Nie dajmy się skusić myślom, że nie trzeba się przygotowywać do Wielkanocy, bo „jakoś to będzie”. O przeżywaniu Wielkiego Postu z księdzem Sebastianem Polakiem SDS rozmawia Łukasz Sianożęcki.
Łukasz Sianożęcki: Dlaczego namawia ksiądz ludzi do wychodzenia na pustynię? Przecież pustynia to nic przyjemnego: chłód, cierpienie, samotność. Czy w dzisiejszych czasach ktoś świadomie wybiera takie rzeczy?
Ks. Sebastian Polak SDS: Już na początku chciałbym zaznaczyć, że to nasze „wyjście” ma mieć charakter czasowy. Bo to nie jest tak, że człowiek musi żyć ciągle na pustyni. Wychodzi na nią po to, aby popatrzeć z innej perspektywy, zobaczyć drugą stronę medalu. Ale pustynia to przecież nie tylko wyrzeczenia, to także cisza, a tylko w ciszy możemy dobrze zbadać swoje serce. W codziennym zabieganiu, kiedy rozpraszają nas tysiące rzeczy, nie bardzo możemy zobaczyć, gdzie jest nasze serce. A na pustyni mogę dostrzec, czy czasem któraś z tych tysiąca rzeczy nie jest ważniejsza od Pana Boga. Zobaczyć, w czym pokładam ufność. A kiedy już to dostrzeżemy, mamy połowę sukcesu, bo wówczas możemy zacząć coś z tym robić.
Pan Jezus nawet sam dokładnie określił tę „czasowość”. Pościł przecież przez 40 dni. Ale w księdza książce czytamy, że post nie może być celem samym w sobie.
Te rzeczy są ze sobą związane. Bo po tych 40 dniach Pan Jezus cierpiał, umarł i zmartwychwstał, co pokazuje, że post nie był celem samym w sobie. To także nam daje do zrozumienia, że jest to czas, który powinien pozwolić na to, by zupełnie inaczej spojrzeć na wartości w naszym życiu.
Jezus przestrzegał, aby na zewnątrz nie pokazywać, że się pości. Mówił, że tylko obłudnicy przybierają wówczas wygląd ponury.
Jeśli ktoś uczciwie i rzetelnie podejdzie do Wielkiego Postu, wówczas korzystanie z tej książki zaowocuje. Nie dajmy się skusić myślom, że nie trzeba się przygotowywać do Wielkanocy, bo „jakoś to będzie”. Właśnie wtedy „jakoś” przeleci Wielki Post, „jakoś” minie Triduum i „jakoś” przejdzie Wielkanoc, a nic w naszym życiu się nie stanie. A ten czas jest po to, abyśmy sobie zadali jakiś trud i wysiłek. Może to być więcej modlitwy, przepracowanie jakiejś trudnej sytuacji czy skomplikowanej relacji. Nie może to być jednak tylko i wyłącznie przyjmowanie jakichś wyrzeczeń, np. niejedzenie słodyczy, na zasadzie diety. Takie podejście do postu całkowicie mija się z celem. Dziś z wielu mediów słyszymy nawoływania „zmień swoją egzystencję”, „korzystaj z życia”. Daje się nam takie rady, ale nie daje się narzędzi.
Kościół zaś ma odpowiednie narzędzia...
Chodzi o to, aby czas Wielkiego Postu choć trochę różnił się od codzienności. Czasem bowiem mamy w tym zabieganiu trudności z modlitwą. Taka niepozorna książeczka, trzymana zawsze przy sobie, może nam ten problem rozwiązać. Pomoże nam przemyśleć i poukładać parę spraw. Może np. zmotywuje nas do zorganizowania czasu tak, aby zaplanować rekolekcje wielkopostne, które przecież są w każdej parafii. Zachęci nas do udania się do tego „duchowego spa”. Jej jedynym celem jest nakłonienie nas do ponownego spotkania z Panem Bogiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.