Jeszcze krew powstańców nie wsiąkła na dobre w czarną ziemię, kiedy 18 października 1921 r. wrocławski biskup, kardynał Adolf Bertram wezwał do siebie ks. Jana Kapicę...
Było to dwa dni przed ostateczną decyzją Ligi Narodów i Rady Ambasadorów o podziale terenu plebiscytowego na Górnym Śląsku. Na mocy tego orzeczenia, po wiekach przynależności do diecezji wrocławskiej, rozpoczęło się budowanie samodzielnych struktur kościelnych.
My, Polacy
Niemieckiemu kardynałowi chodziło o to, by na stanowisko wikariusza generalnego, delegata sprawującego nadzór nad polską częścią diecezji, znaleźć najbardziej zaufanego kapłana, człowieka cieszącego się autorytetem zarówno polskiego, jak i niemieckiego duchowieństwa. Ks. Kapica, w tym czasie proboszcz w Tychach, był jednym z najbardziej znanych i aktywnych księży na Górnym Śląsku. Przez lata jako działacz katolickiej partii Centrum sprzeciwiał się z jednej strony niemieckiemu nacjonalizmowi, z drugiej radykalizmowi polskiemu. Z czasem jego poglądy się krystalizowały i coraz odważniej opowiadał się po stronie dążeń polskich na Górnym Śląsku. W 1908 r., podczas kampanii wyborczej, po raz pierwszy użył publicznie sformułowania: „My, Polacy”. Wszedł wówczas do parlamentu w Berlinie. W 1919 r.został szefem Śląskiego Związku Akademickiego, w którego skład wchodzili księża jednoznacznie optujący za przyłączeniem Śląska do Polski. Kard. Bertram, wręczając ks. Kapicy nominację, obiecał, że z jego strony nie będzie żadnych trudności w tworzeniu odrębnego polskiego biskupstwa na Śląsku i „w czasie przejściowym chce się dostosować do polskich życzeń”.
Tworzenie samodzielnych struktur kościelnych było niełatwym zadaniem. Kardynał bynajmniej nie kwapił się do określenia i rozszerzenia kompetencji delegata, co umożliwiłoby powołanie do życia samodzielnej diecezji śląskiej. Takie starania rozpoczęła Naczelna Rada Ludowa, która stanowiła tymczasowy organ władzy. Za utworzeniem administratury apostolskiej dla części diecezji znajdującej się na terenach Polski opowiadał się m.in. ks. Michał Lewek, szef Wydziału Kościelnego Naczelnej Rady Ludowej. Jego pragnienie spełniło się, gdy w listopadzie 1922 r. powołana została do życia odrębna od diecezji wrocławskiej administratura, zależna bezpośrednio od Stolicy Apostolskiej. Na jej czele stanął salezjanin ks. August Hlond.
Dwa śledzie na kolację
Nowy administrator pochodził z Brzęczkowic k. Mysłowic. Wychowany został w szkole salezjańskiej w Turynie, potem studiował na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Choć dla wielu nominacja ks. Hlonda była zaskoczeniem, wydaje się, że znaczenie miała tutaj jego znajomość z dyplomatą watykańskim, ks. Achillesem Rattim, późniejszym papieżem Piusem XI, który w okresie plebiscytu przebywał na Górnym Śląsku jako papieski komisarz. Sam administrator w tym czasie przebywał w Wiedniu. Po odebraniu nominacji błyskawicznie rozpoczął organizację nowych struktur kościelnych.
Bardzo szybko został zaatakowany, zwłaszcza przez środowisko niemieckie. Zarzucano mu niesprawiedliwie prześladowania niemieckich księży na ziemi śląskiej. Rzeczywiście, ks. Hlond zadbał o to, by parafie obejmowali polscy księża, często w miejsce niemieckich proboszczów. Administracja apostolska była formą przejściową do momentu powstania nowej diecezji. Taka ciekawostka. Przez wiele lat, już po utworzeniu, diecezja katowicka określana była jako diecezja śląska. Wzięło się to od nazwy „Silesia superior”, użytej w dekrecie, który nominował Augusta Hlonda na administratora Kościoła na Śląsku.
Czasy były trudne. Kraj nadal lizał rany po wojnie, a Górny Śląsk dodatkowo zbierał się powoli po trzech powstaniach. Warunki życia w diecezji były skromne, żeby nie powiedzieć biedne. To dotyczyło też warunków życia i pracy księży w kurii, z samym administratorem na czele. Z tego okresu w diecezji pozostała taka notatka z księgi rachunkowej administratora: „Kolacja – dwa śledzie (20 groszy) dla całego domu”. Pomimo problemów materialnych, a czasem personalnych, w 1923 roku, z inicjatywy ks. Hlonda został powołany do istnienia „Gość Niedzielny”. Pierwszym redaktorem naczelnym został ks. Teodor Kubina, późniejszy biskup częstochowski. W tym samym roku, w Królewskiej Hucie (dzisiejszy Chorzów), zorganizowano wielki zjazd katolicki, który zgromadził kilkaset tysięcy wiernych.
Resztę zabierz
Decyzja o powołaniu nowej diecezji katowickiej została podjęta w wyniku porozumienia Stolicy Apostolskiej i Rzeczypospolitej Polskiej na gruncie konkordatu z 10 lutego 1925 roku. Nowa diecezja została powołana do życia bullą papieża Piusa XI „Vixdum Poloniae unitas” z 28 października 1925 roku i weszła w skład metropolii krakowskiej. Pierwszym katowickim biskupem został August Hlond, konsekrowany 3 stycznia 1926 r. w kościele Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach, który był tymczasową katedrą dla nowo powstałej diecezji. Jako dewizę biskupią przyjął słowa św. Jana Bosko: „Daj mi dusze, resztę zabierz”. W „Gościu Niedzielnym” z 3 stycznia 1926 r. ukazał się obszerny życiorys pierwszego biskupa śląskiego, zakończony pełnymi entuzjazmu słowami: „Serca Ślązaków skierowane są dziś z wdzięcznością do Rzymu, do Ojca świętego, że nam dał biskupa z naszej krwi i kości (...). Żyj z nami, raduj się z ludem Twoim, prowadź nas do nieba. Nie opuść nas, bo my Cię też nie opuścimy”.
Ostatnie jednak zdanie pozostało tylko życzeniem, ponieważ już 24 czerwca 1926 r. bp Hlond został mianowany arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim oraz prymasem Polski przez papieża Piusa XI. Jego miejsce zajął pochodzący z diecezji poznańskiej ks. Arkadiusz Lisiecki. Po mianowaniu na biskupa katowickiego za swój obowiązek uznał budowę katedry, która oficjalnie rozpoczęła się 5 czerwca 1927 roku. Niestety, wybuch II wojny światowej zatrzymał wszelkie prace budowlane. Budowę wznowiono dopiero w połowie 1947 r., jednak nowe władze komunistyczne odrzuciły przedwojenny projekt. Aż o 38 metrów obniżono kopułę, ponieważ komuniści nie zgadzali się, by świątynia górowała nad Katowicami. Budowę katedry Chrystusa Króla zakończono w 1955 roku.
Biskupi na trudne czasy
Bp Lisiecki sprawował funkcję w diecezji tylko przez cztery lata. Był zaangażowany w duszpasterstwo środowisk robotniczych, dbał o edukację młodzieży i budowę nowych kościołów w diecezji. W krótkim okresie sprawowania przez niego pieczy nad diecezją, zostały wybudowane aż 22 nowe kościoły. Zmarł nagle 13 maja 1930 r. podczas wizytacji duszpasterskiej. Po nim na biskupa katowickiego został mianowany ks. Stanisław Adamski. W czasie II wojny światowej prowadził konspiracyjną działalność duszpasterską. W 1941 roku został wysiedlony ze Śląska przez gestapo. Jako kapelan brał udział w powstaniu warszawskim. Po raz drugi, na cztery lata, został wygnany z diecezji przez władze komunistyczne w 1952 roku. Zmarł w 1967 roku. Kolejnym katowickim biskupem na trudne lata został ks. Herbert Bednorz. Ślązacy pamiętają go jako człowieka niezłomnego i twardego, niezwykle bliskiego sprawom ludzi ciężkiej pracy: robotników, górników, hutników. Walczył w ich imieniu o godność życia i pracy, prawo do wolności religijnej, do wolnych niedziel. Co roku przyciągał na piekarskie wzgórze tysiące pielgrzymów. W 1985 roku nominację na biskupa katowickiego otrzymał ks. Damian Zimoń, ówczesny proboszcz parafii Mariackiej w Katowicach, który w 1992 roku został mianowany arcybiskupem metropolitą katowickim. Jego następca abp Wiktor Skworc, jest szóstym biskupem ordynariuszem w historii diecezji katowickiej.
Kiedy 90 lat temu powstawała diecezja katowicka, jej granice prawie w 100 procentach pokrywały się wówczas granicami województwa śląskiego. Nowa diecezja liczyła ponad 900 tysięcy wiernych, których liczba w ciągu dekady wzrosła o 400 tysięcy. „Gość Niedzielny” w numerze specjalnym z 3 stycznia 1926 roku, wydanym z okazji ingresu pierwszego biskupa śląskiego, napisał: „Jak dzieje chrześcijańskich narodów wykazują, tworzenie biskupstwa i stolicy biskupiej było równocześnie tworzeniem nowego ogniska kultury religijnej i kultury w ogóle, oznacza to przełom dziejowy (...). Dziejową powinniśmy nazwać tę chwilę, w której Śląsk stał się diecezją”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.