O moralnych i politycznych konsekwencjach ustawy o in vitro z dominikaninem o. Maciejem Ziębą rozmawia Andrzej Grajewski .
Andrzej Grajewski: „Gazeta Wyborcza” napisała, że m.in. w imieniu Ojca ks. Aleksander Seniuk przepraszał prezydenta Komorowskiego za „niesprawiedliwe słowa”, które padły o nim z ust ludzi Kościoła. Czy Ojciec upoważniał kogokolwiek do takich przeprosin?
O. Maciej Zięba: Nikomu nie dawałem upoważnienia. O tym, że moje nazwisko zostało wymienione w tym kontekście, dowiedziałem się z mediów. Napisałem więc SMS do ks. Seniuka, który odpisał: „Teraz już wiem, że powinienem był zapytać”, a potem jeszcze zadzwonił z przeprosinami.
Abstrahując od tego incydentu – za co mamy przepraszać prezydenta Komorowskiego, za stanowisko abp. Gądeckiego czy abp. Dzięgi? Przecież to jakiś absurd.
To cały kompleks spraw. Jest kwestia samej, bardzo złej ustawy o in vitro, jest problem reakcji kościelnej na to prawo, jest także problem skrajnych reakcji niektórych duchownych. Spotkałem niedawno znanego ekonomistę, który powiedział mi, że gdy parę tygodni temu wychodził z córeczką z kościoła po Mszy św., podszedł do nich miejscowy duchowny i zapytał się córki: „Czy to twój tata?”. Potwierdziła, a wtedy ten ksiądz powiedział: „Takich ludzi jak twój tata i Balcerowicz powinno się wieszać”. Jeśli takie rzeczy się zdarzają, to jestem przerażony. Na prezydenta też wylano wiele pomyj. Tam, gdzie są pogarda, agresja, tym bardziej nienawiść, tam nie ma Ewangelii! Takie antyświadectwa w naszym Kościele czasem się zdarzają. Ale niezależnie od tego sądzę, że w sprawie in vitro popełniliśmy sporo błędów. Za mało było rzeczowej dyskusji i przekonywania ludzi, a za dużo apodyktycznego stawiania sprawy.
Platforma Obywatelska, gdy uchwalała ten projekt, nie chciała słuchać argumentacji przeciwników. Prezydent Komorowski, podpisując ustawę, w tę grę się wpisał i ponosi tego konsekwencje.
Ale wcześniej Platforma sformułowała projekt komisji Jarosława Gowina. Teraz widać, że była to roztropna propozycja, ale wtedy spotkała się z krytyką ze strony Kościoła. I sprawa wróciła po pięciu latach, kiedy Platforma skręciła na lewo, starając się przejąć elektorat lewicy, co zaowocowało projektem skrajnym. Dzisiaj zarówno PiS, jak i prezydent Duda mówią o legalizacji in vitro, a przygotowując projekt nowelizacji, sięgną pewnie po rozwiązania Gowina. Czy Kościół będzie wtedy równie stanowczo protestował? Myślę, że nie. I słusznie. Gdyż będzie to zmiana w dobrym kierunku. Tylko dlaczego nie potrafiono tego zrobić kilka lat wcześniej?
Nie tylko Platforma skręciła w lewą stronę. Prezydent Komorowski, podpisując taką ustawę, także bierze za to odpowiedzialność.
To prawda. Prezydent Komorowski starał się momentami zaznaczyć swoją odrębność od Platformy, ale w powszechnym odbiorze był również Platformą. Nazywano go złośliwie notariuszem rządu. A w ostatnim czasie zarówno rząd, jak i prezydent skręcili w lewo, zresztą z fatalnym dla siebie skutkiem. Znam się z Bronisławem Komorowskim i jego rodziną od dziesiątków lat i kilka razy sygnalizowałem, że budowanie części kampanii prezydenckiej na wspieraniu in vitro jest bardzo niedobre. Nigdy jednak nie miałem okazji do rozmowy z prezydentem na ten temat. Nie chciałem się wpychać, a pewnie powinienem był to zrobić, by przeciwstawić się dyskursowi ideologicznej lewicy, która albo posługuje się fałszywymi argumentami typu: nauka to ustaliła i nie ma o czym dyskutować, albo gra na emocjach. Dlatego najpierw mówi się o dramacie kochającej się pary, która nie może mieć dziecka, a potem, że da się ten problem łatwo i skutecznie rozwiązać: wystarczy wziąć jajeczko oraz plemniczek i mamy utęsknionego potomka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.