Tego miejsca w Londynie nie odwiedzają turyści. A zasługuje ono ze wszech miar na pamięć i… modlitwę. Tyburn – przez kilka wieków stała tam szubienica, na której ginęli katoliccy męczennicy. Dziś trwa tu nieustanna adoracja.
Tylko jeden biskup powiedział Królowi „nie”
Sporo Polaków mieszka dziś w Londynie i w Wielkiej Brytanii. Wierni chodzą na ogół do polskich parafii i często niewiele wiedzą o historii angielskiego katolicyzmu. Jesteśmy jednym Kościołem. Męczennicy z Tyburn to nasze wspólne dziedzictwo. Będąc w Londynie, w pobliżu Hayde Parku, warto odwiedzić to niezwykłe miejsce. Siostry chętnie opowiadają o jego historii.
Ciekawostką jest fakt, że założycielka tego zgromadzenia, s. Marie-Adel Garnier, pochodzi z Francji. Założyła ona kontemplacyjne zgromadzenie w Paryżu na Montmartre (!), ale w 1901 r. została zmuszona przez francuskie prawo do przeniesienia się ze wspólnotą sióstr do Anglii. Osiadły w Tyburn. To dziś dom macierzysty sióstr nazywanych popularnie „siostrami z Tyburn”. W krypcie nad ołtarzem męczenników znajduje się symboliczna replika szubienicy z Tyburn. Zgromadzono tam wiele relikwii, pamiątek związanych z męczennikami. Oprowadzała mnie po tym miejscu młoda siostra Josephine, Angielka. Zatrzymałem się przed obrazami św. Tomasza Morusa i św. Jana Fischera. Historię Morusa znam, zapytałem więc o Fischera. „Był jedynym biskupem, który miał odwagę przeciwstawić się Henrykowi VIII” – utkwiło mi w pamięci zdanie siostry. „Pozostali poddali się woli króla”.
We wrześniu 2010 r. Anglię odwiedził papież Benedykt XVI. Była to pierwsza oficjalna wizyta papieża od czasów reformacji (wizyta Jana Pawła w 1982 r. była traktowana jako nieoficjalna podróż duszpasterska). Jednym z jej motywów była beatyfikacja kard. Henry’ego Newmana, który podobnie jak Campion trzy wieki wcześniej zrozumiał w Oksfordzie, że Kościół katolicki jest autentycznym Kościołem Chrystusa. Newman za swoją konwersję nie został stracony, musiał jedynie opuścić uniwersytet. Benedykt XVI podczas spotkania z młodzieżą w Hyde Parku (paręset metrów od Tyburn) kapitalnie połączył Newmana, angielskich męczenników i dzisiejszą sytuację. „Życie Newmana uczy nas, że umiłowanie prawdy, uczciwości intelektualnej i prawdziwego nawrócenia jest kosztowne. Prawdy, która nas wyzwala, nie można zatrzymywać dla siebie; wzywa ona do świadectwa, prosi, aby jej wysłuchać, a w ostateczności jej moc przekonywania płynie z niej samej, a nie z ludzkiej wymowy lub argumentów, w których może być sformułowana. Niedaleko stąd, w Tyburn, wielu naszych braci i sióstr oddało życie za wiarę; świadectwo ich wierności aż do końca było znacznie mocniejsze niż natchnione słowa, które tak wielu z nich wypowiedziało, zanim wszystko oddali Panu”. I nawiązanie do współczesności: „W naszych czasach ceną, jaką trzeba zapłacić za wierność Ewangelii, nie jest już powieszenie, otwarcie wnętrzności i poćwiartowanie. Często wiąże się ona jednak z odrzuceniem, wyśmianiem czy sparodiowaniem. Mimo wszystko Kościół nie może uchylać się od zadania głoszenia Chrystusa i Jego Ewangelii jako prawdy zbawczej, źródła naszego ostatecznego osobistego szczęścia oraz jako podstawy sprawiedliwego i humanitarnego społeczeństwa”.
Nawet jeśli nigdy nie odwiedzimy klasztoru Tyburn, warto, by ta nazwa brzmiała dla nas, katolików, jako powód do dumy i zarazem wciąż akualna lekcja: „Umiłowanie prawdy ma swoją cenę”. Wiedzą o tym ci, których dziś mordują islamscy bojownicy. Nie łudźmy się – na Zachodzie cena wierności prawdzie idzie cały czas w górę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).