Muzułmański konwertyta odnalazł Chrystusa w Kościele anglikańskim. Teraz przeszedł do katolickiego bo tu, jak mówi, jest pełnia wierności Ewangelii.
Życie Nissara Hussaina przypomina film kryminalny, a miejscami dreszczowiec. 50-letni Pakistańczyk, który wraz z żoną przeszedł z islamu na chrześcijaństwo od prawie dwudziestu lat ciągle ucieka. Wyznawcy islamu nie mogą wybaczyć mu „zdrady”. Nazywają go niewiernym psem, publicznie lżą, zastraszają, podpalają samochód, a potem mieszkanie w którym śpią jego dzieci, a także do nieprzytomności katują. Ktoś powie: codzienność islamskiego Pakistanu, z którą jakoś się oswoiliśmy słuchając doniesień o kolejnych prześladowanych chrześcijanach, takich jak chociażby mężna matka Asia Bibi. Tyle że Nissar urodził się i mieszka w Wielkiej Brytanii, i to właśnie tam z rodziną jest prześladowany za swoją wiarę.
Pochodzi z pobożnej muzułmańskiej rodziny imigrantów. Przestrzeganie nakazów Koranu i modlitwa w meczecie wyznaczały kierunek jego życia, aż do momentu kiedy skin, z którym chodził do szkoły kompletnie się zmienił. Ściągnął kolczyki, usunął obrazoburcze tatuaże, zmienił język którym odnosił się do ludzi i zamiast walczyć, jak dotąd z całym światem stał się uprzejmy. Ta metamorfoza zastanowiła Hussaina i tak angielski skin opowiedział pakistańskiemu muzułmaninowi o swym spotkaniu z Chrystusem. I do Chrystusa go z czasem doprowadził. Rodzina się go wyrzekła ponieważ zdradził wiarę i Mahometa. Stał się jednak przede wszystkim celem.
Nie chciał się z rodziną przeprowadzać ponieważ, jak głośno mówił, w demokratycznym państwie każdy ma prawo do zmiany religii. Od angielskich policjantów nieraz usłyszał, by przestał toczyć swą wojenkę o wiarę. W wielokulturowym państwie nie chciała ona przyjąć zgłoszenia o ataku z pobudek religijnych obawiając się… oskarżeń o islamofobię. Miasto w którym przez lata mieszkał nazywa się „Bradfordistanem” – muzułmanie stanowią ponad jedną czwartą wszystkich mieszkańców, a wśród nich jest ponad 132 tys. Pakistańczyków. Jego córki chodzące do anglikańskiej szkoły były zmuszane do zakrywania głowy chustą, ponieważ większość stanowili muzułmańscy uczniowie. Rodzice zresztą i tak nie pozwalali im kolegować się z dziećmi odstępcy.
Co więcej: kilku pastorów z jego wspólnoty zaleciło mu „powściągliwość” w okazywaniu swej wiary. Poradzili, by zmienił miasto i nigdzie głośno nie mówił, że był kiedyś muzułmaninem, a najlepiej w ogóle nie rozmawiał o wierze. Hussain uznał to za zdradę. Miasto zamieszkania wprawdzie zmienił, po tym jak prawie na śmierć został skatowany na ulicy, powtarza jednak, że Chrystus jest dla niego wszystkim i pragnie się dzielić Ewangelią. Murem stoi za nim rodzina. Oparcie znaleźli we wspólnocie katolickiej, w której są inni islamscy konwertyci. Dzięki niej odkryli siłę Eucharystii.
Hussain przestrzega przed zawłaszczeniem europejskiej tożsamości przez multikulti. Tyle że Europa wciąż wydaje się tego nie widzieć. Hussain powtarza z uporem, że muzułmanom została dana wolność religijna i mogą robić co chcą. I robią to starając się przede wszystkim zawłaszczać dla siebie Europę. Jeśli jednak jej mieszkańcy nie ockną się, nie zawalczą o swą religijną tożsamość i nie zaczną stawiać wymagań – podkreśla pakistański konwertyta - staną się na swej ziemi obcymi, niejednokrotnie prześladowanymi we własnym domu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.