Odpowiedzią na pytanie o źródło przemocy w islamie jest sama postać Mahometa. Mówi o tym w wywiadzie dla agencji Zenit o. Samir Khalil Samir SJ, egipski islamolog, prorektor Papieskiego Instytutu Wschodniego w Rzymie.
Odpowiedzią na pytanie o źródło przemocy w islamie jest sama postać Mahometa. Koran przedstawia go muzułmanom jako doskonały wzór, a tym czasem dopuszczał się on przemocy i to z różnych, często najniższych pobudek, jak grabież czy chęć zdobycia niewolników.
Mówi o tym w wywiadzie dla agencji Zenit o. Samir Khalil Samir SJ, egipski islamolog, prorektor Papieskiego Instytutu Wschodniego w Rzymie. Przypomina on, że biografie Mahometa wyliczają aż 60 rabunków i napadów na karawany, jakich dopuścił się on w ostatnich latach życia. Do przemocy i zabijania niewiernych „gdziekolwiek ich znajdziecie” podżega również Koran (4, 89.91). Egipski jezuita twierdzi zatem, że powołując się na świętą księgę mahometan można prowadzić wojny i to nie tylko obronne, ale również podboje. W tym islam radykalnie różni się od chrześcijaństwa, a Mahomet od Chrystusa.
Wypowiadając się na ten sam temat dla Radia Watykańskiego o. Samir zaznaczył, że islam potrzebuje dziś wewnętrznej rewolucji, reinterpretacji Koranu i zmiany stosunku do samego Mahometa. W najbliższym czasie jest to jednak mało prawdopodobne. Za takimi przemianami, obok prezydenta Egiptu, generała Al-Sisi, opowiada się bowiem jedynie garstka intelektualistów, która ma przeciw sobie miliony imamów, optujących za dosłowną interpretacją Koranu.
Radykałowie mają też do dyspozycji ogromne zasoby finansowe. Zdaniem o. Samira to Arabia Saudyjska i Katar łożą dziś na wojny dżihadystów. Zapewniają im nie tylko uzbrojenie, dostarczane przez USA i Europę, za pośrednictwem Turcji, ale również dostatnie życie. W takich warunkach ekonomiczny sojusz z Arabią Saudyjską i Katarem jest hańbą dla Zachodu – uważa prorektor Orientale.
Egipski jezuita zauważa również, że przemiany we współczesnym islamie idą w złym kierunku, czego przykładem jest otwarcie dżihadu na kobiety w postaci tak zwanego dżihadu seksualnego. Za oddawanie się bojownikom również i one mogą teraz liczyć na pewną drogę do raju, która do tej pory była zarezerwowana dla umierających w walce z niewiernymi.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.