Wyzwanie dla letnich chrześcijan

Zaleje nas islam? Mamy okazję pokazać, jacy z nas chrześcijanie.

Reklama

Szybciej niż myślimy – napisał w temacie maila kolega, podsyłając mi linka do materiału o aktywności muzułmanów w Rzymie. Pojawiają się już ponoć nawet w okolicy Bazyliki św. Piotra i pytają przechodniów, czy ci kochają Allaha. Szybciej niż myślimy. Ale co? Zaczną nas nawracać na swoją wiarę? Nie oni jedni. Zniszczą naszą cywilizację? Jeśli uda im się wielu przekonać do przejścia na islam, pewnie tak. Bo nie sądzę, by szybko zaczęli nas nawracać ogniem i mieczem. Ale czy dla przeciętnego Europejczyka islam, z całym wymagającym prawem religijnym, może być tak atrakcyjny, że powinniśmy się mocno obawiać?

Nie wiem. Wiem za to, że gdyby Europa naprawdę wierzyła w Jezusa Chrystusa, nie mielibyśmy się czego lękać. Pytanie „czy kochasz Allaha” , czyli czy kochasz „Jedynego Boga” jest paradoksalnie okazją do zastanowienia się, jak to jest z tą naszą miłością Boga. My, Europejczycy, dość często kochamy dziś swoją możliwość użycia i swoje swobody. Bóg dla wielu z nas się nie liczy. Do rangi religii podnosi się zaś postępowość i polityczną poprawność. Czy w przypominaniu nam o miłości do Boga trzeba widzieć wielkie zagrożenie?

Chrześcijanin śmiało może odpowiedzieć na to pytanie: „tak, wierzę w Boga, ale wiem też, ze jedynym Jego prawdziwym prorokiem jest Jego Syn, Jezus Chrystus”. Nie zachęcam nikogo do głośnego mówienia o tym w Arabii Saudyjskiej. No chyba, ze ktoś pragnie męczeństwa jak św. Ignacy Antiocheński.  Ale czy w Europie początku XXI wieku nie tak powinna brzmieć nasza odpowiedź na owo prowokacyjne pytanie? 

Znający lepiej  środowiska muzułmańskie opowiadają o zadziwiającym zjawisku: całkiem sporo muzułmanów, z przyczyn kulturowych po kryjomu, przyjmuje chrześcijaństwo. Okazuje się, że impulsem do podjęcia poszukiwań w sprawach wiary był dla nich... sen. To we śnie spotkali Jezusa czy Maryję. Prawda że dziwne? Jakby sam Bóg podejmował interwencję tam, gdzie my, podobno z obawy o własne życie, już rozłożyliśmy bezradnie ręce. Tyle że w Europie bać się o nie (na razie) nie musimy. To co stoi na przeszkodzie, by mieszkającym u nas wyznawcom islamu nieść Ewangelię? 

A może w tej całej dzisiejszej wędrówce ludów jest palec Boży? Zapomnieliśmy o miłości Boga, to muzułmanie muszą nam przypomnieć, jak ważna to sprawa? Nie jeździmy do krajów muzułmańskich nawracać, to ci ludzie przyjeżdżają do nas? Zadowalając się coniedzielnym chodzeniem do Kościoła i groszami wspierającymi działalność misjonarzy straciliśmy ducha misyjnego, więc Bóg daje nam okazję do wypełnienia tego ważnego chrześcijańskiego obowiązku?

Nie wiem. Wiem za to, że jeśli nasze chrześcijaństwo panicznie boi się takiej konfrontacji to znaczy, że jest bardzo liche. A cywilizacja, która boi się duchowej i intelektualnej konfrontacji z inną i tak skazana jest na śmierć. 
 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7