Potrzeba jedynie kartki papieru, długopisu i odrobiny chęci. Tyle właśnie wystarczy, żeby napisać list do bliźniego.
Bez adresu
Akcja „List do bliźniego” nawiązuje do akcji sprzed dwóch lat, kiedy Caritas Archidiecezji Gdańskiej zaproponowała osobom w różnym wieku, aby wydziergać szaliki na drutach albo na szydełku. Do akcji włączyli się mieszkańcy, wolontariusze, praktykanci i przyjaciele. Szaliki miały mieć 1,5 m długości i 15–20 cm szerokości. Dołączone do nich zostały kartki z życzeniami oraz podpisem osoby, która wykonała szalik.
– Szaliki były synonimem ciepła. Wpłynęło ponad 1,5 tys. własnoręcznie zrobionych sztuk, które mogliśmy rozdać w czasie caritasowskiej wigilii dla bezdomnych w Sopocie – mówi ks. Janusz Steć, dyrektor Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem, chociaż nie niosła za sobą korzyści materialnych ani dla wykonawcy szalika, a tym bardziej dla obdarowanego. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie podniesie on standardu życia osoby obdarowanej, ale daje coś, co kojarzy się z ciepłem i przekazuje ludzką życzliwość wpisaną w ten świąteczny czas oraz świadomość, że został wykonany z myślą o kimś potrzebującym – zaznacza dyrektor.
Stąd pomysł, aby akcję powtórzyć, ale w innym wydaniu. – Istotą zarówno tamtej akcji, jak i obecnej jest to, że ktoś robi dla bliźniego coś zupełnie bezinteresownie – poświęca swój czas, umiejętności i chęci dla osoby, której nie zna – wyjaśnia ks. Steć. Organizatorzy podkreślają, że list tylko pozornie wydaje się łatwiejszym do zrealizowania zadaniem niż wykonanie szalika. – Potrzeba chwili refleksji i zatrzymania się we własnym zabieganym życiu, bo nie da się napisać listu do bliźniego na kolanie. To, co zostanie w nim zawarte, ma przynieść drugiemu człowiekowi otuchę i pocieszenie – zaznacza ks. Janusz.
Dlaczego list, a nie kartka albo krótka wiadomość tekstowa? – Bo najważniejsza jest treść, która nie może być błaha i nie powinna być ograniczona liczbą znaków. Pewnie większość nas dostała chociaż raz w swoim życiu list, którego myśl przewodnia była bardziej wartościowa niż pieniądze. Właśnie tak samo powinno być z „listem do bliźniego” – chcielibyśmy, aby przekazywał radość i otuchę, która zamknięta w słowach trafi do drugiego, nieznajomego człowieka – mówi ks. Steć. Dyrektor podkreśla, że listy będą miały ogromną wartość zwłaszcza dla osób bezdomnych. – Bo one nie mają adresu zamieszkania, czyli nigdy żadnego świątecznego listu nie otrzymają – wyjaśnia.
Najlepiej, gdyby list został napisany na minimum jedną stronę. Nie trzeba umieszczać w nim swoich danych. – Słowo ma ogromną wartość i pokrzepia. Pisanie może być dla nas dobrym sposobem na przygotowanie się do Bożego Narodzenia, bo będzie wymagało chwili zastanowienia – co można słowem ofiarować drugiemu człowiekowi. To także dobra lekcja wychowawcza dla dzieci, u których sztuka pisania listów trochę kuleje, a które przekonają się, że nie tylko prezent kupiony za pieniądze może być bardzo cenny – mówi dyrektor.
Drogi przyjacielu
Pani Ola mieszka na ostatnim piętrze w wiekowej kamienicy w Gdańsku. Jest emerytowaną polonistką. Z szuflady wyjmuje pliczek listów, przewiązanych wstążką. – To korespondencja moja i Kazia, mojego męża – wyjaśnia. Mąż pani Oli często wyjeżdżał w delegacje, stąd te wszystkie listy. – Tutaj opisywałam mu, że syn będzie chyba jakimś maratończykiem, bo tak przebiera nogami w moim brzuchu – śmieje się. Obecnie kobieta mieszka sama. – Mąż zmarł, a dzieci rozjechały się po świecie. Dzwonimy do siebie, ale na święta się ich nie spodziewam, bo zarówno syn, jak i córka mieszkają poza krajem – wyjaśnia. Pomimo wieku, samotnego mieszkania i astmy, na którą choruje od wielu lat, nie traci pogody ducha. – A co ja się będę załamywać? Sama chodzę, pieniędzy mi starcza, koleżanki mam, szkoda tylko, że te moje dzieci i wnuki tak daleko – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.