Na rozkaz ojca ożenił się z kobietą, której nigdy wcześniej nie widział. Kiedy w Boże Narodzenie urodził się jego pierworodny syn, zrozumiał, że Jezus go nie opuścił.
Pocieszony w Boże Narodzenie
Udał się więc do Bagdadu, by szukać chrześcijan. Myślał, że w kościele przyjmą go z otwartymi ramionami i od razu ochrzczą, ale nikt nie potraktował go poważnie. Tak przez 3 lata był sam bez wspólnoty, tylko z Ewangelią w ręku. W końcu udało mu się znaleźć przyjaciół wśród świeckich chrześcijan, ale księża nie chcieli z nim rozmawiać. Po pewnym czasie odwiedził swój dom i dowiedział się, że za 4 dni odbędzie się jego ślub. Takie decyzje podejmuje ojciec i nie można się temu przeciwstawić. Poślubił więc kobietę, której nigdy wcześniej nie widział. Pierwszy syn urodził się 25 grudnia. Dla niego to był znak, że Bóg go nie opuścił. Jeszcze bardziej zaczął się modlić i prosił przyjaciół chrześcijan o modlitwę, by jego żona też znalazła Jezusa.
Wówczas jeden z przyjaciół zaprosił go na kolację, na której był także ksiądz. To była okazja do długiej rozmowy. Wtedy kapłan zgodził się, by Mahomet przychodził na Mszę. Czuł się tam tak dobrze, że każdą wolną chwilę spędzał w kościele. Jego żona zaczęła go podejrzewać o zdradę, bo ciągle nie było go w domu. Zaczęła naciskać i wtedy przyznał się, że jest chrześcijaninem. Odeszła do swojej rodziny. Mahomet czekał na śmierć. Wiedział, że gdy żona powie, iż zmienił wiarę, jej bliscy go zabiją. Na szczęście okazało się, że nikomu nic nie powiedziała.
Zaczął jej czytać, co Koran mówi o kobietach, np. że mają tylko połowę rozumu mężczyzny i że 99 proc. ludzi w piekle to kobiety. Powiedział, że Ewangelia mówi o miłości, a Koran na ten temat milczy. Po 1,5 roku żona wyznała mu, że też wierzy w Jezusa.
Skazany na śmierć
Zaczęli razem chodzić na Msze. W końcu ksiądz zgodził się go ochrzcić. W tym samym czasie przyszła wiadomość, że jego ojciec wydaje wielkie przyjęcie i ma się na nie stawić. Pojechał. Kiedy dotarł do domu, zobaczył, że jego 5 braci trzyma w ręku pistolety. Związano go i przyłożono do głowy broń. Ojciec powiedział, że nie pozwala mu przestać być muzułmaninem. Postanowił, że odda go pod sąd. Po naradzie odczytano mu orzeczenie, że skoro zdradził islam, trzeba go zabić. Po tym wyroku znów wsadzili go do bagażnika i udali się do Bagdadu. Był przekonany, że zabiją go po drodze, ale tego nie zrobili. Wsadzili go do najokrutniejszego więzienia w Iraku. Tam torturowano go przez 3 miesiące. Pytano, do jakiego kościoła chodził, jaki ksiądz tam pracuje i kto go nawrócił.
– Sam się sobie dziwię, że mój duch się nie złamał, choć bolało. Wręcz przeciwnie, czułem w sobie radość – opowiada. W wiezieniu był rok i 4 miesiące. Prosił Jezusa o śmierć. Po tej modlitwie przyszli żołnierze, wsadzili go do samochodu, wywieźli za miasto i puścili.
Trzeba uciekać
Bał się, że jego życie małżeńskie uległo zniszczeniu, tymczasem żona i dzieci czekały na niego. Znajomi myśleli, że był w więzieniu z powodów politycznych. Mahomet z żoną byli jednak świadomi, że zostaną zabici. Prosili księdza o szybki chrzest, tak by zdążyć przed śmiercią. Ksiądz jednak odmówił, uważał, że to wielkie ryzyko dla całej wspólnoty. Poradził, by opuścili Irak.
Dla nich to była rewolucja. On nigdy nie pracował, a jego żona nie umiała nawet zagotować wody – zawsze mieli kucharki. Nie chcieli jechać, bo bali się, że nie będą w stanie się utrzymać. Zdecydowali jednak, że zaryzykują dla Jezusa. Udali się do Jordanii. Schronienie znaleźli u biskupa w Ammanie, który zgodził się na ich chrzest. Czekali na to wydarzenie 13 lat.
Zaczęli żyć w Ammanie jako prości ludzie. 25 grudnia, w urodziny syna, przyszli przyjaciele i przynieśli prezenty. Młodsza córka też bardzo pragnęła dostać prezent. Tak o to prosiła, że zgodził się i poszedł kupić jej sukienkę. Wtedy na ulicy zobaczył swoich 4 braci i wuja. Dowiedział się, że ojciec nakazał im przywieźć go do domu albo żywego, albo martwego. Wuj wyjął rewolwer, przyłożył mu do piersi i powiedział: „Wy od Jezusa jesteście tacy, że nie ma na was lekarstwa”, po czym wystrzelił. Kula jednak go nie zwaliła, zaczął uciekać. Po kilku krokach upadł i zemdlał. Ocknął się w szpitalu.
Lekarz powiedział, że musi wezwać policję, bo to postrzał z rewolweru. Mahomet prosił go, by tego nie robił. Lekarz kazał mu więc uciekać ze szpitala. Dotarł do domu, zabrał rodzinę i wyszedł. Przez 8 miesięcy co noc sypiali w innym miejscu. W końcu udało mu się wyjechać z rodziną do Francji. Mieszka tam do dziś, ale długo nie zagrzewa jednego miejsca. Wie, że wciąż poszukuje go rodzina, by wykonać egzekucję.
Mimo to nie boi się opowiadać swojej historii. Robi to szczególnie chętnie w Boże Narodzenie, które dwukrotnie zmieniło jego życie. Raz, gdy urodził się syn, drugi raz, gdy kula wystrzelona przez wuja nie okazała się śmiertelna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.