Amulety, wróżby, horoskopy. Coś na letnią nudę. Czyżby? Patrycja Hurlak, aktorka znana z seriali „Klan” i „Blondynka”, opowiada o swoim nawróceniu z okultystycznych praktyk.
Wszystkie te wydarzenia układa w książkę „Nawrócona wiedźma”, napisaną we współpracy z Mateuszem Czubakiem. Ani publikacja, ani późniejsze spotkania w parafiach nie były jednak pomysłem autorki. Zaufała znajomym księżom, którzy przekonali ją, że jej świadectwo przyniesie dobre owoce. – Sama bym na to nie wpadła, ale teraz widzę, jak wiele dobra się przy tej okazji dzieje – zaświadcza. Także w Darłówku.
Mieszkańcy i goście nadmorskiej parafii w skupieniu słuchają świadectwa aktorki. Po Mszy św. wielu podchodzi do stoiska z wydaniem książkowym i audio „Nawróconej wiedźmy”. Złożenie autografu przez aktorkę wykorzystują do krótkich rozmów. Już po pierwszej Mszy jedna z urlopowiczek zdjęła z palca pierścień Atlantów. Zrozumiała, że nie jest to zwykła biżuteria. Ze łzami w oczach podała pani Patrycji pierścień. Szybko zginął w kieszeni aktorki, by po chwili zniszczyły go ręce diakona.
Jej Damaszek
Ale choć potwierdzeń, że to ważna misja, jest wiele, nie jest łatwo być posłańcem takich wieści. Burzą się bliscy pani Patrycji, znajomi, czasem uczestnicy spotkań w kościele. – Kiedy mówiłam o zagrożeniu płynącym z czytania horoskopów, pewna pani zaczęła krzyczeć w kościele: „Co za brednie!” – wspomina niezrażona.
Jednak jej przesłanie to nie tylko przestrogi. Spomiędzy zdań o zawirowaniach losu wciąż przewijają się te o miłości do Boga. Patrycja Hurlak nie kryje, że Jezus jest miłością jej życia. Żałuje, że niektórzy traktują Eucharystię wyłącznie jako historyczne wspomnienie Chrystusowej ofiary. – A On jest obecny w Najświętszym Sakramencie. Wchodzimy w Jego czas i przebywamy tam z Nim, żywym, realnym – mówi z zapałem aktorka. Swoją 4-letnią historię nawrócenia widzi jako własną drogę do Damaszku, na podobieństwo tej, na której Szaweł spadł z konia oślepiony widzeniem Jezusa.
– Ja także prześladowałam Kościół, jak tylko mogłam. Ale gdy spotkałam Jezusa, zaczął się liczyć tyko On. Co prawda droga do Niego jest wciąż ciernista, a sam początek był wręcz makabryczny, ale gdy się człowiek aż tak zakocha, to z Bożą łaską jest w stanie po niej iść.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.