Słowa, słowa, słowa...

Łatwo być komentatorem i recenzentem. Ale gdy sytuacja wymaga osobistego zaangażowania...

Rozpoczyna się kampania wyborcza. Politycy zaczynają obiecywać. Chętnie nadstawiamy ucha na zapowiedzi, że coś dostaniemy. Może się nam poprawi, może nie, ale z nadzieją przyjemniej. A że z pustego nawet Salomon nie naleje wiadomo, że komuś trzeba będzie zabrać. Czy jesteśmy gotowi być tym kimś? Czy jesteśmy gotowi stracić?

Czytam ekologiczną encyklikę papieża Franciszka. Punkty o zanieczyszczeniu środowiska i potrzebie ochrony klimatu. Święta racja. Tylko czy dla zmniejszenia zanieczyszczenia jesteśmy gotowi zrezygnować z takich drobiazgów jak jazda do pracy samochodem? Albo zrezygnować z gorszego, ale za to tańszego opału? A może dla oszczędzania wody zrezygnujemy z codziennej kąpieli?

Z Ewangelią jest podobnie. Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie – mówi Jezus, ale gdy przybysze pukają do naszych drzwi jesteśmy gotowi wyjść na ulice by przypadkiem ktoś nie zdecydował, by faktycznie ich przyjąć....

I tak jest ze wszystkim. Z całym naszym życiem społecznym, z całą Ewangelią. Łatwo krytykować i wołać o sprawiedliwość czy miłość. Trudniej wcielać je w życie. A przecież ani dyskusje ani deklaracje świata nie zmieniają. Tym bardziej narzekanie. Zmieniają go konkretne gesty, konkretne czyny. Tyle że być komentatorem i recenzentem jest znacznie łatwiej niż konkretnie coś zrobić...

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10