30 lat temu, 18 stycznia 1986 r., zmarła w Krakowie mało komu znana zakonnica. Teraz duchaczka jest coraz bliżej bycia uznaną za błogosławioną.
Rozmawiała z Bogiem
Modliła się również szczególnie za kapłanów. Był to m.in. skutek wezwań Jezusa w trakcie jej widzeń mistycznych. W swym dzienniku zacytowała Jego słowa: „Szczególnie módl się i błagaj za tych, którzy się chwieją, którzy stoją nad brzegiem załamania się; uproście im siły, by wytrwali, by zaufali, że przecież chcę im pomóc, chcę ratować. Czekam tylko na ich prośbę”. – Przeżycie mistyczne, które polega na doświadczeniu wiary, nadziei i miłości u s. Emanueli widać wyraźnie – mówi ks. prof. Machniak. Jej zapiski są świadectwem mistycznego obcowania z Bogiem, doznawania jego miłości. „Miłość chodzi zawsze za mną, chodzi za każdym człowiekiem. To jest istotne, to jest prawda, że ta Miłość chodzi za nami krok w krok” – napisała s. Emanuela.
Przekazy doświadczeń mistycznych nie od razu spotkały się z uznaniem. – Były wielkie trudności z rozeznaniem jej powołania; czy nie jest to wytwór wyobraźni, fantazji, imaginacji. Tak by- ło zresztą w przypadku wielu innych wybitnych mistyków, m.in. św. s. Faustyny – mówi ks. prof. Machniak. Siostra Emanuela wszystko znosiła jednak z pokorą. – Żyła na co dzień pragnieniem wypełniania woli Bożej. Taką wolę widziała także w poleceniu swego spowiednika, który w latach 40. polecił jej spalić dziennik, który prowadziła od 1919 r. i gdzie spisywała swoje doświadczenia duchowe. Uczyniła to bez wahania. Potem kolejny spowiednik polecił jej odtworzyć treść dziennika – mówi s. Kraska. Tym kolejnym spowiednikiem był o. Jacek Woroniecki, dominikanin, wybitny znawca mistyki. Siostra Emanuela miała szczęście być także pod duchową opieką innych wybitnych kapłanów, m.in. jezuitów: o. Józefa Andrasza (był także spowiednikiem s. Faustyny) i Pawła Siwka oraz karmelitów bosych: o. Ottona Filka i Dominika Widera.
Ceną za zjednoczenie z Bogiem było dla s. Emanueli przyjęcie przez nią cierpienia. W rezultacie źle leczonego zapalenia ucha środkowego dotknęła ją postępująca głuchota. W takim stanie przeżyła ostatnie 40 lat życia. – Miałam szczęście poznać s. Emanuelę osobiście. Wstąpiłam bowiem do zgromadzenia na 5 lat przed jej śmiercią. Obserwowałam ją uważnie podczas modlitwy. Początkowo nie wiedziałam nawet, jakiego jest pochodzenia. Byłam zafascynowana jej życiem modlitewnym i niezwykłą umiejętnością przyjmowania cierpienia. Swoje modlitwy i cierpienia ofiarowała m.in. za kapłanów oraz za swój naród, „oby poznał światło prawdy, którym jest Chrystus” – mówi s. Kraska. – Rozmawiając z kimś, patrzyła na układ ust. Jeżeli ktoś mówił nie za szybko, odczytywała to, co mówi, z układu warg. Najłatwiejszym sposobem porozumiewania się było jednak z czasem dla niej pisanie na kartkach. Streszczałam jej w ten sposób m.in. kazania. Ponieważ nie była głuchoniema, mówiła do nas wielokrotnie. Mimo głuchoty nie była wyizolowana, zamknięta w sobie. Interesowała się tym, co się dzieje we wspólnocie zakonnej, w Kościele, była wesoła. Jako osoba doświadczona służyła często współsiostrom dobrą radą – dodaje sekretarka generalna duchaczek.
Proszą o wstawiennictwo
Polska Edyta Stein cieszyła się opinią świętości już za życia. Po jej śmierci ówczesna przełożona generalna, przewidując, że być może wkrótce zostanie rozpoczęty proces beatyfikacyjny, poleciła przy pogrzebie w grobowcu zakonnym na cmentarzu Rakowickim oznaczyć trumnę medalikiem z Matką Bożą i ustawić ją w osobnym miejscu grobowca. – Kapłani, którzy ją znali, którzy w naszym kościele przy ul. Szpitalnej odprawiali Msze św., uznawali ją za osobę niezwykłą, za człowieka głębokiej modlitwy. Zwracali się do niej o modlitwę za kapłanów. „Wystarczyło wejść do tego klasztoru, by odczuć, że tutaj oddycha się modlitwą” – powiedział abp Józef Życiński, mając na myśli przede wszystkim s. Emanuelę, która była „wieczną lampką” przed tabernakulum, spędzając długie godziny na adoracji Najświętszego Sakramentu – wspomina s. Kraska.
Po rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego, gdy s. Emanuela stała się znana szerzej, rozpoczął się napływ próśb o modlitwę za jej wstawiennictwem, podziękowań za doznane łaski. Przychodzą pocztą tradycyjną i drogą elektroniczną. Nie tylko z Polski, lecz także z innych krajów. Ostatnio nadeszły na przykład prośby z Brazylii i Włoch. – Bardzo często są to prośby o uzdrowienie kogoś z rodziny, o uwolnienie z nałogów. Teraz mamy intencję szczególną, o łaskę uzdrowienia dla kilkuletniej Julii, dziecka z nieuleczalną wadą serca. Od września dzień w dzień kapłan po Mszy św. odmawia modlitwę w tej intencji za wstawiennictwem s. Emanueli. Prowadzimy rejestr próśb i łask otrzymanych za wstawiennictwem czcigodnej służebnicy Bożej. Przybywa ich z każdym kolejnym rokiem – mówi s. Kraska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.