Gdyby wierzyć niektórym publicystom, Kościół w Polsce jest ostatnią instytucją, która jest gotowa pomóc uchodźcom. Tymczasem po cichu, bez orkiestry, konkretna pomoc od dawna płynie w pierwszej kolejności ze środowisk kościelnych.
Również diecezja bydgoska dała sygnał, że potencjalni uchodźcy znajdą schronienie na jej terenie. Podobna deklaracja padła ze strony Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, która zresztą na co dzień zajmuje się około setką uchodźców z różnych krajów. Zapewnienie o gotowości pomocy przekazał mediom również metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Trafnie zauważył, że działające w każdej parafii struktury Caritas Archidiecezji Katowickiej są „instytucją szybkiego reagowania”, co w tak dużym skupisku ludzi, a przez to również parafii, stanowi być może największy potencjał pomocy dla uchodźców. Warto w tym miejscu dodać, że wszystkie oddziały diecezjalne Caritas Polska już teraz są gotowe do przyjęcia w sumie 500 osób. I ciągle szukają nowych miejsc i możliwości. W tym wszystkim Caritas współpracuje ze stroną rządową. Nie chodzi tylko o kwestie prawne, logistyczne, ale o pomoc kompleksową, długofalową, nie opartą tylko na chwytliwych publicystycznie i emocjonalnych szantażach.
Liczby mówią
Zaangażowanie Kościoła w Polsce to jednak nie tylko doraźna akcja na zawołanie. Od wielu lat organizowana jest systematyczna pomoc polskich instytucji katolickich dla uchodźców na Bliskim Wschodzie. Ks. Waldemar Cisło z polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie wylicza: „Od 2007 r. włączaliśmy się w projekt »Exodus« z Iraku, poprzez który udzieliliśmy pomocy chrześcijańskim uchodźcom opuszczającym Irak z powodu prześladowań, jakie wybuchły w tym kraju po 2003 roku. W 2010 r. w ramach Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym gościliśmy w Polsce abp. Luisa Sako. Po tym wydarzeniu na pomoc irackim chrześcijanom oraz innym potrzebującym przekazaliśmy blisko 1 mln zł”. W porozumieniu z polskim episkopatem PKwP skierowała pomoc do obozów w Erbilu, Ankawie, Dahuku w irackim Kurdystanie. „Poza zapewnieniem żywności, lekarstw i innych produktów pierwszej potrzeby pomogliśmy zbudować Wioskę im. Ojca Werenfrieda. Jest to 150 kontenerów mieszkalnych, w których mieszka ok. 1000 osób. Ponadto w obozach dla uchodźców wybudowaliśmy cztery szkoły, aby dzieci i młodzież nie tylko mogły kontynuować naukę, ale także miały miejsce, gdzie zapomną choć na chwilę o dramacie wojny” – mówił w jednym z wywiadów ks. Cisło.
PKwP pomaga także w ogarniętych wojną i mocno już zniszczonych syryjskich miastach: Homs, Aleppo, Damaszku. Ponadto pomagają ośrodkom zdrowia w Libanie, otwartym specjalnie dla uchodźców z Syrii czy Iraku. Organizacja pomaga w zakupie podstawowych środków do życia dla ludzi żyjących w obozach, a części rodzin współfinansuje wynajem mieszkań. W Damaszku w jednym ze szpitali finansuje roczną dializę kilku osób. Tylko od 2014 r. Pomoc Kościołowi w Potrzebie (oddziały z wszystkich krajów) przeznaczyła w sumie 28,8 mln zł na opiekę duszpasterską oraz charytatywną dla uchodźców z Iraku i 17,2 mln zł – zwłaszcza na pomoc w tzw. sytuacjach kryzysowych – dla syryjskich uchodźców w Syrii oraz poza jej granicami. Z polskiej sekcji przeznaczono aż 6 mln zł.
Zlikwidować przyczyny
Te wszystkie liczby i kwoty nie są tajemnicą, mimo to dla niektórych publicystów „pilnujących” Kościoła ciągle pozostają... wiedzą tajemną. Inna sprawa, że Kościół nie jest w stanie sam udźwignąć ciężaru odpowiedzialności za tych, którzy zechcą (bo odrzucamy przymusowe narzucanie Polsce liczby uchodźców) zamieszkać w naszym kraju. Dlatego zatroskani o los uchodźców publicyści, wytykający Kościołowi rzekomą bezczynność, są mile widziani w działającym już zespole pomocowym. Oczywiście to i tak nie likwiduje przyczyn, dla których miliony zmuszone zostały do ucieczki. I Kościół, ofiarując i wzywając do pomocy, nie jest naiwny. Ksiądz Andrzej Halemba, pochodzący z archidiecezji katowickiej, od prawie 10 lat pracuje w głównej siedzibie PKwP w Niemczech, a od 2010 r. pilotuje projekty dla Bliskiego Wschodu. W rozmowie z portalem gosc.pl mówił: – Powinniśmy wywierać nacisk na rządy państw, aby odciąć dochody finansowe Państwa Islamskiego. Przecież tzw. Państwo Islamskie sprzedaje ropę naftową za 3 mln dolarów dziennie i ktoś ją kupuje! Jeśli na szczeblu politycznym nie nastąpi otrzeźwienie i nie zaczną się realne działania na rzecz pokoju, to sceny, które oglądamy teraz i opisujemy jako „wędrówkę ludów”, będziemy oglądać nadal, tylko że w znacznie większej skali. I nie wiadomo, jak to się zakończy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.