Mateuszu, nie wstydź się

– W przyszłości chcę zostać świętym – mówi Mateusz Golonka. – Innej opcji nie biorę pod uwagę. 


Reklama

Błyskawica na plecach


Kiedy trzeźwiałem, mogłem się uczyć. Skończyłem szkolenie „European tree”, przygotowujące do wspinania się na drzewa, i dodatkowo kurs alpinistyczny i skałkowy. Usłyszałem wtedy od nieżyjącego już Bogdana, że dobry alpinista to żywy alpinista. Wziąłem to sobie do serca, ale tak mi dobrze szło, że zacząłem myśleć, że jestem najlepszy na świecie. Aż do momentu, kiedy przyszedłem do pracy po zapitym weekendzie. Mieliśmy się zajmować ścinką sekcyjną. Wspiąłem się na drzewo i zawiązałem linę na środku konaru, jak się okazało – w złym miejscu. Przyrząd zablokował konar, który przycisnął mnie do drzewa dotykającego linii średniego napięcia. Zrobiło się niebezpiecznie, przez drzewo przeleciała błyskawica. Prawie poczułem ją na plecach. Kiedy mój pomocnik stojący na ziemi puścił linę, konar się odgiął, a ja szczęśliwie zjechałem na dół.

Odtąd byłem ostrożniejszy, wcześniej było mi wstyd się przyznać, kiedy nie byłem w stanie czemuś podołać. Mimo że robiłem kawałek dobrej roboty i dostawałem za nią zapłatę, nie potrafiłem się utrzymać, bo cała kasa szła na imprezy. Kiedy w poniedziałek rano budziłem się bez grosza i z bolącą głową, wiedziałem, że tak nie można, ale nie dawałem rady, żeby przestać. Z drugiej strony może gdybym miał od razu wszystko, o czym marzę, to nigdy nie zacząłbym szukać Boga? – zamyśla się. 


Bez głodu


– Na zagłębiowską pielgrzymkę do Częstochowy poszedłem z księdzem zajmującym się motocyklistami. Pielgrzymowałem w swojej intencji, bo czułem, że taki gościu jak ja, któremu nic nie brakuje, może też żyć normalnie. Po powrocie na krótko zostałem abstynentem. Podjąłem studia ogrodnicze na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie, założyłem własną firmę. Kiedy szukałem noclegów w Krakowie, trafiłem na ul. Rzepichy i tam poznałem ludzi ze Wspólnoty Przymierza Rodzin MAMRE. To oni poradzili mi, żebym poszedł na Mszę o uzdrowienie do oo. karmelitów na Rakowicką.

Warunkiem pełnego uczestnictwa w niej był stan łaski uświęcającej. Poszedłem do spowiedzi w zakrystii. Kiedy klęknąłem, usłyszałem czyjś ciepły głos: „Mateuszu, nie wstydź się, wyznaj wszystkie grzechy”. Myślałem, że to zakonnik, ale on przecież nie znał mojego imienia. Po spowiedzi poczułem taką radość, jakbym na nowo się narodził. W czasie Mszy św. bardzo mocno prosiłem Boga, żeby zabrał wszystkie moje nałogi. I tak się stało. To był taki stan, jakbym nigdy nie pił, nie palił, nie ćpał. Dostałem nowe ciało, które nie odczuwało żadnego głodu. To była łaska, a nie coś osiągniętego własnymi siłami. Teraz wiem, że nie ma pewniejszej pomocy, jak uciec się do Boga. Jeśli ktoś uważa, że jest tego niegodny, to przypomnę mu słowa św. s. Faustyny: „Niech się nie lęka przystąpić do mnie dusza splamiona grzechem, bo wszystkie utoną w Miłosierdziu Bożym”. 


Niedawno postanowił zamieszkać z byłymi bezdomnymi we Wspólnocie „Betlejem”. – To Boże miejsce – mówi. – Jak Bóg porusza liśćmi na drzewach, choć Go nie widać, tak On sprawia, że ten dom żyje. 
Mateusz chce uczyć byłych bezdomnych wspinania się na drzewa i pomagać im w znalezieniu pracy. Angażuje się w zakładanie wymyślonej przez Wspólnotę Spółdzielni Socjalnej „Czarna Owca”. – Często modlę się słowami św. Josemaríi Escrivy, który odkrył przede mną, że droga do świętości wiedzie przez codzienną pracę – mówi. – Ale najważniejszą pracą jest nasze codzienne nawracanie się. Staram się o tym stale pamiętać.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama