„Święty Ireneusz niegdyś powiedział, że we Wcieleniu Duch Święty przyzwyczaił się do zamieszkania w człowieku. W modlitwie powinniśmy się przyzwyczaić do bycia z Bogiem. Jest to bardzo ważne, abyśmy się nauczyli być z Bogiem i widzieli w ten sposób, jak dobrze jest być z Nim, który jest odkupieniem” – uczył Benedykt XVI w jednej z katechez na temat modlitwy.
Taka jest istota modlitwy: jest ona „sposobem przyzwyczajenia się do bycia z Bogiem”, błogosławionym nawykiem, który tym „sposobem” rodzi ludzi ożywianych Bogiem, a nie egoizmem (i skutkami: żądzą posiadania, władzy itp., itd.). Tylko w ten sposób – przez przyzwyczajenie do Boga i tym samym przez przyjęcie Jego zwyczajów – następuje naprawa człowieka i wnoszone jest światło Boga w ciemność świata. To teza ważna, o kapitalnym dla katolickiej pobożności znaczeniu: modlitwa jako przyzwyczajenie do Boga pozwalające nabrać Jego zwyczajów. Rzecz jasna, że to „przyzwyczajenie” jest w swej istocie łaską Boga i nie jest czymś „zwyczajnym”, jakimś prostym, „machinalnym” nawykiem, przynajmniej w tym sensie, że nie przychodzi zwyczajnie, łatwo, bez cierpliwości i wysiłku. • • •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.