicje są na pierwszym planie, to wszystko jest prostsze.
Czasem rodzice chcą zaplanować dziecku życie i ochronić je przed błędami.
Ale to jest jego życie i prawo do błędów. Tak jak w relacji do Boga – możemy popełniać błędy, ale upadając, zawsze możemy do Niego wrócić. Nie od 1 stycznia, świąt czy postu, ale od „tu i teraz”, bo On czeka, wybacza i daje czystą kartę. U Boga najważniejsza jest miłość. Cały czas uczę się i staram, by kochać bezwarunkowo, niczego w zamian nie oczekując, bo to jest kwintesencja miłości i miłosierdzia. Dziecko może ci powiedzieć najgorsze rzeczy prosto w twarz, rujnować swoje życie na różne sposoby, ale cały czas to będzie twoje dziecko, a ty kochasz z nadzieją, że zrozumie, o co chodzi. Bogu też nie zawsze podobają się nasze wybory, bo może uparcie robimy coś, co Go rani, ale to nie wpływa na Jego miłość. Święta nie jestem, popełniłam tysiąc błędów, ale wiem i wierzę, że Bóg mnie kocha. Myślę też, że jestem na takim etapie dojrzałości, iż ostatnią osobą, którą o coś bym oskarżała, jest Bóg. Przy wszystkich moich życiowych stratach więcej jest rzeczy, za które mogę Mu dziękować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).